Okiem weterynarza – Kolki

dr. Jan Samsel

Do napisania tego tekstu skłonili mnie właściciele zwierząt, mający problem z otrzymaniem pomocy dla konia z bolącym brzuchem. Posiadacze koni często przez długie lata nie mają styczności z kolką u konia. Przeważająca większość przypadków to choroby, które można wyleczyć w stajni przy pomocy zastrzyków, płukania żołądka czy kroplówki.

Z moich doświadczeń w Szpitalu Koni Służewiec wynika, ze najczęstszą przyczyną kolek u koni są:

  1. owrzodzenie błony śluzowej żołądka
  2. przeładowanie okrężnicy dużej / część jelita grubego/.

O tych schorzeniach wiele już napisano, warto jednak przypomnieć, że:
Ad.1. Objawy wrzodowca mogą być bardzo nietypowe i ograniczać się do np. posmutnienia czy utraty apetytu. Przy użyciu gastroskopu można potwierdzić podejrzenia, oraz kontrolować postęp leczenia.
U koni mających skłonności do tego typu kolek, lub prowadzących stresujące życie sportowca, warto profilaktycznie podawać np. Pronutrin czy U-Gard.
Ad. 2. Zatkanie jelit grubych jest najczęściej następstwem zjedzenia dużej ilości słomy, lub siana z dużą ilością grubych zdrewniałych łodyg.

Konia z tendencją do przeładowania jelit grubych należy obficie karmić dobrej jakości sianem; czasem jedynym wyjściem jest zastąpienie ściółki ze słomy np. trocinami.
Przy tym schorzeniu zwodnicze może być stosunkowo słabe nasilenie bólów jelitowych, które mogą ustąpić po biovetalginie nawet na kilka godzin. Zarówno prawidłową diagnozę jak i postępy w terapii można ocenić badaniem rektalnym.
Zdarza się, że leczenie trwa kilka dni.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, gdy mamy do czynienia ze skrętem jelit.
Wtedy żarty się kończą.
Koń z „ostrym brzuchem” wymaga akcji jak do pożaru.
W takim przypadku nie ma czasu na reperowanie przyczepy, szukanie w internecie kliniki czy telefonu do jakiegoś lekarza, który nie wyjechał na wakacje. Trzeba przyjąć, że w najgorszym wypadku skrętu jelit mamy 4-6 godzin na rozpoczęcie leczenia operacyjnego. Potem jelita mogą obumrzeć i szanse na ratunek maleją dramatycznie a koszty leczenia – wręcz przeciwnie.
Należy jeszcze wziąć pod uwagę, że choroba lubi przychodzić w weekendy, dni świąteczne, czas urlopów lub silnych mrozów.
Jednak właściciel wraz z lekarzem mogą wspólnie zminimalizować wiele trudności.

1. OPIEKA W STAJNI.

Wczesne zauważenie objawów kolki ma kluczowe znaczenie. Dotyczy to zwłaszcza pory nocnej. Zamykając konie na noc bez dozoru należy liczyć się z tym, że udzielona pomoc będzie spóźniona o kilka godzin. Warto pomyśleć o monitoringu lub przynajmniej mikrofonie zamocowanym w stajni.
Do płukania żołądka, lewatyw i zagrzania płynów potrzebna jest ciepła woda i to w dużej ilości, od kilku do kilkunastu wiader. Nie należy więc liczyć na czajnik.
Leczenie konia zimą w angielskiej stajni kończy się zwykle chorobą i lekarza i właściciela konia.

2. LEKARZ PROWADZĄCY.

Każda stajnia powinna mieć lekarza, który opiekując się końmi na co dzień, z założenia pomaga w nagłej potrzebie. Lekarz prowadzący konie powinien czuć się zobowiązany do zorganizowania zastępcy na czas swojej niedyspozycji.
Brak takiego lekarza bądź opiekuna często doprowadza do sytuacji, że wzywa się weterynarza nie mającego doświadczenia w leczeniu koni, a chorób morzyskowych w szczególności.
Uważam, że właściciel, który zaobserwował u konia nietypowe i niepokojące objawy powinien zawiadomić o tym swojego lekarza jak najszybciej, aby ustalić zawczasu ewentualny plan działania. Może się okazać, że konieczne jest przewiezienie konia do lecznicy.

Jest to fragment artykułu, aby przeczytać pełny tekst zapraszamy do zakupu kwartalnika „Hodowca i Jeździec” Rok VI nr 2 (17) 2006.
Pismo dostępne jest w Okręgowych / Wojewódzkich Związkach Hodowców Koni, Biurze PZHK, za pośrednictwem prenumeraty oraz w wybranych sklepach jeździeckich.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse