Perły w koronie

Małgorzata Sieradzan

Tradycja i tożsamość narodowa wzmacnia państwowość i kreuje wizerunek narodu. W dzisiejszych czasach stosunek do zwierząt staje się miernikiem postępu cywilizacyjnego i rozwoju duchowego społeczeństw. Bez świadomego mecenatu konie i związane z nimi dobra kultury nie przetrwają, a nowe nie powstaną.

Konie i związane z nimi tradycje hodowlane od wieków były przedmiotem zainteresowań Polaków. Począwszy od Słowian, dla których były obiektem kultu, poprzez wojny, których w dawnych czasach nie sposób było prowadzić bez dobrych koni wierzchowych, do dnia dzisiejszego, kiedy koń jest dla człowieka partnerem w sporcie, rekreacji, turystyce, w zabawie i w służbie policyjnej…
Konie towarzyszyły Polakom zarówno w czasie pokoju, jak i we wszystkich większych i mniejszych bitwach, od Kircholmu po II wojnę światową. O Polakach pisano: „Polak rodzi się i umiera na koniu”, „Polak bez konia jest jak ciało bez duszy”. Gabriel Rączyński w swej książce „Historia naturalis curiosa Regni Poloniase” w 1721 roku pisze „Całe Królestwo Polskie karmi niezliczone prawie stada rączych koni, które w lotności i strojności ledwie hiszpańskim i tureckim ustępują, w sile zaś daleko je przewyższają. Zdaje się, że nie masz ziemi bardziej obfitującej w konie, które naród polski z takim utrzymuje staraniem”. Od wieków konie hodowców polskich zarówno z Królestwa, jak i z innych ziem wchodzących w skład Imperium Rosyjskiego otrzymywały wiele medali, nagród i wyróżnień na wystawach organizowanych w Petersburgu, Moskwie, Kijowie, Wilnie i innych miejscowościach. Dla artystów konie były obiektem natchnienia – swego rodzaju symbolem polskości.

Prominentny mecenat

Od zarania dziejów najwybitniejsi Polacy zajmowali się hodowlą koni. Już Bolesław Krzywousty posiadał hodowlę koni, właścicielami stadnin byli Kazimierz Wielki i Zygmunt Stary. Hodowali je także polscy książęta mazowieccy. Zygmunt August zaś ujął hodowlę koni w przepisy prawne „wielce rozumne i korzystne dla kraju”.
Nie tylko jednak królowie byli właścicielami ogromnych stad i wyrafinowanymi hodowcami koni, ale przede wszystkim wielkie rody magnackie, znane osobistości, wybitni Polacy, którzy w swoich majątkach czy rezydencjach wiejskich hodowali konie. Ich utrzymanie pociągało za sobą rozwój infrastruktury z nią związanej, zaś status materialny i społeczny ich właścicieli zobowiązywał do wysokiego standardu zabudowy oraz wywierał wpływ na przekształcenia, jakie się w majątkach dokonywały. I tak np. Stadnina Koni w Golejewku utworzona w majątku Janusza Czarneckiego, Krasne Ludwika Krasińskiego, które następnie należało do Adama Czartoryskiego i Stefana Zamoyskiego, Janów Podlaski Dzieduszyckich, Iwno Ignacego Miełżyńskiego, Walewice – Janusza Radziwiłła i Jadwigi z Potockich Grabińskiej, a w których majątku przed wiekami panią była hrabina Maria Walewska, Racot założony przez Jabłonkowskich, którego w XIX wieku właścicielami byli kolejno członkowie holenderskiej rodziny królewskiej, a potem w czasach Drugiej Rzeczypospolitej pełnił funkcję jednej z rezydencji prezydenckich. Kadyny, których właścicielem był wybitny Polak, przywódca Związku Pruskiego Jan Bażyński, Bogusławie, które powstały w starym majątku biskupów kujawskich, czy w końcu Książ, wzniesiony jeszcze w XIII w. przez księcia Bolka I z linii świdnickiej Piastów Śląskich, a który współcześnie uznawany jest w Europie i na świecie za „perłę w koronie”, stanowiąc przykład unikalnej konstrukcji z tzw. muru pruskiego – wszystkie te realizacje są przykładem kunsztu budowlanego, bogactwa rozwiązań architektonicznych i funkcjonalnych.

Nieoceniona spuścizna kulturowa

Architektura i jej osiągnięcia jest dla narodów zwierciadłem postępu myśli ludzkiej i obrazem epoki, w której powstała. Dla społeczeństw ją pielęgnujących jest świadectwem ich światłości, otwartości i dojrzałości umysłów. W zespołach dworskich czy pałacowych zabudowaniach gospodarczych zawsze szczególne miejsce zajmowały budynki stajni. Wraz z rezydencją tworzyły wizytówkę właściciela mówiącą o jego zamożności i pozycji społecznej. Nie musiały przynosić dochodu. Konie miały świadczyć o prestiżu właściciela, zaspokajać jego ambicje. Do ich projektowania bogaci fundatorzy zatrudniali najwybitniejszych architektów. Byli wśród nich m.in. Dominik Merlini – nadworny architekt króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, naczelny architekt Rzeczypospolitej, Henryk Marconi, Jan Chrystian Kamsetzer, Stanisław Zawadzki, Hilary Szpiclowski – przysięgły architekt Miasta Warszawy i wykładowca Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Fakt zatrudnienia wybitnego architekta zwraca uwagę na to, jakie znaczenie przywiązywano wówczas do tego rodzaju budowli.
Mniej zamożni radzili sobie z pomocą mniej znanych twórców, jednak zawsze do ich budowy przygotowywano się bardzo starannie, studiując najlepsze wzory rozwiązań, wykonując je z równą starannością, dbałością o wygląd zewnętrzny i przy wykorzystaniu pełnej wiedzy na temat hodowli koni. Wszystko z myślą o tym, by jak najlepiej spełniały swoją funkcję w utrzymaniu koni i rozwijaniu ich hodowli.
Od połowy XVIII wieku zaczęto sprowadzać architektów i budowniczych nie tylko z Warszawy, ale i ze Śląska i Czech, czasem nawet z Berlina, gdzie w ówczesnym czasie tamtejsza szkoła architektury nabrała czołowego znaczenia.
Dzięki temu w obiektach tych odnaleźć można wpływy architektoniczne nie tylko krajowe, ale i włoskie, pruskie, a także czesko-austriackie, a nawet angielskie i holenderskie.
Ogromną rolę odgrywa w tych budowlach detal architektoniczny. Konstrukcja sklepień, kształt łuków, płynność linii, charakter zwieńczeń otworów itp. stanowią o kunszcie budowlanym i projektowym wykonawców oraz guście właścicieli.
Różnorodność form, bogactwo stylów, zastosowane techniki, unikalne konstrukcje sprawiają, że jeszcze dziś zadziwiają swym pięknem i kunsztem budowlanym, tworząc klimat miejsca, oddają ducha epoki, w której powstały.
Wszystko po to, by, jak powiedział John Rushin; „budynek nie powinien tylko dobrze wyglądać, ale też dobrze mówić…”. Architektura zespołów folwarcznych to nie tylko pałace i stajnie. Oprócz budowli gospodarczych o przeróżnym przeznaczeniu w jego skład wchodziły także domy mieszkalne i inwentarskie dla robotników folwarcznych oraz budynki gospodarstwa domowego czy budowle przemysłowe. Na uwagę zasługują także kryte ujeżdżalnie, przyciągające uwagę swym nietypowym kształtem, specyficznym materiałem bądź wyjątkową konstrukcją jak na czasy, w których powstały. Postawione często podczas rozbudowy folwarków są wyrazem poszukiwań nowych form rodzimych, służyły podkreśleniu odrębności narodowej.
Odrębność i klimat założeń podworskich podkreślają też zespoły zieleni parków z nimi związanych. To formy zieleni współtworzących zabytek osadzony w danym krajobrazie. Zespoły parkowe, ich skład, oraz układ architektoniczny świadczyły o zamożności właścicieli, ich zamiłowaniach i ówczesnej modzie. Zabytkowe, stare parki, gdzie znaleźć można najdłuższe w Polsce aleje grabowe, lipowe, wiele pomnikowych drzew – zabytków przyrody, tysiącletnie dęby, parki obfitujące w unikalne okazy drzew i krzewów.
Niejednokrotnie pięknie położone kompleksy zabudowań folwarcznych, wśród pagórków, lasów, jezior o malowniczych liniach brzegowych, tworzą swoisty klejnot w kolekcji rodzimej architektury. Bogactwo stylów architektonicznych, jakie w nich odnajdziemy, panująca moda, prądy architektoniczne, wpływy i zwyczaje spowodowały, że obraz powstałej architektury wiejskiej stał się bardzo złożony i bogaty. Poprzez zastosowanie rodzimego materiału charakterystycznego dla danego regionu, od słomy i gliny, poprzez cegłę i kamień, po żeliwo i beton czy też zastosowanie regionalnych technik budowy, stały się świadectwem minionej epoki, tworząc jednocześnie klimat regionalnego krajobrazu.

Nie tylko wartość 
architektoniczna…

Wartość architektoniczna stad i stadnin nierozerwalnie związana jest z innym szerszym aspektem. Dotyczy on tożsamości kulturowej wsi polskiej. Założenia przestrzenno-funkcjonalne, jakie w nich odnajdziemy, są wyrazem zabytkowych rozwiązań planistycznych zespołów folwarcznych oraz ich lokalizacji w stosunku do wsi. Reprezentują różne typy tych zespołów. Były to na ogół: rezydencja z folwarkiem, folwark z domem rządcy i folwark polny. W wyniku parcelacji gruntów, niektóre układy przestrzenne po II wojnie światowej zostały zniweczone poprzez nieprzemyślane podziały, niewłaściwe użytkowanie, które pociągnęło za sobą niepotrzebne wyburzenia, błędne przebudowy, wadliwe inwestycje. Wiele z tych pięknych zabytków nie przetrwało do dziś. Brak funduszy leży cieniem na przyszłości wielu obiektów, będących dziełem człowieka, stanowiących świadectwo minionej epoki, które powinny być zachowane ze względu na swoją wartość artystyczną, naukową czy historyczną.
Wydawać by się mogło, że stada i stadniny są ostatnim ratunkiem dla zanikających już dziś historycznych układów, form przestrzeni, które powoli zaciera czas, a które wyrosły z naszej tradycji i kultury.
Zarówno detal, konstrukcja, jak i bryła obiektów oraz kształt przestrzennych założeń tworzą pełny obraz architektury zespołów folwarcznych.

Dziedzictwo kulturowe

Konie, ich hodowla, a potem jeździectwo, a także związana z tym architektura stad i stadnin są ściśle związane z Polską tradycją i stanowią o dorobku kulturowym naszego kraju.
Każde z tych miejsc to osobna historia ludzi, którzy je tworzyli. Miejsc, gdzie można poczuć się jak w minionej epoce. Gdzie większość budynków ma charakter zabytkowy, a do tego, jeśli architektura jest muzyką, to tu z pewnością wygrywana jest poprzez tętent końskich kopyt, który na przestrzeni wieków rozbrzmiewał, nadając ton postępowi cywilizacyjnemu.
Piękno tych miejsc kojarzące się ze spokojem i harmonią to piękno, jakie daje nam możliwość obcowania z naturą poprzez konie i wygrywaną przez nie muzyką.
Wszystkie są swego rodzaju skarbem, są naszym dziedzictwem narodowym, które mamy obowiązek strzec, nad którym opiekę gwarantuje nam nasze państwo poprzez Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, która mówi: „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju”.
Już książę Zygmunt Czartoryski stał się prekursorem ochrony krajobrazu i regionalizmu. W swoim poradniku budowlanym, który uznawany jest również za architektoniczno-filozoficzną rozprawę, ubolewa nad upadkiem rodzimego stylu budowania: ” Staremu dworowi tylko dać rozwalić się można, jak malowniczej ruinie, albo lepiej nie czekając rozebrać go i postawić w miejscu jego pudło w stylu szląsko-brandenburskim”.
Zabytki podobnie jak zabytkowe założenia zieleni w naszym kraju podlegają merytorycznie Ministerstwu Kultury i Sztuki, działającemu za pośrednictwem Departamentu Ochrony Dóbr Kultury.
Istnieje też instytucja kultury powołana przez ministra kultury, która ma funkcję głównego zaplecza merytorycznego oraz koordynatora działań na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego w Polsce. Jej celem jest realizacja polityki państwa w zakresie ochrony dziedzictwa kulturowego w Polsce opieki nad tym dziedzictwem.
W praktyce nadal jednak postępuje dewastacja narodowego krajobrazu wsi, której elementem niewątpliwie są nasze stada i stadniny, jako spuścizna po byłych zespołach folwarcznych, rezydencjach znanych rodów, dziełach znanych architektów. Postępuje utrata tożsamości kulturowej wsi. Brakuje świadomości wartości historycznych i potrzeby ich utrzymywania. W obliczu przemian, jakich jesteśmy obecnie świadkami, zauważmy wartości zabytkowych układów przestrzennych i pojedynczych obiektów architektonicznych i podejmijmy wszelkie możliwe działania ochronne – dopóki jeszcze mamy co chronić.
I pamiętajmy, że, jak mówił Stanisław Noakowski: „Inne ludy mają inną swoją architekturę, może bogatszą, może piękniejszą, może ciekawszą, ale dla nas jednak obcą, nie tak wymowną i zrozumiałą, bo z innej, nie z polskiej duszy”.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse