Roman Krzyżanowski
Sytuacja ekonomiczna polskich hodowców koni uległa w ostatnich kilku latach wyraźnemu pogorszeniu. Pomimo rozwoju rodzimego jeździectwa krajowy rynek koński jest bardzo płytki.
Nasza jeździecka piramida, gdzie u podstawy jest sport masowy, a u szczytu zawodnicy ME, MŚ i igrzysk olimpijskich, jest bardzo mała w porównaniu z krajami Europy Zachodniej. W związku z tym wrażliwość naszego rynku na wahania rynku europejskiego jest duża.
Tymczasem w warunkach światowego kryzysu ekonomicznego konie schodzą na dalszy plan jako dobro luksusowe, niebędące produktem pierwszej potrzeby. Recesja dosięga nas w sytuacji relatywnej nadprodukcji koni w Europie we wszystkich dziedzinach: koni wyścigowych, wystawowych koni arabskich, koni sportowych, rekreacyjnych, amatorskich, a także rzeźnych. Zewsząd napływają oferty sprzedaży, slyszy się o ograniczeniach skali produkcji lub nawet likwidacji renomowanych stadnin.
Znaleźć niszę
W tej sytuacji szczególnego znaczenia nabiera znalezienie niszy rynkowej pozwalającej przetrwać lata kryzysu. Moim zdaniem szansą dla Polski jest produkcja koni do WKKW i powożenia. Dlaczego właśnie tych? Powodów jest kilka. Po pierwsze Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego kontynuujący tradycje tzw. military przyniósł Polsce największe sukcesy międzynarodowe. Mimo upływu czasu ciągle żywa jest pamięć srebrnego medalu polskiego zespołu na igrzyskach w Berlinie w 1936 roku, mistrzostwa Europy Mariana Babireckiego na koniu Volt zdobytego w Moskwie w 1965 roku, brązowego medalu mistrzostw Europy w Horsens w 1981 r. Nie wymieniam licznych, ale pozostających w pamięci zdobywców medali ME Juniorów czy Młodych Jeźdźców. Do tego co rusz zdarzają się czołowe miejsca w CIC/CCI jedno lub dwugwiazdkowych WKKW i to należałoby szerzej wykorzystać.
Konie zaprzęgowe to druga możliwość, ale to temat na inne opracowanie.
W tych dwóch dyscyplinach krajowi odbiorcy nie dali się zwariować i sięgają ciągle po polskie konie, z dobrym skutkiem. Na igrzyskach w Hongkongu wystartowało hodowli, zaprzeczając pokutującej fałszywej tezie, że tylko konie zagraniczne są coś warte. Ten stereotyp panuje przede wszystkim w dyscyplinie skoków i ujeżdżenia. Na szczęście przykład Michała Rapcewicza wdzierającego się coraz śmielej do swiatowej czołówki na koniu polskiej hodowli również przełamuje uprzedzenia. Cokolwiek by mówić, hodowla koni do skoków i ujeżdżenia osiągnęła na świecie niewyobrażalnie wysoki poziom proporcjonalnie do popularności dyscyplin i cen osiąganych na aukcjach. Ciesząc się z każdego sukcesu konia polskiej hodowli, musimy przyznać, że nie nadążamy za światową czołówką. Oparta na naukowo opracowanych metodach selekcji i doboru hodowla ucieka nam coraz bardziej. Chociaż i my nie stoimy w miejscu. W najbliższych latach konie naszej hodowli w dyscyplinach skoków i ujeżdżenia będą odnosić sukcesy jedynie incydentalnie.
Prawidłowości to za mało
Zupełnie inaczej jest w dyscyplinie WKKW. Wprawdzie i tu nie należymy do światowej czołówki, ale naszą szansę upatruję w słabości konkurencji. Otóż WKKW nie jest wystarczająco komercyjny, aby można było zastosować metody analogiczne do dyscypliny skoków i ujeżdżenia.
Populacja koni i jeźdźców jest zbyt mało liczna, aby uzasadnić podjęcie stosownych działań organizacyjnych. Nie wytworzyły się jeszcze naukowo opracowane linie hodowlane koni do WKKW. Do dziś do WKKW trafiają konie wyszukiwane na rozmaite sposoby, często z przypadku, na ogół tylko na podstawie typu i eksterieru. Owszem, czasem zdarza się znaleźć pewne prawidłowości, ale to stanowczo za mało, aby stworzyć system hodowli analogiczny do skoków i ujeżdżenia. Właśnie dlatego tutaj mamy większe szanse. Nasz potencjał ilościowy pokazany w tabeli 1. jest wystarczająco duży, aby podjąć wyzwanie, choć i pod tym względem nasz kraj może się co najwyżej porównywać ze związkami landowymi w Niemczech. Wśród hodowców jesteśmy zaledwie kroplą w morzu, ale zajęci innymi dyscyplinami Europejczycy dają nam pole do popisu.
Zmiany w regulaminach WKKW otwierają drzwi hodowcom wszystkich koni ras szlachetnych w Polsce. O ile przed ćwierć wiekiem i dawniej w olimpijskim WKKW należało pokonać ponad 30 km w próbie terenowej w odcinkach: a-drogi, ścieżki, b-stipl, c-drugie drogi i ścieżki, d-kros, to obecnie pozostał z tego tylko odcinek d, czyli kros o długości maksymalnie 6840 m na zawodach CCI ****. Natomiast na zawodach CIC* próba terenowa ogranicza się do dystansu od 2400 m. A więc igrzyska olimpijskie można pojechać na dystansie 6300-6500 m, a najniższego szczebla zawody międzynarodowe to spacer na dystansie zaledwie półtorej mili angielskiej. Osobiście bardzo nad tym ubolewam, ale zwyciężyła po raz kolejny komercja. Mniejsze dystanse pozwalają na częste starty, to z kolei powiększa pulę koni zdolnych do dyscypliny, a to z kolei zwiększa ilość zainteresowanych WKKW. Za zmniejszenie dystansów trzeba było zapłacić zwiększeniem wymagań technicznych na krosie najeżonym kombinacjami, bardzo wąskimi frontami przeszkód, linią najazdu po ciasnych łukach itd. Próba ujeżdżenia zbliżyła się swoimi wymaganiami do średnio trudnych konkursów ujeżdżenia. Jeszcze nie trzeba demonstrować piaffu czy pasażu, ale takie ruchy jak ciąg, łopatka do wewnątrz, trawers, półpiruet, zmiany nóg w galopie ułożone są w taki sposób, że dzisiejszy koń WKKW powinien mieć zdolności dresażowe. Podobnie próba w skokach nie przypomina już tej sprzed 20-30 lat. Parkury dochodzą do 125-130 cm wysokości przeszkód oraz zawierają niespotykane niegdyś zadania techniczne. To już nie próba w skokach, lecz poważny konkurs w skokach.
Ewolucja dyscypliny zmieniła WKKW z próby wytrzymałościowej w techniczno-wytrzymałościową ze wskazaniem na pierwszy człon. Co z tego wynika? Otóż to, że obecnie konie różnych ras odpowiednio zaawansowane w krew mogą skutecznie rywalizować o medale w najpoważniejszych próbach, co daje szanse zarówno nam,w jak i naszym konkurentom. Pomimo tych zmian, nadal dużą rolę w zawodach trzy- i czterogwiazdkowych odgrywają konie o dużym udziale pełnej krwi, a więc reproduktory tej rasy były, są i będą najbardziej poszukiwane w hodowli koni do WKKW. Z problemem tym borykają się najpoważniejsze hodowle europejskie. Wymagania, jakim musi sprostać koń pełnej krwi mający być reproduktorem, daleko wykraczają poza jego dzielność wyścigową. Dotyczą one też eksterieru, ruchu w kłusie i w stępie, oraz galopu innego od tego, który daje sukces w wyścigach. Podstawowe znaczenie ma też jego stan psychiczny, co w tej rasie poddanej ekstremalnym obciążeniom czasami pozostawia sporo do życzenia.
Najbardziej liczna na świecie, obecna na wszystkich kontynentach rasa żyje przede wszystkim z wyścigów płaskich i dla wyścigów. Biznes wyścigowy nie ma sobie równych na świecie w końskiej branży. Sumy nagród, koszty treningu wyścigowego, ceny reproduktorów, ceny stanówki najlepszymi ogierami tej rasy są nieporównywalnie wysokie w stosunku do koni innych ras. Sto, dwieście, trzysta tysięcy euro za pokrycie jednej klaczy, a nawet milion dolarów w szczytowym okresie popularności Northern Dancera za pokrycie jednej klaczy, to ceny dla nas całkowicie irracjonalne, ale są faktem. Ta hodowla nie jest nastawiona na dostarczanie reproduktorów dla potrzeb hodowców koni sportowych, dla niej to nieistotny margines, a dla hodowli koni sportowych jest to sprawa pierwszorzędnej wagi.
Co prawda są kraje, które organizują przeglądy koni pełnej krwi pod kątem ich przydatności do hodowli koni półkrwi, ale niestety nie dotyczy to naszego kraju. Celują w tym Niemcy, którzy potrafią zainteresować właścicieli koni wyścigowych obcą dla nich dziedziną hodowli koni sportowych i organizują specjalnie przeglądy dobrych koni wyścigowych mogących być w przyszłości reproduktorami w hodowli półkrwi. W Polsce za czasów tzw. komuny istniał podobny system. Wtedy do hodowli koni półkrwi trafiały konie pełnej krwi przydatne do hodowli koni sportowych. Odbywały się przeglądy koni będących w treningu na torze wyścigowym, podczas których można było wybrać nie tylko kandydatów na reproduktory, ale też na konie sportowe. Dzięki temu racjonalnemu systemowi potrafiliśmy skierować do hodowli koni półkrwi takie ogiery jak: Szczecin, Polonez, Perkoz, Dekanter, Kadyks, Oltis, Mintmaster, Dzięgiel, Priz, Azan, Trojnat, Effort, Labirynt, Fordon, Everest, Dorwid, Sotis, Jongleur itp. Poza wyżej wymienionymi hodowcy półkrwi mieli do dyspozycji takie gwiazdy jak: Aquino, Negresco, Mehari, Dakota, Cross, Good Bye, Parysów i inne. Efekty były bardzo pozytywne. Wymienione ogiery pozostawiły potomstwo obdarzone talentem sportowym. Polska klacz Cyna (po Polonez xx) wyhodowana w SK Nowielice i dosiadana przez fińską amazonkę Pię Pantsu była sklasyfikowana w światowym rankingu koni WKKW na drugim miejscu. Przykład ten świadczy o tym, że jesteśmy w stanie hodować konie światowego formatu.
W ostatnim dwudziestoleciu dały się zaobserwować w Polsce dwie tendencje: z jednej strony – moda na używanie w hodowli reproduktorów zagranicznych, a z drugiej, ograniczenie wykorzystania ogierów pełnej krwi angielskiej. Nie przeciwstawiły się tej tendencji państwowe stada ogierów, które utraciwszy dotacje państwowe, nie są w stanie zagwarantować hodowcom reproduktory odpowiednio wysokiej klasy. System dopływu do stad ogierów reproduktorów pełnej krwi angielskiej załamał się i bez jego odbudowania nie będzie możliwa realizacja systemu kojarzeń przedstawiona na schemacie (tabela 2).
Sportowcy pełnej krwi
Schemat przedstawia warianty kojarzeń zmierzające do uzyskania koni mogących skutecznie rywalizować ze światową czołówką WKKW. Z lewej umieściłem konie pełnej krwi angielskiej jako szczególnie predystynowane do dyscypliny. Jeszcze do niedawna amerykańscy, australijscy i nowozelandzcy jeźdźcy dosiadali wyłącznie koni tej rasy, odnosząc światowe sukcesy. Obecnie z powodów podanych wyżej nie jest to regułą. Dwukrotny mistrz świata i pięciokrotny olimpijczyk Bruce Davidson z USA opowiadał podczas konsultacji szkoleniowej, którą prowadził w Poznaniu w 1999 roku, że najchętniej kupuje do swojej stajni konie pełnej krwi, które przebiegały jeden sezon wyścigowy jako dwulatki. Mając za sobą 2-4 starty, mają już dostatecznie ukształtowany aparat ruchu, a nie są jeszcze wyeksploatowane fizycznie i psychicznie. Niestety, takie konie trudno nabyć, gdyż ich właściciele najczęściej pozostawiają je w treningu wyścigowym do wieku 3, 4 i więcej lat., ale i wtedy mogą być łakomym kąskiem dla zawodników WKKW. Niestety, z niewiadomych mi powodów na corocznych jesiennych aukcjach na Służewcu pojawiają się niezwykle rzadko. Podobnie nie widuje się tam dyrektorów państwowych stad ogierów poszukujących kandydatów na reproduktory. Szkoda, gdyż można tam pozyskać liczną stawkę interesujących koni w przystępnych cenach od 5 do 20 tys. zł.
Konie pełnej krwi odegrały doniosłą rolę w historii polskiego sportu jeździeckiego nie tylko w WKKW, ale i w skokach. Wymienię tylko część z nich w interesującej nas dyscyplinie: Gniew, Hangar, Dajak, Dźwinogród, Czubczyk, Bemol, Niewiaża, Nocny Pan, Hazard, Dzikus, Halawa, Nakija, Efez, Świteź, Czarnolas, Nepot, Stawros, Madera, Emperor, Da Long, Burgraf, Modern, Walezy, Chiewen, Dolus, Tiksi, Rosario, Del Piero, Hortensja, Haga, Neala, Nastrój, Meskalina. Wyrafinowani hodowcy mogliby pokusić się, wzorem Nowozelandczyków i Australijczyków o dobór koni tej rasy nie do wyścigów, a do sportu. Jednak i w takim przypadku trening wyścigowy jest moim zdaniem niezbędny dla wydobycia przyrodzonych walorów tej rasy.
Jako drugą grupę wyodrębniłem konie pochodzące po różnych rasach półkrwi, od klaczy pełnej krwi. W hodowli koni sportowych coraz częściej sięga się do takich połączeń nie tylko do WKKW. Klacze pełnej krwi łączą się bardzo dobrze ze wszystkimi rasami, nawet bardzo odległymi genetycznie i stąd popularność tej metody. Hodowca może w następnym pokoleniu albo użyć ogiera pełnej krwi, albo dowolnego ogiera półkrwi. Efektem tej pierwszej koncepcji jest najlepszy w ostatnich latach polski koń WKKW wał. Weriusz sp (Chyszów xx – Wolfa po Feiertraum han.). Drugą matką tego wspaniałego konia jest klacz pełnej krwi angielskiej wyhodowana w Widzowie. Od klaczy pełnej krwi pochodzi też czempion koni 4-letnich i wiceczempion koni 5-letnich WKKW wał Sojuz (Atylla – Soja xx po Revlon Boy). Przykłady godne naśladowania.
Trzecią grupę, chyba najważniejszą, bo najliczniejszą w ostatnich latach stanowią konie szlachetne półkrwi. To najmłodsza księga stadna w Polsce, utworzona w wyniku masowego, nie zawsze racjonalnego importu materiału hodowlanego z Niemiec, Holandii, Francji, Belgii i innych krajów, które osiągnęły niebywałe sukcesy hodowlane. Nasi hodowcy często zapominali, że naśladowanie obcych wzorów może przynieść powodzenie tylko przy istnieniu tamtejszego systemu selekcji. W rezultacie nieskoordynowanych działań uzyskaliśmy sporo bardzo dobrych koni, szczególnie skoczków, ale też bardzo dużo odpadów, typowych mieszańców niebędących w kolejnych pokoleniach dobrym materiałem hodowlanym. To cena, którą trzeba zapłacić przy tej metodzie hodowlanej. Konie pełnej krwi są znakomitym amelioratorem, lepiszczem, które pozwoli z dobrym rezultatem łączyć różne rasy i typy koni zachodnich i polskich. W pierwszym pokoleniu można uzyskać dobre konie użytkowe, a także stworzyć pokolenie dobrych matek stadnych, przydatnych zarówno do połączeń z kolejnymi ogierami pełnej krwi, jak też kolejnych pokoleń koni importowanych.
Przykłady doskonałych koni sp. w WKKW to Weriusz, Izalco, Wag, Menuet, Jędrusia. Lista ich jest krótsza niż innych ras, gdyż księga stadna jest dużo młodsza niż inne, ale na pewno w najbliższych latach będzie się szybko wydłużać.
Konie wielkopolskie to hodowla, która w latach powojennych wydała najlepsze konie sportowe dzięki działalności stadnin państwowych takich jak: Liski, Rzeczna, Plękity, Nowa Wioska, Kadyny, Racot, Posadowo, Pępowo, Żołędnica i innych dziś już nieistniejących. Sukcesy na skalę europejską odnosiły konie z tych stadnin również dzięki temu, że przy stadninach istniały sekcje jeździeckie promujące konie własnej hodowli. Nastawienie na tę lub inną konkurencję czy dyscyplinę determinowało wyniki sportowe. Stąd też większość koni tej rasy zdobywała medale w skokach, ale i w WKKW właśnie koniom wielkopolskim zawdzięczamy jeden złoty medal ME. Dokonał tego Marian Babiracki na siwym wałachu Volt hod SK Liski w Moskwie w 1965 roku. Para ta zajęła 8. miejsce na olimpiadzie w Rzymie. Startowały tam w barwach kanadyjskich jeszcze inne konie liskowskie i gdyby policzyć wyniki tylko koni pochodzących z tej stadniny, byłby olimpijski medal!
Pamiętamy występy tak wybitnych koni wielkopolskich jak: Gajal, Ibis, Jaskier, Cwał, Chutor, Czcionka, Deflacja, Lagar, Lorderia, Fant, Igrek, Asesor, Artemor, Alkierz, Elektron, Bastion, Bartodziej, Iwan, Ewaryst, Erywań, Koper, a w ostatnich latach Ostler.
Jedynie sensowne łączenie klaczy wielkopolskich dla celów WKKW to ogiery pełnej krwi angielskiej i w mniejszym stopniu angloaraby.
Konie małopolskie ze względu na twardość i wytrzymałość są predysponowane do dyscypliny WKKW, co w ostatnich latach straciło nieco na aktualności. Najważniejsze stadniny tej rasy to Walewice i Janów Podlaski. Ta pierwsza z powodzeniem prowadzi własną sekcję jeździecką, ta druga sprawdza ostatnio swoje konie dzięki współpracy z najlepszymi jeźdźcami w kraju. A w kronikach sportowych odnotowano takie konie tej rasy, jak np.: Finezja, As, Beksa, Dżokej, Floryda, Gon, Suwak, Gregory, Len, Malgasz, Szał, Szejk, Zoon, Magnolia, Dworzanka, Kruszyna, Fazer, Emetyt, Askar, Dinar, Burgund, Wojażer, Bonaparte, Baryt, Halogen, Diabełek.
Celowe jest łączenie klaczy małopolskich z ogierami pełnej krwi, małopolskimi, angloarabami francuskimi i rzadziej końmi arabskimi czystej krwi. Jeżeli trafi się na taki fenomen jak np. Elsing oo, to można uzyskać najwyższej jakości konie WKKW szczególnie do poziomu jednej i dwóch gwiazdek. Przykładem mogą być ogiery Berlin Bej i Lap Bej.
Wyjątki mogą się zdarzać
Pamiętam strzegomskiego wałacha Kordelas, który niegdyś przenosił młodych jeźdźców przez krosy, a w skokach i ujeżdżeniu były konie klasy międzynarodowej jak np. Czata czy Medar. Wróżę dobrą przyszłość koniom śląskim, szczególnie w klasach niższych, jednogwiazdkowych, gdzie stać je na wygrywanie w najsilniejszej konkurencji. Łączenie klaczy śląskich odbywa się podobnie jak do zaprzęgów – przede wszystkim z ogierem pełnej krwi. Chętnie widziałbym konie ¾ krwi na podłożu dobrze ruszającej się klaczy śląskiej.
Konie innych ras hodowanych w Polsce raczej nie mają szans w rywalizacji na hipodromach Europy, ale zdarzają się wyjątki. Wałach Napar pochodzi od klaczy sztumskiej, a reprezentował nasze barwy na ME Juniorów. Bardzo dawno temu wałach Nalot czystej krwi arabskiej brylował na krosach. Ale to są tylko wyjątki, które zawsze mogą się zdarzać.
Reasumując, jeżeli mamy w najbliższym czasie szanse whodować konie klasy światowej, to właśnie do WKKW i powożenia. W innych dyscyplinach może się to zdarzyć incydentalnie, np. wał. Random w ujeżdżeniu.
Dużo większą rolę w najbliższych latach powinny odegrać reproduktory pełnej krwi angielskiej, którym władze hodowlane powinny poświęcić więcej uwagi. Wszyscy znają imiona filarów światowej hodowli koni sportowych takich jak: Ramzes xo, Langraf holszt., Lord holszt., Sandro holszt. Furioso II s.f. czy Cor de la Bryere s.f., ale uchodzi już naszej uwadze, że wszystkie one są bezpośrednio synami ogierów pelnej krwi angielskiej ( odpowiednio: Rittersporn xx, Ladykiller xx, Sacramento Song xx, Furioso xx, Ranzau xx). Przodkowie pełnej krwi występują również po żeńskiej stronie rodowodu. Trudno dziś znaleźć wybitnego konia sportowego w dowolnej dyscyplinie, który nie miałby co najmniej 25% krwi.
To najtrudniejsze zadanie wymagające fachowości i inicjatywy. Mam nadzieję, że pomimo pauperyzacji państwowej hodowli koni fukcjonariuszy Agencji Nieruchomości Rolnych zawiadujących stadami ogierów będzie na to stać.
Mam wielką przyjemność być hodowcą Stadniny Koni Jaroszówka, w której urodziło się wielu reproduktorów pełnej krwi angielskiej odgrywających pozytywną rolę w hodowli koni sportowych półkrwi. Obydwa konie olimpijskie z Pekinu były końmi po ogierach urodzonych w Jaroszówce: Wag po Omen xx, a Weriusz po Chyszów xx. Obydwa te reproduktory są synami ogiera Dakota, który dał w Jaroszówce jeszcze inne reproduktory: Mangana xx pozytywnie sprawdzonego w Liskach i Racocie, mało wykorzystanego Dietmara xx i Jankesa xx używanego w Nowej Wiosce i Nowielicach. Syn Conor Passa Huncwot xx dał Mistrza Polski WKKW Bartanga, Elpar xx po Parole Board zapisał się dobrze w stadninach mazurskich, dając nagradzane na pokazach urodziwe klacze. Bardzo ostrożnie użyty syn Dixielanda Dziekanów xx dał MP WKKW kl. Conna Sara. Empik xx zostawił w Prudniku wybitnego skoczka Maga. Dobre potomstwo zostawiły też: Epsom xx, Janus xx i Ostrew xx, a ostatnio Czarownik xx. Te przykłady wskazują na ogromne potencjalne możliwości tkwiące w koniach pełnej krwi. Trzeba tylko po nie sięgnąć.