Sztumem do lasu

Grzegorz Kural, 42-letni hodowca z Sufczyna, w województwie małopolskim nie wyssał miłości do koni z mlekiem matki. Nie przejął też hodowli po ojcu czy dziadku. Za to jako 3-4-latek biegał do sąsiada, siadał na progu stajni i przyglądał się koniom. Zbił telewizor, bo chciał z niego wyciągnąć Karino (!). Z czasem jego fascynacja końmi rosła, aż w końcu zaowocowała zakupem pierwszego "ogona". Przez następne lata koni przybywało i z czasem w stadzie znalazło się kilka klaczy-matek z księgi głównej.

Tekst: Marzena Woźbińska, Grzegorz Kural
Zdjęcia: Grzegorz Kural

Młody hodowca pełen energii, kochający las i przyrodę połączył pasje i… zaczął końmi pracować w lesie. Do ciężkiej zrywki drewna potrzebne są szczególne konie – duże, silne, z odpowiednią budową, z dużym prawidłowo skątowanym zadem, prostym grzbietem, krótkim kłębem, o suchej konstytucji bez znamion limfatyczności. Niezwykle ważne są kończyny i kopyta. Nogi powinny być prawidłowo zbudowane, bez wad postawy, suche bez zmian chorobowych, z krótkim płaskim nadpęciem, pęciny raczej krótkie. Jednak najważniejsza jest psychika. Koń powinien charakteryzować się opanowaniem, spokojem oraz nie być płochliwy. Niezwykle istotnym elementem temperamentu jest zdolność do adaptacji, czyli odporność na stres, duże tempo uczenia się, zdolność do koncentracji i zapamiętywania, cierpliwość oraz zdolność do odpoczynku i regeneracji po pracy. Te wrodzone cechy w połączeniu z dążeniem do kontaktu z człowiekiem owocują typem konia najbardziej pożądanym do ciężkiej i wymagającej pracy w lesie. Analizując różne typy koni pociągowych, pan Grzegorz wybrał konia sztumskiego. Dlaczego akurat ten typ? Zdaniem Hodowcy konie sokólskie są zbyt drobne, choć bardzo wytrzymałe. Ardeny z kolei przy ciężkiej pracy tracą kondycję.

Obecnie w gospodarstwie pana Grzegorza jest 5 sztumskich klaczy-matek z pięcioma źrebiętami oraz jeden ogier kryjący. Cała stawka to kasztany. W lesie pracuje ELAR (Ares – Ella / Bert), 7-letni sztum, hod. Jana Walaska z woj. pomorskiego, o wymiarach 167/230/30 i bonitacji 83 punkty. Waży ok. 900 kg. Historia Elara to dreszczowiec z happy endem. Pan Grzegorz odkupił reproduktora rok temu od kolejnego właściciela, który utrzymywał go w bardzo złych warunkach. Ogier stał w ciemnej komórce na grubej warstwie gnoju i wychodził jedynie do krycia. Miał trafić do rzeźni. Nogi aż po sam brzuch miał skrajnie chore, opuchnięte, z grudą, popękanymi strupami i lejącą ropą. Jednak, gdy koń „wpadnie w oko”, to czasem podejmuje się decyzje mocno ryzykowne. Tak było i tym razem. Za niewspółmiernie duże pieniądze Elar został zakupiony przez pana Kurala, przewieziony do Sufczyna, a następnie przez kolejne miesiące był poddawany kompleksowemu leczeniu. Odpowiednio zaopiekowany zdrowiał. Potem przyszedł czas na naukę pracy w lesie. Obecnie w sezonie zrywki pracuje 6 dni w tygodniu, w upały maksymalnie do 4 godzin dziennie, w zimie do 7 godzin z przerwą na odpoczynek, pojenie i karmienie. Elar to koń wielozadaniowy i ogólnoużytkowy. Oprócz pracy w lesie wozi turystów, orze w polu, bierze udział w pokazach oraz kryje klacze. Koń pracujący kryje chętniej i skuteczniej, a jego wyjątkowy charakter sprawił, że można zaprzęgać go z klaczami, wyprowadzać na samym kantarze, a małe dzieci czeszą mu grzywę i szczotki pęcinowe!

Pan Grzegorz Kural to przykład elitarnego hodowcy, a sztum, taki jak Elar, to prawdziwy skarb!

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse