Zawód hodowca

Końmi „zaraziłam” się już jako dziecko. Obecnie mam 39 lat i ta pasja trwa nadal. Z zawodu jestem zootechnikiem, absolwentką AR w Szczecinie. Prowadzę 30-sto hektarowe gospodarstwo w okolicach Barlinka, we wsi Krzynka. Własną hodowlę prowadzę już 13 lat. Nigdy nie wyobrażałam sobie życia bez zwierząt, a bez koni szczególnie, więc opuściłam Szczecin żeby rozpocząć swoja przygodę z końmi, która trwa do dzisiaj.

Pierwszą szlachetną klacz kupiłam wmawiając rodzinie, że będzie to koń dla mnie do jazdy. Projekt stajni który kupiłam był jednak na 24 konie, ale przecież można było go budować etapami. Kiedy miałam już 9 koni (1992 rok), ciężko było dalej wmawiać wszystkim, że potrzebuję aż tyle koni do jazdy. Zaczęłam prowadzić ośrodek jeździecki, który istnieje do dziś. Wydaje mi się, że ważne jest prawidłowe prowadzenie rekreacji konnej, dającej dobre podstawy sztuki jeździeckiej, ale co najważniejsze uczące prawidłowego użytkowania koni, ich obsługi i nie przedmiotowego ich traktowania. Poza tym wpływy z rekreacji pozwalają na utrzymanie koni.

W tym czasie rodziły się już pierwsze źrebięta. Pierwsze urodzone źrebię nie było zbyt udane, kasztanowaty ogierek Witeź wlkp (Wiochniak – Malwa) był wychowany bardzo niewłaściwie – niestety zdarzało się, że gryzł ludzi… Znacznie lepiej wychowałam drugiego ogierka Lidera wlkp, od klaczy Messalka po Lagos (Liroza – Dem). Był bardzo dobrym koniem skokowym, co potwierdził 10-tym miejscem w czempionatach WKKW koni 5 letnich.

Messalka (Masaja – Mandat) hod. PGR Kwilcz, to najbardziej zasłużona moja klacz, gdyż urodziła już u mnie 11 źrebiąt.

Stopniowo zwiększająca się liczba koni spowodowała, że stajnia była czterokrotnie dobudowywana. Hodowla się powiększała, choć ciągle miałam kłopoty z zażrebianiem klaczy. Mając więcej koni zaczęłam je oceniać bardziej obiektywnie i postanowiłam zweryfikować matki. Pierwsze moje zakupy okazały się mało udane. Drobne klacze, o nieznanych rodowodach nie gwarantowały wartościowego potomstwa. Celem hodowli miał być koń o predyspozycjach do sportu. Obecna stawka matek, która liczy 16 sztuk (są w tym 3 klacze małe) jest bardzo dobra.

W większości matki są hodowli SK Bielin – córkami lub wnuczkami założycielki tej stadniny – 31 letniej Liry xśl. (Lama – Styl xx /która w dobrej kondycji – jak na ten wiek – stoi w stajni do tej pory/). Są to klacze po ogierach Genius han., Farnik sp, Dem han.. Jest też rodzina klaczy Kalina (Krutynia – Bajan xx) wybitnej wkkw-istki.

Do tej pory użyłam w hodowli wielu ogierów takich jak:

  • Baryton wlkp (Berta II – Lorison XX),
  • Sambor trk. (Samola – Wenden trk.),
  • Hebron sp (Hera – Boliwar xo),
  • Majdan sp (Manilia xx – Saturn han.),
  • Kober sp (Kobza – Czandor sp),
  • Letto sp (Linda – Caletto III hol.),
  • Walther sp (Wanilia po Genius – Leandro hol.),
  • Liban sp (Lorderia – Cabrol Amicor hol.),
  • Car sp (Centima – Cabrol Amicor hol.)

Szczególnie cenne potomstwo pozostawił ogier Walther (Leandro – Wanilia xx po Genius). Klacze po nim zamierzam przedstawić na wystawach hodowlanych.

Bardzo dobre źrebięta rodzą się po ogierze Car, którym już kryje drugi rok. Car po Cabrol Amicor hol., ma bardzo dobry rodowód. Ze strony matki Centimy jest Orly T niosący krew słynnego Ramzesa oraz wybitny koń sportowy i reproduktor Kobryń, przez wiele lat czołowy w SK Liski.

Muszę zaznaczyć, że na poprzedniej wystawie w Łobzie odniosłam duży sukces. Mojej hodowli klacz Limara sp (Liroza po Chersoń xx – po Farnik sp) zajęła 4 miejsce za końmi nowielickimi i bielińskimi.

Mijały lata które przyniosły kolejne dobudowy stajni, a w rezultacie wybudowanie drugiej. Wiązało to się z wieloma kłopotami szczególnie finansowymi – nauczyłam się, w ramach oszczędności, nawet werkować.

Zdawałam sobie sprawę, że hodowla koni nie jest łatwa i nie przynosi szybko efektów hodowlanych. Niektórzy mi mówią, że szkoda wkładać w to tak wiele pasji, ale uważam że się mylą. Stado koni szlachetnych liczy obecnie 50 sztuk.

Żywienie koni w moim gospodarstwie jest bardzo drogie, gdyż nie posiadam odpowiednich pastwisk. Konie które na nich przebywają przez 8 miesięcy w roku są normalnie żywione zbożem i sianem. Wielką wagę przykładam do systematycznego odrobaczania co kwartał, gdyż wydaje mi się że wtedy są mniejsze problemy z kolkami. Z roku na rok poprawiam żywienie w odchowie źrebiąt, szczególną troską obejmując te do roku. W stajni oprócz mnie są dwie osoby, więc brakuje czasu na wiele rzeczy.

W dalszym ciągu nie radzę sobie z ważnym składnikiem pracy hodowlanej, jakim jest sprawdzenie wartości użytkowej hodowanych przeze mnie koni. Sukcesy Lidera w WKKW, były do tej pory największym sportowym osiągnięciem mojej hodowli… Duży koszt utrzymania konia w treningu sportowym oraz słaby poziom zatrudnianych przeze mnie jeźdźców, powodują, że użytkowanie sportowe hodowanych przeze mnie koni jest niedostateczne.

Cieszy jednak fakt, ze dzięki bardzo dobremu materiałowi genetycznemu jaki zgromadziłam „moje konie” już odnoszą wyniki na wystawach hodowlanych, a wierzę, że przyjdzie czas na sukcesy w sporcie.

Przy tej okazji pragnę zwrócić uwagę na fakt nierównego traktowania hodowli prywatnej i państwowej, choć te różnice się już zacierają. Szczególnie jest przykre gdy na wystawach lub czempionatach, które obok zawodów stanowią sprawdzian pracy hodowlanej, nie mówi się nic o prywatnych hodowcach, wymieniając prezentowane przez nich konie. Przedstawienie hodowcy stanowi niejednokrotnie jedyną satysfakcje z pracy i jedyną zachętę do jej kontynuowania. Myślę, że to ważny aspekt gdyż dalsza prywatyzacja hodowli jest nieunikniona. Nierówność hodowli państwowej i prywatnej do tej pory objawia się niemożliwością trwałego oznakowania (numerem stadniny i źrebięcia) rodzących się źrebiąt w tej drugiej. Moim zdaniem wprowadza to do hodowli możliwość wielu rodowodowych oszustw, co jest niekorzystne.

Obecnie jestem członkiem Zachodniopomorskiego Związku Hodowców Koni i ważny jest fakt, że widać wiele nowych inicjatyw tego związku, mających na celu pomoc hodowcom. Musze się tu pochwalić, że wcześniej należąc do Związku Hodowców Koni Ziemi Lubuskiej otrzymałam złotą odznakę Związku Hodowców Koni oraz medal brązowy za osiągnięcia w hodowli (zmiana związku wynikała ze zmiany podziału terytorialnego kraju).

W zeszłym roku postanowiłam skorzystać z funduszy unijnych – programu Sapard działania II, gdyż powstał pomysł założenia hodowli koni zimnokrwistych. Wybór padł na perszerony. Dzięki namowom Pana Andrzeja Sarnowskiego i pomocy Pana Rafała Mazurkiewicza sprowadziłam do Polski stado 5-ciu klaczy (4 źrebne) i ogiera /obecnie konie odbywają kwarantannę/. Po kilkudziesięciu latach nieobecności tej rasy w Polsce, już wkrótce urodzi się pierwsze źrebię perszerońskie.

Jestem bardzo zadowolona, że się udało a konie te już zyskały moją sympatię. Konie tej rasy są głownie maści siwej i karej.

Szczególnie obiecująco wygląda trzyletni kary ogier Mendian Du Perche, któremu ruchu w kłusie może pozazdrościć wiele szlachetnych koni. Konie te mające 170 cm w kłębie, 29 cm obwodu nadpęcia i około 1000 kg, są doskonale predysponowane do długotrwałego ruchu, co jest rzadkością u koni zimnokrwistych. Cecha tej starej rasy francuskiej jest dobry charakter i duża inteligencja, dzięki wpływom krwi orientalnej. Jedyną ich wadą jest duża cena tych koni, przez co nie były sprowadzane do polski przez tak wiele lat.

Perszerony jako rasa są bardzo cenione na całym świecie, szczególnie w USA (gdzie osiągają nawet 2 m w kłębie), Japonii i Australii, dzięki dobremu charakterowi, okazałemu wyglądowi, doskonałej użytkowości zaprzęgowej i wierzchowej.

Uważam że materiał, który sprowadziłam użyty do hodowli i do krzyżówek międzyrasowych, w sposób istotny mógłby poprawić pomiary zoometryczne hodowanych w Polsce koni zimnokrwistych. Hodowla koni zimnokrwistych na rzeź, stanowi przecież ważne źródło dochodu wielu gospodarstw. Perszerony są jednocześnie doskonałymi końmi roboczymi, bo to przecież do perszeronów należy światowy rekord uciągu. Jak podaje W. Pruski w „Hodowla zwierząt gospodarskich w królestwie polskim w latach 1815- 1918” klacze perszerońskie i w typie perszerona stanowiły większość pogłowia wśród matek hodowanych klaczy zimnokrwistych w tym okresie. Klacze te były cenione jako materiał hodowlany, a ich wpływ widać do dnia dzisiejszego na terenie byłego województwa lubelskiego.

W związku z nowym kierunkiem hodowli muszę znaleźć odpowiednie gospodarstwo, spełniające wymogi tak licznego stada koni. Na początku kiedy postanowiłam hodować konie nie przewidywałam, że uda mi się stworzyć taką hodowlę i teraz czeka mnie przeprowadzka ze względu na brak pastwisk.

Cieszę się ,że mogłam zaprezentować swoja hodowlę koni choć przykro mi, że nie mogłam poświęcić na przygotowanie tego artykułu tyle czasu ile bym chciała. To trudny okres gdyż trwają formalności związane z przyjazdem perszeronów, rodzą mi się kolejne szlachetne źrebięta przez co mało sypiam (w tym roku oczekuje ich 14). W momencie kiedy to piszę urodził się kary ogierek (7 źrebię w tym roku) po ogierze Car od matki po Geniusie – oddał smółkę i piję siarę. Ciekawe czy będzie to dobry koń? Czy uda mi się go sprawdzić w sporcie ? Czy perszerony sprawdzą się w Polskiej hodowli?

Iwona Wawrzyniak
Krzynka 4a
74-320 Barlinek
609-542-393

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse