Jakiego konia szukamy? Dla kogo? Do czego ma służyć, a w końcu – ile ma kosztować? I zawsze – dlaczego tak drogo? Rzecz o tym, jak wybrać konia…
tekst: Hubert Szaszkiewicz
W poprzednim numerze „Hodowcy i Jeźdźca” ukazał się mój artykuł dotyczący oceny koni w tak zwanych konkursach na styl konia. Są to konkursy specjalne, gdzie ocenia się przydatność młodych koni do przyszłych poważnych konkursów w skokach. Mam nadzieję, że dość przystępnie opisałem te najważniejsze cechy, które powinny decydować o pożądanym typie konia do priorytetowych konkursów w skokach. Jeśli mamy konia oceniać, to go wspólnie poszukajmy. W tym artykule chciałbym się podzielić z czytelnikami tymi kryteriami, którymi staram się kierować przy wyborze konia.
Pojęcie wyboru konia jest tak szerokie jak powiedzenie: szukam czerwonego wina. Dla znawców tego szlachetnego trunku takie określenie trąci kompletną ignorancją, bo gdzie tu miejsce na gatunek, szczep grona, nazwę producenta i wiele innych informacji, które potem można odnaleźć w kieliszku, delektując się tym napojem bogów. Jakiego konia szukamy? Dla kogo, do czego ma służyć, a w końcu ile ma kosztować i dlaczego tak drogo?
To jak ma wyglądać ten koń?
Zacznijmy od konia, który nigdy nie był siodłany, powiedzmy trzyletniego, którego chcielibyśmy przygotować do Mistrzostw Polski Młodych Koni. Pomińmy jeźdźca, który ma na nim jeździć, pamiętając, że młodego konia powinien przygotować do konkursów jeździec doświadczony. Gdzie będziemy szukać takiego delikwenta? U znanych, uznanych hodowców polskich, u hodowców zagranicznych lub na aukcjach, czy też podczas aukcji uznających ogiery lub klacze do przyszłej hodowli. Co chcemy kupić – klacz, którą po karierze wcielimy do hodowli, czy ogiera, który okaże się wybitnym skoczkiem i jako reproduktor z wysoką stawką za stanówkę uczyni nas bogatymi ludźmi? Jeśli taki koń ma trafić do hodowli, to bardzo ważny jest rodowód. Mówi nam wiele o predyspozycjach występujących w danej rodzinie (klaczy) lub rodzie (ogiera). Tam właściwie znajdziemy wszystkie informacje o przodkach naszego konia, tylko trzeba umieć czytać te papiery i znać historię hodowlano-sportową naszej dyscypliny, czyli skoków.
Znowu analogia do wina: na etykiecie i z przodu, i z tyłu jest wiele informacji, które doświadczony koneser potrafi szybko rozszyfrować i znaleźć wino najbardziej w danej chwili poszukiwane. I pytanie bardzo nieeleganckie wśród dżentelmenów, ale jakże istotne dla sprawy – ile możemy zapłacić? Jeśli w kupnie ma partycypować kobieta, to tak jak przy zakupie samochodu istotna będzie maść konia. Ktoś powie, że to bzdura, ale życie trochę znam i takie kwiatki w naszym zawodzie się zdarzają. Wspaniały koń, proszę pana, ale ja bym chciała… siwego.
Klient nasz pan, szukamy siwego, ale zwracając uwagę na: koń w dzisiejszej dobie powinien być ładny, z lekką głową, nie za wielki (166–170 cm w kłębie), mocnej, zwięzłej budowy, ale lekkiego typu, świetnie się ruszający we wszystkich trzech chodach. Jeśli skoczek, to najważniejszy jest u niego stęp i galop. Wydatnie kroczący koń w stępie ma z natury podstawiony zad i będzie dużo łatwiejszy do jazdy. Jego ruch zaczyna się tak jak powinien, czyli od zadnich nóg. Koń, który spieszy się przednimi nogami i ciągnie za sobą zad, nie będzie łatwy do podstawienia tego zadu pod kłodę. Nigdy jego skok nie będzie silny, sprężysty i szybki. Zawsze będzie sprawiał wrażenie konia skaczącego w dal. Galop ma być niski, rytmiczny, wynoszący lekko przód konia do góry, grzbiet elastycznie amortyzujący w takt galopu. Zad mocno umięśniony, szeroki, lekko spadzisty, przechodzi w smukłe tylne nogi o wyraźnie zaznaczonych stawach skokowych, nie za długich, ale szerokich, sprawiających wrażenie solidnej konstrukcji. Kopyta dobrze wykształcone, nie za jasne, szerokie z przodu, nie za bardzo zwężone z tyłu. Grzbiet wraz z kością krzyżową mocno zarysowany i dobrze umięśniony. Kłąb wyraźny, nie za wysoki i nie rozlany, żeby nie było kłopotu z dopasowaniem siodła. Łopatki mocno umięśnione, lekko skośne, co ułatwia swobodny i wydatny ruch. Oczy wyraźnie zaznaczone, o spokojnym spojrzeniu, zdradzające łagodny charakter, ale pokazujące żywy i wesoły temperament. Uszy spokojnie ustawione, zachęcające do zawarcia bliższej znajomości. Te oznaki świadczą o dobrej głowie, która tak bardzo jest potrzebna klasowemu skoczkowi.
Co powinien umieć?
Bez spokoju w pracy, nieokazywania nadmiernej płochliwości, ograniczonej reakcji na każdy zewnętrzny bodziec (hałas, wiatr i różne dziwne dźwięki) nie dojdziemy z koniem do wielkich wyników. To one poza talentem do skoków, dokładnością, wrażliwością, a przede wszystkim siłą mają decydujący wpływ na pracę z takim koniem i absolutnie warunkują jego dalsze sukcesy sportowe.
Załóżmy, że te pożądane cechy odnajdujemy u konia, którego chcemy spróbować w skokach luzem. Na co powinniśmy zwrócić uwagę, obserwując, jak swobodnie biega między przeszkodami? O spokoju, galopie już się przekonaliśmy. Ważne, żeby zaobserwować jego zachowanie przy zmianach kierunku w galopie. Jeśli nie zmienia nóg bez obciążenia jeźdźca, może być kłopot pod jeźdźcem. Zmiany nogi czasem są dużym problemem i nie zawsze koń szybko się tego uczy. Jeździec, którego koń opornie zmienia nogi, traci czas w dystansie, ma kłopoty ze znalezieniem właściwego odbicia, szczególnie w ciasnych liniach, oraz problem z prawidłowym wyjechaniem zakrętu. Obserwując konia w skokach luzem, przyglądamy się jego skupieniu na przeszkodzie, utrzymaniu rytmu galopu oraz dokładności i sposobie pokonywania przeszkody. Kontrolujemy parametry, które omówiłem w poprzednim artykule: siłę, dokładność, cechy, które zaważą na jezdności, oraz technikę skoku.
Ważnym kryterium jest odwaga, którą musimy odróżnić od głupoty i braku myślenia u konia. Przykład: koń dodaje do przeszkody i robi zrzutkę dość bolesną. Następny najazd jest jeszcze szybszy i kolejna zrzutka. Proszę właściciela o odprowadzenie konia do stajni. Przestał mnie interesować. Ten sam koń po pierwszej zrzutce się zatrzymuje. Co robię? Obniżam przeszkodę i przyglądam się jego reakcji. Jeśli skoczył, nawet źle stylowo, na powrót zaczyna być interesujący. Dlaczego? Myśli! Nie chciał znowu się uderzyć, bo jest wrażliwy (dokładny), nie wiedział, jak skoczyć, ale to zrobił, byle nie dotknąć drąga, bo już wie, że to mało przyjemne doświadczenie. Reasumując: lepszy rozważny wrażliwy, który się nauczy, bo wyciąga wnioski, niż wariat lecący na oślep do przodu, byle jak najszybciej mieć to za sobą.
Koń skacze wszystko, kiedy wierzy w swoją siłę. Naturalnie gdy zaczynamy skoki luzem, przeszkody mają być niskie, postawione za zakrętem, żeby konia nie prowokować do ataku, i na odpowiednich odległościach. Patrzę, jak składa przednie nogi – nadgarstki powinien podciągać pod żuchwę. Jak na szerszych przeszkodach prowadzi zadnie nogi. Czy nogi wyrzuca wysoko do góry – świadczy to o jego odwadze i kontroli siły przy lądowaniu. Czy nie ląduje za daleko za przeszkodą – to może w przyszłości rzutować na skoki w szeregach i liniach, może się nie mieścić. To wszystko można zaobserwować na przeróżnych aukcjach. Dodając te wszystkie informacje, mam obraz konia dzisiaj i staram się wyobrazić sobie go w treningu i potem na zawodach. Nie zawsze te obserwacje się potwierdzają, ale dobrze jest mieć doświadczenie lub z niego korzystać.
Pomagałem w zakupie wielu koni, między innymi ogiera Durano W, który potem pod Krzysztofem Praskiem został mistrzem Polski koni 4-, 5- i 6-letnich. To na pewno też szczęście, ale dobrze, jak oprócz niego bazuje się na doświadczeniu. Koniecznie trzeba zobaczyć konia w stajni i zaobserwować jego zachowanie. Durano został z ringu tak szybko wyprowadzony, że szukając go w stajni, zauważyliśmy samochód, a on spokojnie stał już w środku. Poprosiliśmy o wyprowadzenie, żeby go dokładnie obejrzeć na twardym podłożu. Spokojnie wyszedł, dał się obejrzeć, podnieść nogi i znowu majestatycznie, powoli wszedł na rampę samochodową i zajął miejsce koło innych koni. Przypadkowo dostaliśmy masę informacji o koniu, które nie zawsze są do zaobserwowania na aukcjach. A mianowicie: wyjście i wejście z powrotem do samochodu było spokojne i bez emocji. Potrafił opuścić towarzyszy podróży bez zdenerwowania, mimo że dopiero co został załadowany do auta. Luźno pokazał swoje chody i jeszcze wykonał kilka spokojnych skoków w hali treningowej. Mieliśmy pełny obraz konia i jego zachowania w przyznajmy niecodziennych warunkach dla 2,5-latka.
Dla jakiego jeźdźca?
Zacznijmy poszukiwanie pierwszego konia dla dziecka lub juniora zaraz po rozstaniu się z kategorią pony. Tutaj musimy polegać przede wszystkim na znajomości rynku oraz naszej wiedzy wynikającej z oglądania zawodów konnych i znajomości koni oraz jeźdźców, którzy te konie przygotowują. Najlepiej szukać konia, który potwierdza swą przydatność, już chodząc konkursy pod młodzieżą. Często trzeba poszukać dla juniora konia o większych możliwościach skokowych i wtedy możemy skorzystać z okazji sprzedaży takiego, którego my akurat szukamy. Jeśli nie za bardzo orientujemy się w wynikach koni, łatwo to dzisiaj odtworzyć, w internecie znajdziemy całą karierę danego konia. To samo dotyczy koni, których poszukujemy za granicą i siłą rzeczy mamy mniej informacji na ich temat.
Wiemy, które konie nadają się do tego, żeby uczyć początkujących jeźdźców. Wiemy, który jeździec potrafi przygotować konie, by były posłuszne w rękach mało doświadczonych jeźdźców. Nie wszystkie małe konie są dobrymi nauczycielami dla dzieci. Zazwyczaj krótko galopują i niestety nie uczą wyczucia tempa i rytmu. Wtedy trzeba znaleźć konia nie za dużego (by ten przeskok z pony był łagodny), bardzo spokojnego, o dobrym rytmicznym galopie, nie atakującego za mocno przeszkód, a przede wszystkim chętnie skaczącego wszystkie ich rodzaje. Taki koń nie jest wcale łatwy do kupienia, bo potrzebują go wszyscy początkujący jeźdźcy. To nie powinien być koń o ogromnej sile. Wręcz przeciwnie. Wielka siła konia ogranicza w dużym stopniu złapanie równowagi przez mniej doświadczonego jeźdźca po skoku, gdyż wyrzuca go z siodła. To nie musi być koń superdokładny. Jeśli jest nadwrażliwy, to skacze wszystko za wysoko i ma za duży respekt przed przeszkodą oraz potrzebuje doświadczonego jeźdźca z mocnymi łydkami.
Jak widać, nie jest to takie banalne i trzeba sobie zadać wiele trudu, aż znajdzie się tego właściwego. Nawet ten najbardziej odpowiedni może zupełnie nie pasować do danego jeźdźca. Pamiętajmy, że szukamy konia dla jeźdźca, którego adaptacja do zmieniających się koni jest dość ograniczona. Przy próbach dosiadania koni jeździec musi czuć absolutny komfort. Co to znaczy? Po pierwsze, nie może się bać, ma siedzieć wygodnie. Budowa konia nie może sprawiać trudności w utrzymaniu prawidłowego dosiadu (za gruby, za chudy). Sam ruch w kłusie i galopie nie powinien być w tempie narastającym, gdyż to powoduje strach u jeźdźca. Koń powinien pozostawać w tym ustalonym tempie i właściwym rytmie. Czyli szukamy komputera końskiego zaprogramowanego przez doskonałego programistę, czytaj – dobrego jeźdźca. Próbujący konia junior musi dostać dużo czasu na przygotowanie do późniejszych skoków. Musi dużo stępować, przekonując się, że nic złego się nie dzieje. Tak samo w kłusie, gdzie przy przechodzeniu do stępa przekonuje się o dobrej kontroli nad koniem i coraz bardziej zaczyna temu nieznajomemu ufać. Galop ma być też utwierdzeniem jeźdźca, że koń go słucha i wykonuje jego polecenia.
Pierwsze skoki to malutkie krzyżaki skakane w przeciwnym kierunku niż wejście do stajni. Potem łączymy dwa małe skoki w galopie, patrząc na zachowanie konia. Podwyższamy przeszkody i jeśli wszystko jest w porządku, łączymy kilka przeszkód w mały parkur. Obowiązkowo trzeba skoczyć dwa szeregi. Jeden na 7,80–8,00 m stacjonata – oxer i drugi raz z przeciwnej strony. Jeśli koń utrzymuje taki sam rytm między przeszkodami, to wszystko jest OK. Musimy sprawdzić, czy skacze mały rów z wodą oraz rowek plastikowy. Są konie wspaniale skaczące, ale bojące się wody czy plastikowych imitacji rowów. Poszukiwanego konia sprawdzam tak minimum dwa razy. A najlepiej na innym hipodromie czy ujeżdżalni.
Kilkanaście lat temu, szukając pierwszego dużego konia dla juniorki, trafiłem do dobrze znanego mi jeźdźca w Belgii. Jego znajomy pokazał dobrego konia, którego najpierw oglądałem sam. Potem dwukrotnie amazonka próbowała na nim skakać i wszystko wyglądało idealnie. Skakała przeszkody, jakich wcześniej nigdy nie widziała. Koń był właściwie zaklepany, a my jeszcze dla pewności odwiedziliśmy dwa czy trzy miejsca. Jednak ten wydawał się nie do pobicia. Mnie jednak coś nurtowało i po dwóch dniach poprosiliśmy o możliwość spróbowania konia na innym hipodromie, gdzie można by skoczyć cały parkur. Na rozprężalni odmówił skoku dwukrotnie na malutkiej przeszkodzie. Właściciel mówi: to jakieś nieporozumienie, chodźmy na parkur. Stało tam ze 20 przeróżnych przeszkód o wysokości około metra. Nie udało się oddać ani jednego skoku. Cóż, mieliśmy szczęście i nauczkę na przyszłość.
Czego można oczekiwać?
Jeśli próbujemy konia w hali, to też nie zawsze mamy prawdziwy obraz konia. Mała hala skraca konia i nawet uciekający koń może wyglądać na dobrze trzymającego rytm. W takim wypadku trzeba mimo wszystko spróbować konia na dworze. Jeśli warunki absolutnie na to nie pozwalają, to pojedźmy do dużej hali, żeby mieć pewność, jak koń się zachowa, kiedy ściany małej hali go nie ograniczają. Dlatego warto zrobić więcej prób i to na różnych hipodromach.
Jeśli dziecko czy junior już jeździ na pewnym poziomie i odnosił sukcesy, to chce osiągać je też na dużych koniach. Niestety dzisiaj zakup dobrego konia, który zagwarantuje sukcesy, wiąże się z niebagatelnym wydatkiem. Sport jeździecki, a przede wszystkim skoki, rozwija się z roku na rok i majętni rodzice poszukują coraz więcej takich koni. Mimo stale rozwijającej się hodowli we wszystkich krajach zachodnich, i nie tylko, jest ciągły brak wybitnych i bardzo dobrych koni oraz tych profesorów do nauki. Niewiele łatwiej, a może wręcz bardzo trudno jest kupić konia dla doświadczonego jeźdźca. Wybitnych koni, które mogą podołać parkurom cztero- i pięciogwiazdkowym i przebyć je bez błędów, jest niewiele. A te wyjątkowe osiągają ceny powyżej 10 milionów euro i idą jak ciepłe bułeczki. Dysponując skromnym budżetem, trzeba mieć szczęście i trafić na konia nie starszego niż sześć lat, kiedy nie wszystkie jego zalety zostały odkryte.
Trzeba szukać koni spod amatorów lub mniej doświadczonych jeźdźców albo mniej znanych handlarzy. Nic się nie zmienia. Szukamy konia dobrze galopującego, dokładnego, z dobrą głową i poprawną techniką skoku. Pamiętając, że pracy zadnich nóg nie zmienimy, bo to atuty koni silnych i odważnych. Szybkość i złożenie przednich kończyn jest do poprawienia, ale dokładność już nie bardzo. Doświadczony koniarz potrafi zobaczyć w koniu cechy, które dla zwykłego śmiertelnika nie są widoczne. To doświadczenie i wiedza pozwalają nielicznym na wyłowienie z masy koni tych przyszłościowych. Doświadczony jeździec zwraca uwagę przede wszystkim na wartość użytkową konia. Może być trudniejszy, ale o wielkiej sile, dokładności i woli walki. Tutaj to jeździec musi starać się dopasować do konia. To właściwie jedyna różnica w poszukiwaniu koni dla mniej doświadczonych i już prawdziwych profesjonalistów.