Nie kupuj kota w worku!

Hubert Szaszkiewicz

Wielu koniarzy cieszy się, nabywając konia, ale ich radość często jest znacznie większa, kiedy znajdą kupca i pupil opuszcza stajnię.

Zakup konia to jak ślub z ukochaną. Z tym że nie ma wielu prób, a i okresu narzeczeństwa nikt nie praktykuje. Dlatego późniejsze rozstanie w obu wypadkach jest trudne i kłopotliwe, a suma pieniędzy na koncie topnieje.
Jak zatem wybrać konia, żeby służył naszym celom i ambicjom? To trudna decyzja i niestety kosztowna, a pewności stuprocentowej nigdy nie ma. Bez względu na to, jakiej konkurencji koń ma być przypisany, wszyscy albo prawie wszyscy chcą konia ładnego, zgrabnego i bardzo taniego. Uroda to rzecz względna i przemijająca, a jak mówi mój przyjaciel, wino za 25 zł zawsze smakuje jak za 25 zł; to prawda, nie raz się o tym boleśnie przekonałem!
Nie podejmuję się dawać rad jeźdźcom szukającym konia do ujeżdżenia. Bo jak się dany koń w skomplikowanych ruchach rozwinie, nie mam pojęcia, bo doświadczenia brak.

Koń wymarzony

Nie jest trudno opisać konia, którego każdy lub prawie każdy jeździec chciałby mieć w swojej stajni. Na pierwszy rzut oka robi wspaniałe wrażenie jego smukła, lekkiej budowy, dobrze umięśniona sylwetka. Nieduża, lekka głowa o wyrazistym oku przechodzi zgrabnie w dość długą szyję, która dalej poprzez dobrze skątowaną łopatkę łączy się z kłodą. Wyrazisty kłąb, mocny grzbiet, dobrze umięśniony i skątowany zad. Wszystko to na prostych i mocnych nogach z wyraźnie zarysowanymi i dobrze skątowanymi stawami.
Kopyta duże, o dobrym profilu i dobrze ułożonej pęcinie. Wzrost 165–170 cm.
Łagodnego charakteru w obcowaniu z ludźmi, z kolegami ze stajni bądź z nieznajomymi. Niereagujący nerwowo na sygnały otoczenia. Niepłoszący z byle powodu, niebijący zadem przy byle okazji, nieuderzający w wędzidło i nietulący uszu. Wreszcie w stajni nie może pokazywać tkania, łykania i innych mało praktycznych rzeczy, ale do tego trzeba konia w stajni trochę poobserwować. Koń, jaki jest…

Co sprawdzamy

No dobrze, jesteśmy z wizytą w stajni, gdzie zaoferowano nam konia. Szukamy konia do skoków już chodzącego pod siodłem, skaczącego, słowem – gotowego. Jestem przy siodłaniu takiego delikwenta, obserwując jego zachowanie, łącznie z podnoszeniem nóg. Wsiadam na dworze lub w ujeżdżalni. Tutaj uwaga – często pada propozycja, żeby wsiąść w stajni, a potem się okazuje, że „pacjent” nie daje się dosiąść w normalny sposób.
W jeździe sprawdzam jego umiejętności ujeżdżeniowe, a więc skracania, dodawania, zatrzymania, zagalopowania. Wszystko zależne od wieku i klasy konia. Ponadto do jazdy rekreacyjnej powinien miękko i lekko nosić.
To samo sprawdzamy przy teście skokowym, zarówno w stronę stajni, jak i przeciwną. Pamiętajmy, że do stajni konie raczej ciągną, a np. skoczyć szereg przeszkód w kierunku „od koni” na rozprężalni jest dużo trudniej, bo trzeba pokonać instynkt stadny (młodym koniom nie proponuje się tak ustawionych szeregów). Dalej patrzymy, czy koń trzyma się środka przeszkody w skoku, czy stara się skręcić w którąś stronę. To bardzo zły nawyk i prawie nie do oduczenia. Zwracamy również uwagę na szybkość reakcji, m.in. podnoszenia przednich nóg przy odskoku (bliski najazd z lekkim dodaniem wiele mówi o refleksie). Tylne kończyny powinny podczas skoku być w górze, a stawy skokowe pokazywać jak największą ruchomość. Uwagę skupiamy na technice skoku, a więc poza prawidłowym ułożeniem kończyn interesuje nas tzw. baskil, wyjście przy odskoku kłębu do góry, zawinięcie kopyt w stronę wysoko pod żuchwę podniesionych nadgarstków.
Bardzo ważny jest natychmiastowy powrót do równowagi przy lądowaniu. Koń, który nie potrafi kontrolować swojej siły, ma trudności w szeregach i liniach, gdyż zawsze pierwsze foule po skoku są większe i bez rytmu. Trzeba sprawdzić, jak skacze przeszkody pionowe, a jak szerokie. Czy najwyższy pułap wypada nad przeszkodą, czy może za nią. Taki koń też ma problem w szeregach i liniach, gdyż ląduje dużo dalej. Jest też mało elastyczny i brak mu gibkości. Dominuje raczej siła. Ważnym elementem jest utrzymywanie przez konia równej długości każdego foule w każdym tempie. Sprawdzamy to, galopując różnym tempem te same odległości.
Co to jest przełożenie i jak to sprawdzamy? To nic innego jak możliwość raptownego wydłużenia foule w galopie. Konie to mają bądź nie. Nie ma to nic wspólnego z wysokością konia, lecz raczej z sercem, odwagą i walecznością. Koń, który nie dysponuje tzw. przełożeniem, nie nadaje się do konkursów najwyższych. Stąd sprawdzamy to, budując dwa oksery w szeregu w odległości ok. ośmiu metrów. Najeżdżamy tempem ok. 350 m/min i dopiero środkowe foule próbujemy rozszerzyć. Klasowy koń to ma i bez problemu w rytmie pokonuje foule między przeszkodami 4-metrowym skokiem, co potem pozwala mu dolecieć do dużego oksera w szeregu. Zawsze należy sprawdzić, czy koń skacze duży rów. Mały rów raczej nie jest problemem. Są całe rody lub rodziny koni, w których jest zakodowana niechęć do pokonywania rowów. Dobrze jest na tę okoliczność sprawdzić konia przynajmniej dwukrotnie na różnych hipodromach. W tym celu należy przewieźć konia na plac treningowy, którego nie zna.

Badanie konia

Wskazane jest także obejrzeć nagranie wideo z konkursów. Najlepiej z różnych miejsc, mityngów, a jeszcze lepiej z konkursów halowych i otwartych.
Ponadto są konie, które nie tolerują lekarzy, nie dają się ogolić i nie lubią wchodzić do środków transportu. Tego wszystkiego należy się dowiedzieć od sprzedającego, a najlepiej sprawdzić osobiście. Nie piszę o sprawdzaniu stan ścięgien, nóg etc. W świecie profesjonalistów za te badania odpowiada lekarz weterynarii, którego prosimy o zbadanie konia, a on wie, co należy sprawdzić i jakie badania przeprowadzić. Jeśli te czynności nie zniechęciły państwa do zakupu konia i nadal trwacie w zamiarze nabycia go, to przyznacie, że istnieje taka sama szansa trafnego zakupu jak szczęśliwego ożenku. Tego wszystkim z całego serca życzę…

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse