tekst: Maciej Jackowski
Z Ingrid Hanke poznaliśmy się 20 lat temu. Mając już jednego konia huculskiego – Mirko pochodzącego z Ukrainy – przyjechała do Polski, do Gładyszowa, w poszukiwaniu innych koni tej rasy. Kiedy dwa lub trzy lata później odwiedziłem rodzinę Hanke w Heimberg k. Deuerling w Bawarii, w stajni stało kilka klaczy huculskich i kilka koników polskich. Praktyczna użytkowość koni obu tych ras wywarła na nich duże wrażenie. Uczestnicząc w wielu wystawach i pokazach na imprezach i targach końskich, promowali i hucuły, i koniki. Ingrid organizowała wyjazdy oraz opracowywała program i charakter pokazu, jej mąż Walter pokazywał konie w zaprzęgu, a Katharina, ich córka, pod siodłem. O ile w początkowym okresie bardziej związana była z hucułami, o tyle później więcej współpracowała z polskimi hodowcami koników polskich.
Przez ostatnie 20 lat była niewątpliwie najlepszym ambasadorem tych dwóch ras w Niemczech. Wiele koników i hucułów użytkowanych zarówno w Niemczech, jak i w Austrii, Szwajcarii czy Belgii pochodzi z Jej hodowli. A stajnia w Heimberg zyskała międzynarodową renomę.
Wraz z rodziną i jeźdźcami szkolonymi w prowadzonej przez siebie hodowli uczestniczyła także w licznych imprezach międzynarodowych organizowanych tylko dla tych ras. Rodzina i stajnia Hanke uczestniczyli w Tarpaniadach od samego początku powstania tej imprezy. Nie było jej jedynie w 2016 r. – była już chora. Miała mnóstwo pomysłów na rozwój atrakcyjności tej imprezy, pomagając jej organizatorom i wymyślając wiele konkursów i konkurencji dla koników polskich. W znacznej mierze jej współautorstwa pozostają układy pony games i pokazów Andrzeja Woźniaka, z którymi ta grupa z Sierakowa wyjeżdżała na wiele imprez w Europie, w czym także Ingrid przez swoje kontakty pomagała: do Neustadt an der Donau, do Marbach am Neckar, Essen, Offenburga i wielu innych. Pomagała sprzedawać zwierzęta obu ras poza granicami Polski, głównie w krajach niemieckojęzycznych.
Organizowała międzynarodowe wystawy dla koni huculskich i zawody w ścieżce huculskiej, skokach i powożeniu u siebie w Heimberg i w znanym ośrodku w Kreuth. Stajnia z Heimberg uczestniczyła także w podobnych imprezach organizowanych w Austrii i w Czechach. Do Polski przyjeżdżali z Walterem na huculskie imprezy oraz szkolenia HIF (była reprezentantem Niemiec, jako członek Bawarskiego Związku Hodowców Małych Koni i Ras Specjalnych). To ona, na przełomie XX i XXI w., odkupiła srokatego ogiera Lubas, który przez kilka lat był w Heimberg czołowym, a w 2007 r. wrócił do Polski i trafił do stajni Żurawiejka. Organizowała wiele szkoleń i treningów dla koni huculskich i koników polskich, których część miałem przyjemność prowadzić.
Urodzona 30 marca 1957 r., wyrastała w Deglhof k. Maxhütte-Haidho, adoptowana przez rodzinę Ottona i Hedwigę Roth. I chociaż z zawodu była pielęgniarką, dzięki temu, że Jej ojciec był pracującym w wojsku podkuwaczem, już w młodości zapałała wielką miłością do koni. W maju 1977 r. wyszła za mąż za także kochającego konie Waltera Hanke i oboje zamieszkali w Heimberg, w jego rodzinnym gospodarstwie rolnym. W młodości uprawiała rajdy długodystansowe. Była bardzo dzielną i energiczną kobietą. Kiedy okazało się, że choruje na raka, nie poddała się. Walczyła z chorobą i była dobrej myśli. I kiedy wydawało się, że już wygrała, kiedy – spotkawszy się w październiku 2016 r. w Regensburgu – snuliśmy plany na przyszłość i ustalaliśmy kupno z Polski kolejnych hucułów, okazało się, że choroba była jednak silniejsza. Zmarła 5 grudnia. Gdy żegnaliśmy Ją w licznym gronie znajomych i sąsiadów na przystrojonym szadzią cmentarzu w Deuerling, proboszcz tamtejszej parafii pięknie dziękował za dar Jej życia wśród nas. I my Ci dziękujemy. I nie zapomnimy!