Tomasz Szultka
Prezentacja koni zimnokrwistych na pokazach hodowlanych jest w Polsce elementem nieco zaniedbanym. Słabe przedstawienie zwierzęcia przed komisją oceny skutkuje zmarnowaniem długoletniej pracy i wysiłku włożonego w hodowlę. Postaram się w skrócie opisać proces przygotowania i sposobu prezentacji, który wypracowałem wraz z rodziną, podpatrując najlepszych polskich i zagranicznych prezenterów koni zimno- i gorącokrwistych.
Przygotowanie stada do sezonu wystawowego trzeba zacząć na długo przed dniem pierwszego konkursu. Na początku należy wraz z pracownikami związku dokonać selekcji stawki młodzieży. Oprócz oczywistych kryteriów, takich jak typ, pokrój i ruch, zwracamy uwagę także na to, jak koń w przeszłości reagował na zmiany w żywieniu, przebyte choroby i inne zdarzenia. Po wyborze najlepszych koni odłączamy je od stada w celu uniknięcia kontuzji, otarć, wytarcia grzywy i ogona oraz zapewnienia kontrolowanej diety. Dokonujemy również doboru prezentera do danego konia.
Przyrządy trenera
- łańcuszek o małych ogniwach, długości ok. 60 cm, z jednej strony zakończony karabińczykiem (który ZAWSZE zapinamy „od konia”, tak aby nie mógł się odbezpieczyć i wbić w wargi; należy dokładnie sprawdzić, czy łańcuszek jest dobrze wypolerowany, nie ma żadnych uszkodzeń mogących skaleczyć pysk konia), a z drugiej skórzanym lub parcianym paskiem długości ok. 150-180 cm
- ogłowie – jeden z najważniejszych elementów wyposażenia (najlepiej, gdy każdy koń ma swoje własne); kwestią gustu jest jego ozdabianie; jednym z elementów ogłowia jest wędzidło, które powinno być delikatne i dopasowane do szerokości pyska – zbyt szerokie jest nieskuteczne, zbyt wąskie może ranić kąciki pyska konia
- buty trenera – koniecznie z metalowymi wstawkami na noskach i piętach, podeszwa z tzw. traktorem; osobiście polecam naukę zawsze w takim samym stroju lub w strojach zbliżonych do siebie kolorystycznie, oczywiście szeleszczące materiały nie są wskazane.
Plac treningowy
Plac, na którym przygotowujemy konie do wystawy, powinien być:
- ogrodzony – by koń nie uciekł
- oczyszczony – bez detali, które mogłyby spłoszyć lub okaleczyć konia czy prezentera
- duży- najlepiej kwadratowy lub prostokątny, co najmniej jeden bok długości 30 m, aby można było się rozpędzić z koniem.
Wszystkie treningi zaczynamy od przygotowania miejsca do treningu i określenia figury geometrycznej, po której będziemy się poruszać.
Cztery podstawowe figury, na których pracujemy
- koło lub linia: konie młode, bardzo energiczne, trudne w prowadzeniu (początek nauki, sysaki, odsadki)
- prostokąt: konie starsze, okiełznane, po wstępnym treningu (trening podstawowy)
- trójkąt: konie, które chodzą po ww. figurach i pozwalają się swobodnie prowadzić (trening zaawansowany).
Praca zespołowa
Podczas nauki konia potrzebne są trzy osoby:
- prezenter – który od początku szkolenia do wystawy stoi przed koniem i ma z nim najbliższy kontakt; ma największy wpływ na to, czy z każdą lekcją następuje progres czy regres; z efektów swojej pracy jest rozliczany przez komisję
- pomocnik prezentera – „poganiacz” odpowiedzialny za tempo marszu, maszeruje za koniem (czasem przed, by go przyhamować) i zwraca uwagę na błędy prezentera, udziela mu wskazówek
- trzecia osoba obserwuje prezentację i angażuje się tylko w momentach krytycznych lub niebezpiecznych.
Kluczem do sukcesu jest zbudowanie przez prezentera przyjacielskiej relacji z koniem. Koń przyzwyczaja się do naszego głosu, gestów, sposobu poruszania się i zapachu. Podstawową zasadą jest unikanie przemocy. Najlepszą nagrodą będzie jabłko, marchewka czy chociażby poklepanie po karku.
Początki nauki
Pierwsza lekcja trwa zazwyczaj 15 minut i polega na założeniu koniowi do pyska łańcuszka, a następnie spokojnym marszu – w kierunku, w którym koń chce iść. Ta lekcja ma mu uświadomić, że nie jesteśmy jego wrogiem i nie mamy zamiaru zrobić mu krzywdy. Powinna przebiegać w spokoju i umiarkowanej ciszy. Odradzam zakładanie ogłowia na pierwszej lekcji. Na drugiej dajemy koniowi do zrozumienia, że musi robić to, czego od niego oczekujemy. Z każdą lekcją powoli wprowadzamy nowe zadania – postawa na stój, marsz, skręcanie w lewo lub w prawo oraz kłus. Stosujemy sygnały dźwiękowe i wizualne (np. możemy wymyślić sobie jakieś dźwięki i gesty, które koń od tej pory będzie kojarzył z daną czynnością).
Bardzo często druga i trzecia lekcja są najtrudniejsze. Musimy się liczyć z tym, że w tych dniach koń może pokazać swoje gorsze oblicze – gryzienie, szczypanie i inne nieprzyjemne zachowania. Nie powinniśmy go za to karać zbyt surowo. Musimy zrozumieć, że jest to dla niego nowa sytuacja. Zazwyczaj po tygodniu te zachowania ustępują.
Dwa tygodnie nudy
Po kilku pierwszych dniach następuje najdłuższa i najmniej ciekawa faza nauki. Koń, który poprawnie wykonuje nasze polecenia, sprawia wrażenie gotowego do wystawy. W tym czasie wielu hodowców rezygnuje z dalszej pracy, co jest dużym błędem, gdyż jest to najlepszy okres na dopracowanie szczegółów. Możemy próbować zatrzymać konia w miejscu na 2-3 minuty w bezruchu, cofać na ok. 15 m, przesuwać konia w lewo lub w prawo, nauczyć „pozy” do prezentacji, ustawiania odpowiednio nóg (pozycja zootechniczna), szerokiego rozstawiania przednich nóg, ustawiania konia tak, aby ciężar ciała był równomiernie rozłożony, właściwego ułożenia uszu, trzymania głowy odpowiednio wysoko.
Podczas marszu koń powinien trzymać głowę luźno, lekko wyciągniętą do przodu, nogi stawiać równo z prezenterem i kroczyć w takim samym tempie. W kłusie nie powinien przechodzić w galop ani „drobić” w miejscu. Najlepiej uwydatniony kłus jest na krawędzi galopu. Najczęstszym błędem prezenterów jest ostre szarpnięcie wędzidłem w zęby konia, gdy ten po sygnale do biegu wchodzi w galop. To konia deprymuje. Podczas prezentacji można zrobić dwa okrążenia wokół trójkąta w stępie oraz kłusie. Ruszenie powinno być impulsywne (można nawet pozwolić koniowi wejść w galop) i na pierwszych metrach prostej należy go lekko zahamować, tak aby przed zakrętem wszedł w pożądany rytm. Następnie należy wykonać 1,5 okrążenia w równym tempie, szybko i płynnie. Niekonieczne jest trzymanie się blisko trójkąta – zawsze można zrobić większy łuk na zakrętach, żeby nie tracić prędkości i rytmu.
Pielęgnacja konia
Ocenie komisji podlega także pielęgnacja konia, niestety nie ma tu dokładnych wytycznych. Bardzo często zdarza się, że koń wychodzi na ring z posklejaną sierścią lub nogami ubrudzonymi obornikiem. To jest niedopuszczalne. Grzywa i ogon powinny być starannie wyczesane, a sierść dokładnie wyczyszczona z „zaklejek” czy resztek słomy. Koń na wystawie powinien lśnić. Kilka dni po wybraniu koni na wystawę przeprowadza się korektę kopyt i powtarza dzień przed wystawą. W dniu pierwszej korekty warto też konia umyć – zaoszczędzi to nam czasu przy drugim myciu oraz przyzwyczai konia do „rytuału przedwystawowego”. Rytuał ten zaczyna się rano w przededniu wystawy i polega na ostatecznej, drobnej korekcie kopyt, umyciu konia i wyczesaniu grzywy oraz ogona. Po skończeniu prac kowalskich koń jest myty. Bardzo pomocna jest myjka ciśnieniowa (najlepiej z ciepłą wodą). Ciśnienie wytwarzane przez myjkę ma nam pomóc spłukać konia, właściwe mycie odbywa się szczotkami i ciepłą wodą z mydłem. Tu potrzebne są minimum dwie osoby. Po wstępnym płukaniu przystępujemy do mycia. Używając „końskich dawek” szamponu dla koni, zwykłych płynów do kąpieli lub szarego mydła oraz szczotek i gąbek, dokładnie szorujemy zwierzę i spłukujemy. Następnie ściągamy wodę z konia, wstawiamy go do boksu lub w inne bezwietrzne miejsce i rozczesujemy grzywę i ogon aż do momentu, gdy szczotka płynnie przechodzi przez włosy.
Do hodowców należy decyzja o zaplataniu grzywy. Ja preferuję rozpuszczoną, lekko zaczesaną do tyłu i jeżeli jest dość bujna, to rozłożoną na dwie strony. Gdy grzywa jest rzadka, lepiej poświęcić trochę więcej pracy i ułożyć ją na prawą stronę. Kolejnym zabiegiem upiększającym jest smarowanie kopyt dziegciem lub pastą nabłyszczającą. Dla poprawienia efektu kopyta powinny być przesmarowane dzień przed wystawą, rano w dniu wystawy i na chwilę przed wyjściem do oceny.
Na ring oprócz konia wychodzi także prezenter. Powinien dobrze wyglądać i pamiętać o tym, że patrzy na niego kilkaset osób. Musi się odpowiednio zachowywać – mile widziany jest ukłon i przywitanie się z komisją oraz podziękowanie po wycenie. Niepożądanym zachowaniem jest dyskutowanie z komisją. Osobom starszym lub mniej sprawnym fizycznie polecam zwrócić się o pomoc w prezentacji do młodszych osób. Prezenterzy powinni być w stanie przebiec kilka okrążeń w kłusie bez kolki czy zadyszki.
Strój prezentera w naszym kraju bardzo ewoluował i w tej chwili prezenterzy zbytnio nie różnią się od siebie. Elegancka koszula, krawat, czarne spodnie w kant, wypolerowane czarne buty są już na porządku dziennym i na tę chwilę jest to chyba wzorowy ubiór. Według zachodniego modelu prezenter powinien być ubrany cały na biało oraz mieć nakrycie głowy. Jest to o tyle lepszy model, że prezenter wyróżnia się na tle konia i podczas biegu w kłusie komisji nie mylą się nogi zwierzęcia z ludzkimi (tak, tak!).
Co do samej prezentacji na wystawie, to jest to najważniejsze 5 minut od początku szkolenia i należy dołożyć wszelkich starań, aby jak najlepiej je wykorzystać.
O przebiegu prezentacji pisałem już wcześniej. Należy pamiętać, że to my wybieramy, który ruch zaprezentujemy jako pierwszy. Jeżeli koń jest dobrze rozprężony, to idziemy najpierw stępem, a później kłusujemy. Jednak jeżeli koń jest nerwowy, prowadzimy go najpierw kłusem, a dopiero później stępem. Niestety zachowanie niektórych osób z publiczności nie pozwala na skupienie całej naszej uwagi na koniu. Apeluję do wszystkich, którzy biorą udział w wystawach, o zachowanie ciszy, a nagradzanie konia oklaskami tylko po skończonym pokazie. Dla prezentera jest to bardzo miłe i motywuje do dalszej pracy, nawet jeżeli nie wszytko poszło po jego myśli podczas pokazu.