Roman Roszkiewicz
Wszyscy ją znają. Dziko rosnąca. Wysiewana na użytki zielone. Jej białe kwiatostany od wczesnej wiosny do późnej jesieni dają pożytek pszczołom. Utrapienie miłośników zadbanych trawników. Cenna pasza dla producentów mleka.
Jedna z najbardziej popularnych i najlepiej rozpoznawanych roślin. W jej dywanach poszukuje się czterolistnej. I czasem się udaje, niestety najczęściej to łudząco podobne listki szczawika zajęczego. Ale i tak zbierane i zasuszane na szczęście.
Koniczyna biała (Trifolium repens) należy do roślin motylkowatych. Bylina rozprzestrzeniająca się dzięki rozłogom. Dodatkowo ekspansywność zwiększa przystosowanie do rozsiewania przez zwierzęta. Jej nasiona nie tracą zdolności kiełkowania po przejściu przez układ pokarmowy. Nas jednak interesuje najbardziej jej rolnicze zastosowanie.
Wyhodowana w licznych odmianach w kraju i za granicą, łatwo przystosowuje się do różnorodnych warunków glebowych i wilgotnościowych. Tolerancyjna na kwasowość gleby i zróżnicowane poziomy nawożenia – od ekstensywnego do bardzo intensywnego. Wytrzymuje częste przygryzanie, udeptywanie i wykaszanie. Niezwykle odporna, samorozsiewająca się. Słabo reaguje na herbicydy, wymaga wyższych z zalecanych dawek.
SPOSÓB POBIERANIA PASZY PRZEZ KONIE, co jest powszechnie znane, znacznie niszczy ruń pastwiskową. Prawdziwą sztuką jest taka organizacja wypasu, aby pastwisko można było nazwać trwałym. Miejsca silnie przepasione, wielokrotnie przygryzane i całe płaty niedojadów przydeptanych, podwiędniętych traw i rozsiewających się chwastów – straty powierzchni paszowej na pastwiskach dla koni mogą być ogromne. Powód jest znany. Pasące się konie wybierają swoje miejsca na „toaletę” i tam nie pobierają paszy. Obszary te powiększają się z roku na rok aż do momentu, gdy kwatera zaczyna wyglądać jak odłóg. Takie zachowanie koni jest całkiem naturalne. Tak działa instynktowne zabezpieczanie się zwierząt przed pasożytami przewodu pokarmowego.
JEDYNYM RATUNKIEM jest wypas łączny z przeżuwaczami (ale nie z owcami czy kozami, które przygryzają rośliny niżej niż konie) lub wypas naprzemienny – grupa koni, a następnie bydło, które pasie się w miejscach unikanych przez konie.
Inną metodą przedłużającą żywotność pastwiska jest gospodarka kośno-pastwiskowa, czyli przeznaczanie kolejnych kwater pastwiska do wykoszenia na siano czy zielonkę. Za błąd należy uznać rozgarnianie odchodów włóką czy broną, zwiększa to tylko powierzchnię omijaną przez konie. Pewien pozytywny skutek daje wykaszanie niedojadów z odchodami zbierającymi kosiarkami bijakowymi i kompostowanie tego materiału z wykorzystaniem jako nawozu organicznego na grunty orne.
Najszybciej degradują się pastwiska koni wypasanych w systemie dziennym połączone z dokarmianiem w stajni. Pasze treściwe spasane w stajni powodują zwiększenie niechęci do pasienia się w sąsiedztwie własnych odchodów. Natomiast grupy koni pozostające w systemie wypasu sezonowego, tj. od wiosny do późnej jesieni, niedokarmiane owsem, zostawiają zdecydowanie mniejsze powierzchnie niedojadów. Tak czy tak, wcześniej czy później dochodzi do takiej degradacji runi, że wymusza to odnowienie kwatery pastwiska.
ABY SKUTECZNIE PRZYWRÓCIĆ PRODUKTYWNOŚĆ zdegradowanej kwatery, można próbować uzyskać to metodą pośrednią, np. wyłączyć ją z użytkowania pastwiskowego na dwa pełne sezony wegetacyjne. Nawożąc nawozami mineralnymi, stosując herbicydy, w miarę potrzeb, na chwasty dwuliścienne, wyłącznie kosząc i zbierając siano czy zielonkę, można uzyskać dobry efekt, pod warunkiem że udział traw szlachetnych w składzie botanicznym porostu pozostał wysoki. Gdyby jednak konie wyniszczyły też trawy szlachetne, nie pozostaje nic innego jak chemia, czyli całkowite wypalenie runi herbicydami totalnymi, glebogryzarka i uprawa roślin polowych. Metoda kosztowna, również organizacyjnie, bo pozbawiająca nas paszy z ogrodzonych kwater pastwiska, ale najskuteczniejsza. Późnoletnie przygotowanie gleby (chemia + uprawki gleby), siew rośliny polowej połączone z dalszym odchwaszczaniem, siew ozimy mieszanki traw i kolejny rok użytkowania kośnego da nam kwaterę czystą, bez chwastów i miejsc omijanych przez zwierzęta. Działanie sanitarne, zniszczenie dzięki orce wszelkich pasożytów koni jest nie do przecenienia.
Jak z tych rozważań można wywnioskować, utrzymanie pastwiska sprawnego produkcyjnie i higienicznego nie jest wcale łatwe i tanie.
Dlatego jest szczególnie przykre dla hodowcy, gdy troskliwie, dużym nakładem sił i środków założone pastwisko czy odnowiona kwatera już od pierwszego wypasu pokazuje powierzchnie niedojadów, a konie o wrażliwszym przewodzie pokarmowym mają biegunkę. Przyczyna jest prosta. Powoduje ją koniczyna biała w składzie botanicznym porostu. Wysokobiałkowa, agresywna roślina opanowująca całe płaty powierzchni. Smakowita, prowokuje do nadmiernej konsumpcji, a w wyniku przebiałczenia powoduje biegunki.
KONICZYNA BIAŁA to w niewielkim odsetku cenny składnik paszy oraz roślina darniotwórcza. Ale cóż, tak agresywna, że w stosunkowo krótkim czasie zaczyna dominować na kwaterach, głusząc wyżej produktywne trawy. Znosi również zacienianie przez wyższe rośliny przy próbie usunięcia jej przez przeznaczenie kwatery na siano. Odrasta po pokosie jako pierwsza, a sama prawie nie wchodzi do plonu, bo jako roślina niska i delikatna w procesie przetrząsania i zgrabiania ulega rozkruszeniu. Można próbować uzyskać z niej plon, produkując sianokiszonkę czy zbierając zielonkę „na żłób”.
W tym wypadku pozostaje eliminowanie jej opryskami chemicznymi, a i to jest mało skuteczne przy jednorazowym zabiegu. Koniczyna biała posiada zdolność samorozsiewu, a że pewien procent wytworzonych przez nią nasion to tzw. nasiona twarde, czyli kiełkujące z opóźnieniem, w następnych latach będziemy ją już zawsze gościć na naszych pastwiskach.
JEDYNĄ METODĄ, która sprawdziła się w wieloletniej praktyce, jest niestosowanie gotowych mieszanek bez zapoznania się z ich składem. Tradycyjnie zalecane i sprzedawane mieszanki materiału siewnego do obsiewu pastwisk, zawierające najczęściej 5-10% koniczyny białej, nie sprawdzają się na pastwiskach dla koni. Hodowca sam, za własne pieniądze wysiewa sobie trwały chwast. Przy czym pojęcie „chwast” należy rozumieć jako roślinę występującą w nadmiernym udziale w runi. Urozmaicony skład botaniczny jest dużą zaletą, zapewnia wartościową paszę bogatą we wszelkie składniki, smakowitą i chętnie zjadaną. Lecz cóż. Co za dużo, to niezdrowo.