„Hodowca i Jeździec” w każdym domu…

Michał Wierusz-Kowalski, sekretarz redakcji

Polski Związek Hodowców Koni od 4 lat jest wydawcą specjalistycznego kwartalnika pt.: „Hodowca i Jeździec”, którego domeną od zarania, miała być problematyka hodowlano-jeździecka. Miała być i jest, dzięki pomysłodawcy panu Andrzejowi Sarnowskiemu (Kierownikowi Zachodnio-Pomorskiego Związku Hodowców Koni w Szczecinie) oraz staraniom grona entuzjastów z pracownikami biura PZHK na czele – inicjatorami wspaniałej idei powołania do życia tytułu prasowego wychodzącego naprzeciw potrzebom środowiska skupionego wokół hodowli koni. Owa całkiem spora grupa ludzi, zresztą sukcesywnie się rozrastająca, wzorem państw zachodnich potrzebowała tematycznie sprofilowanego magazynu, który w przystępny sposób popularyzowałby wiedzę w przedmiotowej, czyli interesującej ich – hodowców i koniarzy – dziedzinie oraz był „tubą” informacyjną łączącą Związek z Terenem, narzędziem ułatwiającym komunikację i dystrybucję istotnych tak dla całego środowiska, jak i indywidualnego hodowcy, treści. Dlatego pojawienie się w 2004 roku pierwszego numeru „Hodowcy i Jeźdźca” zostało dość entuzjastycznie przyjęte. Jednak z uwagi na znaczne wyzwanie logistyczno-finansowe początkowy etap stał się swego rodzaju testem wydolności oraz reakcji rynku, stąd też np. nakład zaledwie 2000 egzemplarzy czy ograniczony ze względu na koszty kolportaż. Dzisiaj już zdecydowanie wiemy, iż Redakcja HiJ jest zdolna cyklicznie generować profesjonalne pimo. Niemniej, aby mogło ono sprostać w/w zadaniom, nadziejom, potrzebom, czas najwyższy zmienić skalę działania tzn., jeśli PZHK zrzesza prawie 15.000 członków, to co drugi winien dostawać w sposób regularny „swój kwartalnik”, bowiem to właśnie „Hodowca i Jeździec” ma niepowtarzalną szansę, w odróżnieniu do innych komercyjnie funkcjonujących magazynów branżowych, zintegrować i utożsamić wielką rodzinę hodowców-koniarzy. Jeżeli Niemiecki, Francuski, Holenderski bądź Belgijski Związek Hodowców Koni może z sukcesem wydawać własną gazetę czy periodyki, dlaczego PZHK w 40 milionowym kraju miałby zignorować zalety i zrezygnować z siły, jaką daje specjalistyczny kwartalnik. Warunek – trzeba pozwolić naszemu pismu rozkwitnąć m.in. upowszechniając jego obecność w domu każdego hodowcy. Tak – marzymy, aby nowy „Hodowca i Jeździec” został doręczony imiennie każdemu polskiemu hodowcy na jego prywatny adres domowy! Wówczas, z perspektywy roku tudzież dwóch lat oraz niekwestionowanych korzyści, dodatkowa składka na prenumeratę, okaże się kwotą absolutnie symboliczną. Ponadto, większy nakład przy jednocześnie starannie wyselekcjonowanym odbiorcy, gwarantuje napływ reklamodawców ergo środków na poprawę wartości edycyjno-poligraficznych bądź wyższe honoraria dla autorów publikujących na łamach, a dalej coraz ciekawsze i ambitniejsze, zamawiane przez Redakcję teksty, które zawsze czytelnikom dają satysfakcję poznawczo-edukacyjną, a członkom wspólnoty hodowlanej poczucie, że Związek o nich pamięta i dba. Tak „skrojony” nowy HiJ – o nakładzie ca 10.000 – wszedłby do innej ligi wydawniczej, zyskał blask, sprostał misji, zbudował niespotykany dotychczas na naszym rynku potencjał. Czy wolno nam takie horyzonty zaprzepaścić…?! Zatem, inaugurując Nowy 2008 Rok, przy okazji wydania nieco grubszego, bo podwójnego, w imieniu całego zespołu redakcyjnego pozwalam sobie przeprosić za opóźnienia natury drukarskiej i życzyć Państwu spełnienia wszystkich, nawet tych najodważniejszych, planów oraz marzeń, bez których przecież nie sposób żyć.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse