Krzysztof Tomaszewski
Zdaje się, że ledwie żegnaliśmy gościnne Partynice po ubiegłorocznym finale i dekoracjach, a już następna edycja MPMK w ujeżdżeniu za nami – w ostatnią sobotę sierpnia udekorowano najlepsze młode konie w dyscyplinie ujeżdżenia.
Tym razem odbyło się to prawie miesiąc wcześniej niż do tej pory i razem z najlepszymi młodymi skoczkami – w jednym miejscu i jednym terminie. Czy koncepcja łączenia dyscyplin MPMK jest dobra i stanie się zwyczajem, nie mnie oceniać. Jako członek komisji sędziowskiej właściwie nie miałem możliwości odwiedzić skoczków w czasie trwania zawodów, ponieważ na czworoboku od rana przez prawie 10 godzin trwały przejazdy 65 młodych koni ujeżdżeniowych. 33 4-latki, w tym 9 hodowli zagranicznej, 20 5-latków (11 zagranicznych) i 12 6-latków (4 zagraniczne) – w tym roku po raz pierwszy nie mieliśmy w finałach ani jednego konia hodowli stadnin państwowych. To jakiś znak zmieniających się czasów w hodowli koni, a może tylko jednoroczny wyjątek?
W komisji sędziowskiej tegorocznych mistrzostw uczestniczyli: dr Wojciech Markowski – sędzia główny zawodów, prof. Sławomir Pietrzak, Wacław Pruchniewicz, Agnieszka Majewska, Janusz Lawin, piszący tę relację i sędzia zagraniczny Rolf Beutler-Bath z Niemiec, który już dwukrotnie przed kilku laty uczestniczył w MPMK w Książu.
W tym roku zostały zmienione zasady wystawiania ocen składowych za prezentację na czworoboku. Teraz komisja wystawia oceny z dokładnością co pół punktu, a nie jak wcześniej co 0,1 punktu. Ten pomysł został podpowiedziany przez ubiegłorocznego sędziego zagranicznego mistrzostw dr. Dietera Schülle, który wtedy prowadził też kurs dla sędziów oceny młodych koni. Uznano, że oceny co pół punktu będą klarowniej rozróżniać klasę konia, czyli jakości składowych ocen będą jakby bardziej rozdzielone. W mojej osobistej, dość wstępnej ocenie wielokrotnie brakowało tych pośrednich dziesiętnych, by dokładniej oddać oceną wartość konia, a połówki częściej skłaniają do postawienia oceny o pół punktu niższej niż wyższej. Wydaje się też, że ta idea stoi w sprzeczności z ostatnimi zmianami w zasadach sędziowania w klasycznych konkursach ujeżdżenia, w których od niedawna wprowadzono oceny co pół punktu, czyli poszerzając skalę ocen. Ponadto mała liczba młodych koni przystępujących w Polsce do konkursów kwalifikacyjnych, czyli de facto całej edycji MPMK w ujeżdżeniu, nie sprzyja zaostrzaniu skali ocen. Jestem przekonany, że Komisja Koordynacyjna PZHK-PZJ, Komisja Ujeżdżenia PZJ i Kolegium Sędziów PZJ dokonają analizy tego sposobu sędziowania, tak by nabrać przekonania, że jego wprowadzenie jest z pożytkiem dla tej dyscypliny.
Zawody odbywały się przy upalnej pogodzie i w tym upatruję faktu, że wyniki dużej części koni, szczególnie starszych roczników, ogólnie były niższe od spodziewanych. Inna rzecz, że zawodnicy i trenerzy w wielu przypadkach nie brali tego pod uwagę – obserwowałem dość długotrwałe i intensywne rozprężanie koni przed startem i później na czworoboku koniom brakowało ekspresji.
Najmłodszy rocznik został zdominowany przez konie przygotowywane do startu przez doświadczonych jeźdźców, raczej amazonki, bo mężczyzn prawie tam nie było.
Oba półfinały i finał wygrał SAN PAULO (Empire han – Sparta V po Spartakus han) dosiadany przez Annę Bienias. Wychowanek znanego hodowcy z Płońska Zbigniewa Koperskiego został przeprowadzony przez zawody na wzorowym kontakcie dla konia czteroletniego, tempem chodów dostosowanym do predyspozycji i temperamentu. Stęp (w finale ocena 8,5) i galop były jego silną stroną, do tego stabilny charakter i posłuszne przejścia, a przede wszystkim równa forma we wszystkich trzech konkursach.
Druga była klacz ANNABELL (Campari hol – Andora po Akreur han) wyhodowana przez Iwonę Szafir, która bardzo płynnie przeprowadziła klacz przez wszystkie próby. Stęp i galop były też najlepsze, ale momenty pojawiającej się nieregularności w kłusie ostatecznie obniżyły ocenę za tzw. przydatność.
Niespodziewanie na trzecie miejsce wysunęła się klacz LORETTA (Landor hol – Lena po Bas wlkp), której amazonka Katarzyna Muszyńska świetnie finiszowała w finale i poprawiła ocenę z trochę słabszego drugiego startu. Loretta jest niezbyt kalibrową klaczą, ale jej atutem jest duża lekkość chodów.
Czwarte i szóste miejsce zajęły konie prezentowane przez Darię Kobiernik. Amazonka już tradycyjnie prezentuje dobrze przez siebie wyszkolone konie i umiejętność dobrego uwypuklenia ich mocnych stron. Oprócz trzech koni w ujeżdżeniu równolegle prezentowała czwartego w skokach. To świetny przykład profesjonalizmu.
Piąty w klasyfikacji był LEONIDOR L z lubelskiej Elizówki. Podobał mi się już w kwalifikacjach i spodziewałem się dobrego miejsca w finałach. Gdyby nie przespany stęp i kłus i wyraźnie pasywna jazda amazonki Eweliny Kołodyjskiej w drugim dniu, to potencjał konia dawał szansę na medalowe miejsce.
Wśród importowanych 4-latków wyróżniły się trzy konie: klacze CAPTANI hol po Carentan – I miejsce i SHOSHOLOZA oldb po Sir Donnerhall – III miejsce, obie własności Katarzyny Milczarek, a prezentowane niezwykle ekspresyjnie i wyraziście przez syna pani Katarzyny – Tomasza Jasińskiego (obie klacze uzyskały za galop 8 pkt.), oraz drugi w klasyfikacji hanowerski LUXOR (po Londontime). Właścicielem tego konia jest Leszek Szymański, a amazonka Dominika Zdanowicz zaprezentowała kapitalne galopy – ocena 8,5 za galop w obu przejazdach.
Grupa polskich 5-latków była w tym roku mniej liczna niż konie hodowli zagranicznej, niemniej kilka koni wyróżniło się dobrym przygotowaniem i prezentacją we wszystkich trzech startach.
Wygrał BILLY ELLIOT (wł. Remigiusza Makowskiego), syn Wetsteina od Banderola po Dixilend xx, hodowli Magdaleny Jury, która tego konia przygotowała i prezentowała w mistrzostwach. Kapitalny start tej pary – świetna koncentracja, dużo ekspresji i co najważniejsze – rytm, regularność i przepuszczalność. Małe nieporozumienie z kontaktem prawej wodzy w pierwszym starcie było jedynym błędem w zawodach. Każdy kolejny konkurs był coraz lepszy, pewniejszy, a w finale aż trzy ósemki! Wynik tej pary to również ciekawa i przyjemna niespodzianka, ponieważ niecałe trzy tygodnie wcześniej na ostatnich konkursach kwalifikacyjnych, które sędziowałem, koń nie miał tak wysokiej formy, a amazonka pewności siebie.
Drugie miejsce DIRTY LADY-P (Corleone Z – Dyna po Dysk m) hodowli Bogdana Parkitnego nie było zaskoczeniem, bo po tym, jak się prezentowała w konkursach kwalifikacyjnych, była pewną kandydatką do miejsca medalowego, a nawet zwycięstwa. Moim zdaniem przygotowania i udział w Mistrzostwach Świata Młodych Koni w Verden odbiły się jednak na poziomie startów we Wrocławiu. Pewne i precyzyjne prowadzenie klaczy przez Tomasza Kowalskiego musiało przynieść bardzo wysokie miejsce w klasyfikacji, ale nie było tej błyskotliwości, którą widziałem w czerwcu w kwalifikacjach. Klacz bardzo ciekawa, o solidnej mechanice chodów i dobrych podstawach. Stęp i kłus dobre, ale galop jakby nieznacznie stracił na krągłości i lekkości. Teraz tylko okazać cierpliwość.wNa trzecim miejscu klacz ANNABEL hodowli Remigiusza Makowskiego, córka og. Love Affair z matki po hanowerskim Rolandzie, który dał już kilka ciekawych koni w ujeżdżeniu, m.in. znaną ze zwycięstw w mistrzostwach młodych koni klacz Czantorię. Ponieważ na czworoboku znowu pojawiła się Anna Bienias, można było się spodziewać solidnych wyników. Oba konkursy półfinałowe przejechane bardzo dobrze, równo, ze wzorowym kontaktem, regularnością i przejściami – stąd od razu III i II miejsce. W finale zmęczenie klaczy i być może upał dały się we znaki, bo przejazd był matowy, jednak uzbierany zapas z poprzednich konkursów wystarczył, by utrzymać wynik ponad 20 punktów i brązowy medal. Gratulacje!
Wśród zagranicznych 5-latków był dość wyrównany poziom. Dwa pierwsze konie – hanowerska BALLEY Andrzeja Sałackiego i oldenburski BENEDICTO Artura Żemły – wyraźnie na wyższym poziomie. Bardzo dobrze pokazane – trudno się dziwić, bo przez dwie wielkie postaci naszego ujeżdżenia Żanetę Skowrońską i Justynę Dysarz-Bylicką – oraz przygotowane przez doświadczonych szkoleniowców Andrzeja Sałackiego i Ryszarda Dysarza. To jest droga do sukcesu z młodymi końmi.
O dużym sukcesie może mówić Katarzyna Porożyńska – III miejsce, ale przede wszystkim solidna i równa jazda na hanowerskiej DONNA PRIMA. Właśnie ta solidna i równa jazda w trzech startach zaowocowała medalową pozycją.
Sądzę, że piątego WORLD MAGIC GB stać na wyższy wynik, bo to świetny koń, ale dopiero pod tym warunkiem, że zacznie być symetryczny. Ten koń to duże wyzwanie dla jego amazonki i trenera. Należy życzyć sukcesów.
Z pozostałych koni zwróciły moją uwagę: hanowerska WIWIEN pod Magdaleną Zalewską lekkością chodów, STILLOS pod Olgą Michalik świetnymi kłusami i galopami, ale ten kłębek nerwów, dopiero od kilku miesięcy w niezwykły sposób opanowany, ciągle nie może pokazać, że umie stępować. Świetny jest SILVANO, ale ma nieświetne wyniki, bo na razie to on jest przewodnikiem swojej amazonki – życzę Magdalenie Strąk, by się to zmieniło.
Grupa 6-latków to jak zwykle w polskich czempionatach słabsza strona zawodów. Niestety ten rok nie przyniósł zmiany na lepsze.
Można i należy wyróżnić Katarzynę Papajak za prezentację małopolskiego EL BONILLO po Berlin Bej, ale tylko w pierwszym półfinale. Pojechała program bez żadnych skrupułów i tremy. Dynamiczna jazda z dobrze pokazanymi przejściami i dużą dynamika chodów dodanych dały dość dobry wynik i jak się później okazało – zapas do zwycięstwa. Drugiego i trzeciego dnia niestety było przeciętnie, z błędami i usztywnieniem. Zwycięzcy się nie krytykuje, więc gratulacje i mniej tremy w następnych startach.
Potencjalny kandydat do wygrania tej kategorii, CISOŃ (po Curry Son) pod Filipem Poszumskim, w pierwszy półfinale zrobił błędy i był zły w chodach bocznych. To na tyle obniżyło wynik, że mimo pościgu w dwóch następnych konkursach nie uzbierał punktów, by przeskoczyć EL BONILLO.
BRENTINO (po Insider) pod Karoliną Mazurek też zapowiadał się na kandydata do medalu, ale pierwszy start, ledwie na ocenę 6,0, był powodem zajęcia dopiero czwartego miejsca. Sądzę, że ta para chyba nie najlepiej zniosła upalną pogodę, bo pierwszego dnia pojawił się problem z impulsem i trudności z uzyskaniem kadencji w kłusie i galopie. Drugiego i trzeciego dnia było wyraźnie lepiej, ale jeszcze za mało, by móc walczyć o dużo lepszy wynik i miejsce.
Chcę pochwalić Annę Woźnicę dosiadającą klaczy PRINCESSA (po oldenburskim Landor), która przez dwa dni zajmowała drugie miejsce, ale w drugim półfinale pojawiły się błędy i ostatecznie zajęła trzecią lokatę.
Honor 6-latków ratowała Żaneta Skowrońska na hanowerskim RISING STAR, która pokazała, że wszystkie elementy wymagane przez testy dla tej grupy wiekowej można zaprezentować na dobrym poziomie, bez błędów i z zachowaną jakością chodów, a przecież ten ogier nie jest łatwy do wytrenowania i prowadzenia ze względu na swoje niezbyt ujeżdżeniowe proporcje budowy. Czyli znowu kłania się profesjonalizm.
Na koniec mała konkluzja. Coś niedobrego dzieje się ze szkoleniem młodych koni, ponieważ zauważam, że wrodzone predyspozycje 4-latków giną w trakcie procesu treningowego. Znika swoboda i obszerność stępa, pojawiają się problemy z kadencją kłusa i wyniosłością kłusów dodanych, galopy ze sztywnymi szyjami i grzbietami. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale statystycznie można taki wniosek wysnuć.
Czy nie za szybko i za wcześnie, i niezbyt zręcznie podejmowane są próby z pracą na dwóch śladach i dążenie do skrócenia konia? Może trzeba dłużej czekać i gruntować chody, rytm i równowagę. Kształtować i utrwalać bazę. Do tego doskonalić jakość dosiadu i pomocy, czyli technikę jazdy. Zbyt często widzimy za dużo siły, a za mało sztuki jeździeckiej. Jedną z większych bolączek dużej grupy amazonek i jeźdźców są problemy z symetrycznym i zrównoważonym dosiadem. Nie może być mowy o skutecznym szkoleniu młodych koni i progresji wyników przy krzywych dosiadach, asymetrycznym kontakcie itp. podstawowych mankamentach techniki jazdy.
Przypomnę, że znana holenderska amazonka Coby van Baalen przed rozpoczęciem startów na IO w Sydney przez dwa tygodnie jeździła bez strzemion!
Na stronie PZHK można obejrzeć filmy prezentujące pierwsze 3 miejsca w każdej kategorii wiekowej dla koni hodowli polskiej i zagranicznej. (przyp. red.)