Z pustymi kieszeniami

Tomasz Mossakowski

Zostałem poproszony o ocenę sezonu w dyscyplinie skoków. Zanim jednak przejdę do meritum, pozwolę sobie na kilka uwag natury ogólnej. Byłem przypadkowo świadkiem egzaminu z umiejętności jazdy konnej kandydatów na instruktorów rekreacji. Poziom reprezentowany przez większość z nich był żenująco niski, w związku z czym po raz kolejny naszła mnie refleksja, że budowanie piramidy szkolenia jeźdźców i selekcji koni jest ciągle przed nami.

Zarząd Polskiego Związku Jeździeckiego zrobił już sporo, wprowadzając zaczerpnięty z federacji niemieckiej system odznak i licencji dla instruktorów i trenerów. Problem, jak sądzę, tkwi jednak w mentalności i przyzwyczajeniach, które powodują, że często przeceniamy swoje umiejętności. Potrzebujemy takich szkoleń, jak kliniki prowadzone przez Huberta Szaszkiewicza. Powyższy przykład pokazuje, czym powinien zajmować się Zarząd PZJ. Nie jest on mianowicie od rozwiązywania pojedynczych czy indywidualnych problemów, ale od tworzenia warunków i systemów stymulujących rozwój jeździectwa. Chciałbym Szanownych Czytelników zachęcić do dyskusji nad tym – co ich zdaniem powinno stać się przedmiotem działania zarówno obecnego, jak i następnego Zarządu. Jesteśmy na etapie przygotowywania nowego statutu. Szereg zmian wymusiła nowa ustawa o sporcie (np. wprowadziła obowiązek corocznego zjazdu sprawozdawczego), ale i nasze własne doświadczenia powodują, że proponujemy zmniejszyć liczbę członków Zarządu, wprowadzając jednocześnie możliwość ich wynagradzania. Chcemy też usprawnić system dyscyplinarny. Projekt statutu będzie wkrótce wywieszony na stronie internetowej PZJ.
Krótkie przypomnienie, jak Zarząd PZJ widzi organizację sportu na przykładzie dyscypliny skoków. Dyscypliną zarządza Zarząd, mając do pomocy komisję skoków jako ciało doradcze – na dziś jest to Krzysztof Koziarowski jako jednoosobowa komisja. Do pomocy pan Krzysztof wybrał sześcioosobową radę szkoleniowców złożoną z najlepszych polskich trenerów. Związek zatrudniał w 2011 roku trzech trenerów: Rudigera Wassibauera prowadzącego kadrę seniorską, Rudolfa Mrugałę odpowiedzialnego za grupę młodzieży i Bartosza Szymborskiego opiekującego się grupą dzieci. Osobiście dobrze oceniam pracę trenerów. Pan Wassibauer otworzył nasze jeździectwo na świat i jest niepoprawnym optymistą, jeśli chodzi o nasze możliwości. Rolą trenerów związkowych jest prowadzenie selekcji, obserwacja par zawodnik – koń podczas zawodów, organizacja i prowadzenie zgrupowań oraz pomoc w czasie zawodów (zwłaszcza zagranicznych). O wprowadzonym systemie szkolenia wspomniałem wyżej, jednak raz jeszcze chciałbym zachęcić do udziału w oferowanych przez PZJ szkoleniach oraz klinikach.

Z wyciągniętą ręką

Sprawa finansowania sportu to najtrudniejszy temat. Przy środkach, jakie związek otrzymuje z ministerstwa, główny ciężar muszą ponieść właściciele koni oraz zawodnicy. Udało się co prawda uruchomić program Ministerstwa Sportu „Talent”, pozwalający finansować sport dzieci i młodzieży, ale jest on adresowany do dość wąskiego grona kadrowiczów dyscyplin olimpijskich. W związku z tym zakłada się, że codzienne szkolenie odbywa się w klubach i jest prowadzone przez „osobistych” trenerów, a większość kosztów związanych z udziałem w zawodach pokrywana jest z prywatnych kieszeni. Związek zabiega o sponsorów, ale jest to wyjątkowo trudne ze względu na ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Pomysł pozyskania środków na starty kadry zagranicą przez opodatkowanie zawodników startujących na zawodach krajowych, zgłoszony na konferencji przez Bartka Goszczyńskiego, nie spotkał się z pozytywnym odzewem. Jako wiceprezes ds. sportu wyrażam niniejszym podziękowanie wszystkim, którzy finansują polskie jeździectwo – zwłaszcza tym, którzy zaangażowali znaczne własne środki na wyjazdy naszych ekip na zawody międzynarodowe. Polski Związek Jeździecki dofinansował dyscyplinę skoków kwotą przekraczającą 600 tys. złotych.

Bez zachwytów

Teraz trochę konkretów. Sezon 2011 nie był zachwycający, ale udało się uzyskać kilka znaczących rezultatów. Najistotniejszymi wynikami polskich skoków w tym sezonie letnim są: III miejsce reprezentacji w kwalifikacji olimpijskiej w Akwizgranie, III miejsce trzyosobowej ekipy w norweskim Pucharze Narodów oraz IV miejsce i zwycięstwo w eliminacjach Pucharu Świata Andrzeja Lemańskiego (Bratysława). Bardzo wartościowym wynikiem jest także III miejsce Jacka Bobika na koniu Chacco-Fly (własności Zdzisława Mikuły) w kategorii koni 5-letnich na Mistrzostwach Świata Młodych Koni w Lanaken (Belgia). Takiego sukcesu nigdy nie mieliśmy, choć gwoli sprawiedliwości należy dodać, że koń jest hodowli niemieckiej. Jeśli chodzi z kolei o nasze występy zagraniczne ekipą seniorską, to uzyskując ostatecznie III miejsce w końcowej klasyfikacji FEI Nations Cup – Challengers League, awansowaliśmy do finału FEI Promotional League rozgrywanego w Barcelonie. Zwycięstwo dawało awans do przyszłorocznej edycji Top League. Niestety występ w finale wypadł słabo – na siedem startujących ekip zajęliśmy miejsce szóste. Również bardzo słabo wypadł start na Mistrzostwach Europy w Madrycie. Na wynik niewątpliwie miały wpływ kontuzje dwóch koni z pięciu wyselekcjonowanych (Bischof i Caballus Z). Gdyby nie te kontuzje, z pewnością bylibyśmy wyżej sklasyfikowani. Istotne jest to, że zdołaliśmy przygotować ekipę, czego nie było w stanie zrobić wiele krajów europejskich. Ważny jest też stały kontakt i próby nawiązywania walki z czołówką światową. Od lat jest to jeden z priorytetów naszej polityki w inspirowaniu rozwoju polskich skoków. Ciekawie układa się za to kariera Aleksandry Lusiny, która obecnie jest na 127. miejscu w rankingu Rolexa. Okoliczności tak wysokiego miejsca są dość specyficzne, ale w niczym to nie umniejsza osiągniętego sukcesu. W Mistrzostwach Europy Dzieci w Comporcie (Portugalia) Karolina Stańczak na Noble Lady zajęła V miejsce – medal był blisko (zdecydował 1 pkt za przekroczenie normy czasu).
Trudno przytaczać wyniki z całego sezonu – podam przykładowe z ostatniego okresu. Na początku września nas zawodnicy uzyskali dobre rezultaty na czterogwiazdkowych zawodach w Doniecku: Krzysztof Ludwiczak na Londonie 32 był 10. w GP, punkty rankingowe zdobyła wspomniana Aleksandra Lusina, a Maksymilian Wechta na Zulusie wygrał konkurs 140 cm. Alicja Grygier na trzygwiazdkowych CSI w Pezimok (Słowacja) uzyskała III miejsce w konkursie 160 cm, będącym eliminacją Pucharu Świata. Rezultaty te mniej więcej pokazują, jakich wyników możemy oczekiwać.

Perfekcyjne mistrzostwa

Krótko o Mistrzostwach Polski, które w tym roku zostały zorganizowane przez Klub Agrohandel w Olszy. Mistrzostwa były zorganizowane perfekcyjnie. Mistrzem Polski został zawodnik gospodarzy Mściwoj Kiecoń na Urbane (tym samym obronił tytuł zdobyty rok wcześniej), srebro przypadło Michałowi Kaźmierczakowi na Idalgo, a brąz Andrzejowi Lemańskiemu na Bishofie L. Tuż za podium znaleźli się Jarosław Skrzyczyński na klaczy Quintera, Krzysztof Ludwiczak na Torrado i Piotr Morsztyn na Osadkowski Van Halen. O wielkim pechu może mówić Bogusz Dąbrowski, który prowadził w MP przed drugim nawrotem, a błąd w szeregu i zatrzymanie się Riviera L zaprzepaściło dorobek poprzednich dni. Mistrzostwa Polski Juniorów wygrała Paulina Januszewska na Dragonie, srebro przypadło reprezentantowi Polski w tegorocznych ME – Krzysztofowi Retkce na Don Roberto, a brązowy medal wywalczyła Marta Okólska na Santiago. Kolejne miejsca zajęli zawodnicy, których od medali dzieliła jedna zrzutka – Maksymilian Wechta na Zulusie, Katarzyna Bobrowska (Ulisses), Krzysztof Okła (Euforia), Antoni Strzałkowski (Aviata) oraz Weronika Wilska (M Carano). W Mistrzostwach Polski Młodych Jeźdźców złoto przypadło Michałowi Tyszce na Legolasie. Zrzutka i punktowe ułamki wynikające z przelicznika po I półfinale dały pozostałe miejsca na podium – II Wojciechowi Dahlke na Vandamme, a III Paulinie Wielogórskiej na Pi Quator. Kolejne trzy miejsca w końcowej klasyfikacji zajęli znani z dobrej strony jeźdźcy Jarosław Koziarowski, Arkadiusz Fimmel i Monika Jackiewicz. Nazwiska najwyżej sklasyfikowanych zawodników przytoczyłem celowo, ponieważ moim zdaniem to na nich głównie powinniśmy budować ekipy wysyłane na CSIO. W składzie kadry A mamy jeszcze Aleksandrę Lusinę, Antoniego Tomaszewskiego i Piotra Sawickiego. Często skład ekipy był uzupełniany zawodnikami z kadry B (sporo startów, i to z dobrymi wynikami, miał Łukasz Wasilewski) i raz jeszcze chciałbym im podziękować za współfinansowanie wyjazdów.

Mamy potencjał

Sporo emocji wzbudziły Mistrzostwa Polski Młodych Koni rozgrywane we Wrocławiu. Mało elastyczne podłoże i upał niepozwalający wypocząć koniom w stajniach namiotowych wywołały gorącą dyskusję. Gospodarz toru Łukasz Jankowski starał się jak mógł zniwelować te niedogodności poprzez dobór przeszkód. Absolutnie rozumiem właścicieli koni, którzy chcą zapobiec kontuzjom. Pojawiły się jednak i takie opinie, że MPMK to impreza odmienna od innych i ma ona odpowiedzieć, które konie radzą sobie nawet w tak trudnych warunkach – bo to takie linie hodowlane powinniśmy preferować. Przypomnę też, że o wyborze miejsca nie decydował PZJ, lecz PZHK w drodze przetargu. Po mistrzostwach odbyło się spotkanie wspólnej komisji PZJ – PZHK w celu uniknięcia podobnych problemów w latach następnych. Jednym z wniosków jest wzmocnienie funkcji delegata technicznego, który nie tylko na MPMK, ale też na wybranych imprezach sprawowałby nadzór nad przygotowaniami i ich przebiegiem z ramienia PZJ.
Organizacja dużych zawodów to kolejny trudny temat. Mamy sprawdzonych organizatorów, takich jak np. Janusz Sołtysiak, Antoni Chłapowski czy Szymon Tarant, firmy – jak Hipodrom w Sopocie czy Stowarzyszenie Nickel. Tutaj, wydawałoby się, nadzór nie jest konieczny – ale przecież podobną sytuację mieliśmy w katowickim Spodku, gdzie poprzednie imprezy były zorganizowane dobrze. Instytucję nadzoru nad ważnymi imprezami sprawuje przecież również FEI, wysyłając kilkakrotnie swojego przedstawiciela, który ma nawet prawo kontrolowania finansów organizatora. Zawody zorganizowane na Torwarze, mimo że generalnie udane, skończyły się dla organizatora bardzo źle finansowo. W nowych umowach będziemy chcieli zagwarantować sobie prawo do nadzoru również nad tą stroną zawodów. Chciałbym też wyjaśnić, dlaczego PZJ wydał komunikat o tym, że nie ma nic wspólnego z imprezami typu Gala Jeździecka w Łodzi. Osobiście nie mam nic przeciw takim imprezom, bo promują jeździectwo. Jednak ponieważ związek nie ma wpływu na ich przeprowadzenie, a użyta w reklamach nazwa CSI mogłaby sugerować, że zawody są normalnymi zawodami, wydało się nam za wskazane uświadomienie zawodnikom, że tak nie jest.
Oceniając cały sezon, mogę podkreślić, że mamy potencjał – zwłaszcza jeśli chodzi o wyszkolenie jeźdźców, i to we wszystkich grupach wiekowych. Dotarło do mnie parę bardzo pozytywnych opinii na ten temat od trenerów zagranicznych. Myślę, że trochę gorzej jest, jeśli chodzi o selekcję koni do wysokiego wyczynu. Mistrzostwa Polski Młodych Koni to tylko jeden ze sposobów na taką selekcję. Wielki sport w Niemczech wykreowali i sfinansowali głównie hodowcy. Potrzeba nam jeźdźców, którzy zawodowo przygotowywaliby młode konie i wstępnie wyselekcjonowane przekazywali naszym najlepszym jeźdźcom. To oczywiście żadne odkrycie, bo tak się dzieje w krajach, gdzie istnieje prawdziwy przemysł jeździecki. To bardziej moja rada dla hodowców, aby spróbowali sprzedawać konie nie surowe, ale po wstępnej selekcji pozwalającej dobre konie sprzedawać za dobre pieniądze.

Podsumowując, uważam za konieczne kontynuowanie obecnej polityki zmierzającej do otwarcia się na świat i uczestniczenia w zawodach na najwyższym poziomie. Tylko w ten sposób zawodnicy zdobędą niezbędne doświadczenie i będą mogli je przekazać swoim uczniom, co mam nadzieję przyniesie owoce w niedalekiej przyszłości.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse