Duńskie doświadczenie i polski entuzjazm – to połączenie może wpłynąć na poprawę jakości hodowli koni ujeżdżeniowych w Polsce

Wywiad z Mateuszem Cichoniem i Thomasem Sigternbjerggaardem

rozmawiała Agata Grosicka

Mateusz i Michał Cichoń należą do najlepszych polskich jeźdźców ujeżdżeniowych młodego pokolenia. W zeszłym roku doszli wspólnie do wniosku, że same starty i treningi już im nie wystarczą. Dzięki pomocy znanego utytułowanego duńskiego jeźdźca i hodowcy Andreasa Helgstranda (Helgstrand Dressage) stworzyli Cichoń Stallions – nowe centrum hodowli koni ujeżdżeniowych na mapie Polski na Śląsku w Radzionkowie. W chwili obecnej ich oferta hodowlana to 4 ogiery:  Furst Sav (ogier Foundation – Furstin x Furst Heinrich), Sir Europe (ogier Donnerhall I – Genoveva x Welt Hit II) , Sweet Boy (ogier San Amour – Romana x Depardieu), Furstentraum  (ogier Furst Heinrich – Maikiki x Konigstraum), do których dołączył ostatnio piąty ogier Heiline’s Zanzier (ogier Blue Hors Zack – Danceline x De Niro)

Spotkałam się z Mateuszem i Thomasem Sigternbjerggaardem z Helgstrand Dressage w Radzionków i mieliśmy okazję porozmawiać na temat tego przedsięwzięcia.

Jak to się wszystko zaczęło?

Thomas: Cichoniowie kupili od nas parę koni, w tym podstawowego konia Grand Prix dla Mateusza – Darling’s Dream oraz Herzregenta II  kilka miesięcy później. Przyglądali się również jak działa i rozwija się nasza firma pod marką Andreasa (Helgstranda). I wtedy w Danii wspólnie wpadliśmy na pomysł, by pomóc naszym polskim partnerom rozwinąć hodowlę koni ujeżdżeniowych w Polsce. Mateusz i Michał zakupili od nas kilka młodych ogierów do hodowli, które mogą się przyczynić do lepszej jakości potomstwa wśród koni używanych do tego sporty w Polsce.

Mateusz: Chcemy pokazać, że w Polsce można osiągnąć więcej w tym sporcie dzięki lepszej jakości koniom.

Thomas: Chcemy otworzyć oczy innym hodowcom I wpłynąć na zmianę ich sposobu myślenia.

Jak wygląda obecna sytuacja w polskiej hodowli koni do sportu? Jak można znaleźć w Polsce dobrego potencjalnego konia sportowego?

Mateusz: Jeśli chodzi o pokazy hodowlane, to odbywają się one w tej chwili jedynie na poziomie regionów. Jak ktoś szuka dobrego konia, to może takiego znaleźć, ale nie jest to łatwe. Brakuje nam wspólnej platformy dla hodowców, miejsca, gdzie mogą się spotykać i wymieniać doświadczeniami. Każdy z nich korzysta z mediów społecznościowych, ale świat wirtualny w tym przypadku nie wystarczy. Trzeba zamienić rzeczywistość wirtualną w prawdziwe spotkania.

Thomas: Trzeba wyciągnąć ludzi z domów, by zobaczyli co robią inni hodowcy, trzeba zachęcić ich do bywania na pokazach, gdzie mogą zobaczyć i porównać. Podam przykład: jest jakiś koń, który wygrywa konkursy i jest o nim głośno lokalnie, ale niewiadomo, na jakim poziomie on naprawdę jest poza swoim podwórkiem. Takiego konia należy zobaczyć.

Jakie były początki Cichoń Stallions?

Mateusz: Rok temu jesienią zorganizowaliśmy prezentację naszej inicjatywy dla mediów i Polskiego Związku Hodowców Koni.  18 lutego 2017 odbył się nasz pierwszy pokaz ogierów dla śląskich hodowców, na którym pojawiło około 500 hodowców i miłośników ujeżdżenia.

Thomas:  Jeśli ktoś chce się rozwijać w tej dziedzinie, musi przyciągnąć inwestorów i pokazać im,  że warto zainwestować. A taki pokaz pomaga w osiągnięciu celu. Tu liczą się nawet takie szczegóły jak podgrzewana hala itd. Trzeba ich zainteresować, bo bez sponsorów nie ma rozwoju.

Stworzenie dobrej linii w hodowli trwa całe lata. Do tego potrzeba inwestorów i ludzi, którzy spojrzą na to świeżym okiem. Weźmy na ten przykład, klacze. Te starsze 14, 15-letnie okres swojej najlepszej płodności mają już za sobą (który przypada na klacz w wieku około 10 lat). A to oznacza gorszą jakość embrionów. Dzięki nowoczesnej technologii najlepsze zarodki można wyjąć i zamrozić i mieć z nich potem trzy, cztery źrebaki najlepszej jakości. Takie źrebaki generują zyski potrzebne dla dalszego rozwoju hodowli. Ale do tego potrzebne są też najlepsze klacze.

Zanim pojawił się pomysł hodowli rozpoczęliście sportową współpracę.  Jak przeszliście do następnego etapu?

Thomas: Dwa lata temu Mateusz kupił od nas swojego konia Grand Prix – Darling’s Dream, a potem Herzregenta.

Mateusz: Andreas (Helgstrand) pomagał nam podczas halowego Pucharu Polski w 2016 roku. Spędziliśmy razem dużo czasu rozmawiając. I wtedy on się zapytał dlaczego sam nie hoduję koni. Odpowiedziałem, że to nie ma sensu, bo brakuje u nas naprawdę dobrych ogierów. I wtedy pojawił się pomysł naszej współpracy.  W tej chwili dysponujemy pięcioma ogierami, które spełniają międzynarodowe standardy hodowlane.  Stawiamy na dynamiczny rozwój,  bo w polskiej hodowli jest niestety wiele przykładów straconych szans.  Weźmy na ten przykład polską hodowlę koni trakeńskich. Przed II Wojną Światową ta hodowla miała naprawdę duże znaczenie, także w międzynarodowym środowisku, a potem nastał PRL i nacjonalizacja, co doprowadziło do jej kompletnego zaniku. Uważano, że tylko centralizacja hodowli ma jakiś sens. Prywatni hodowcy z ogromną wiedzą i doświadczeniem nie mieli pieniędzy, a cała ich hodowla zamieniła się w rodzaj hobby, dodatkowego zajęcia.  W Polsce ciągle dominuje przekonanie, że koń na polskim paszporcie nie sprzeda się nigdy tak dobrze, jak koń na zachodnich papierach. My chcemy pokazać, że w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o jakość, nikogo tak naprawdę nie interesuje skąd pochodzą najlepsze konie na świecie.

Thomas:  Musimy też zmienić sposób myślenia hodowców w stylu: „czego potrzebuje moja klacz? Ma dobre przednie nogi, więc znajdę jej ogiera z dobrymi zadnimi…” to już nie wystarczy. Trzeba myśleć szerzej.

Jak Wam się układa do tej pory?

Mateusz: W tym toku rozpoczęliśmy sprzedaż nasienia w marcu ze względu na ciężką zimę. W przyszłym planujemy zorganizować pokaz źrebaków pochodzących od naszych ogierów. Liczymy na 12 źrebaków. Chcemy zaprosić na niego ludzi z całej Europy. To ma być biznes, nie tylko hobby.

Thomas: Wiadomo, że ci wielcy hodowcy z zasady nie współpracują z innymi. Potrzebujemy większej ilości hodowców, którzy sami jeżdżą konno lub jeździli. Do tej pory polscy hodowcy nie wykazywali chęci  dalszego rozwoju. Tak się dzieje, kiedy siedzi się w domu i nie wyjeżdża na pokazy do Niemiec, Danii czy Holandii.

Jakie rodzaje koni i ogierów są najbardziej popularne wśród polskich nabywców? Mateusz:  Ten rynek rozwija się niesamowicie szybko. Nie ma w tej chwili jakiegoś dominującego ogiera. Sandro Hit jest ciągle popularny, Sir Donnerhal lepiej oceniany ze względu na jego charakter, co ma też Sir Europe.

Thomas: Dziś klienci patrzą najpierw na konia, potem dopiero sprawdzają jego pochodzenie. Dla nich liczy się jak koń rusza się we wszystkich chodach, jaki ma charakter i czy jest zdrowy.

Jakie rasy koni  ujeżdżeniowych jeźdźcy cenią sobie najbardziej?

Thomas: Konie niemieckie są niezmiennie najlepsze – mają ten swing. Z Holendrami różnie bywa. W przypadku tak dużej federacji usuwanie jakiegoś defektu hodowlanego trwa całe lata. Natomiast nasz duńska federacja jest stosunkowo mała I bardziej elastyczna jeśli chodzi o zmiany.

Dlaczego wybraliście właśnie te ogiery do hodowli?

Mateusz:  Kupiliśmy Furstentrauma i Sweet Boya zanim pojawił się pomysł stworzenia stanówki dla ogierów. To było oczywiste, że oni też znajdą się w naszej ofercie. Furstentraum  przed swoim przyjazdem do Polski sprawdził się już w niemieckiej stajni Hermana Sprehe, gdzie pozostawił za sobą wysokiej jakości potomstwo. Udowodnił już tym samym swoją wartość, to bardzo ciekawa opcja dla niezdecydowanych hodowców. Sweet Boy reprezentuje nowoczesny typ konia sportowego o bardzo mocnym charakterze. Chwyta za oko – ma ten ruch i eksterior. Razem z Andreasem wybraliśmy kolejne dwa ogiery: Sir Europe i Furst Sava z myślą właśnie o potrzebach polskiego rynku. Ich przodkowie: Sandro Hit i Furst Heinrich to cenione ogiery hodowlane w Polsce. Nasze obydwa młode ogiery ukończyły  „korung” w Niemczech (Sir Europe na trzecim miejscu), dzięki czemu było łatwo uzyskać pozwolenie na dopuszczenie ich do hodowli w Polsce, co w przypadku trzyletniego ogiera ujeżdżeniowego nie jest z reguły takie proste. To konie pięknie zbudowane o dobrym charakterze i świetnym ruchu.

Jakie są Wasze kolejne plany?

Mateusz: Jeśli chodzi o moje plany sportowe, najważniejsze są Mistrzostwa Polski (Darling’s Dream and Herzregent II), a także kwalifikacje do Mistrzostw Europy U25.
Zaprezentujemy też nasze młode ogiery na tegorocznych MPMK (22-24 września w Strzegomiu), a późną jesienią zorganizujemy kolejny pokaz. W przyszłym roku planujemy mieć 6 ogierów w naszej ofercie.

Wygląda na to, że Mateusz i Michał postawili na właściwe konie. W kwalifikacjach do tegorocznych MPMK jeden z ich 4-letnich ogierów- Sir Europe osiągnął świetny wynik 8.7! W zeszłym tygodniu do ich stajni oprócz nowego ogiera Heiline’s Zanzier (Blue Hors Zack – Danceline x De Niro) dołączyła także”Królowa Kłusa” z zakończonych na początku sierpnia Mistrzostw Świata Młodych Koni w holenderskim Ermelo – 5-letnia klacz Casablanca (Connen – Flair x Fidertanz), która za ten chód właśnie otrzymała od sędziów idealną notę 10 punktów! Mateusz planuje ją zakwalifikować do MPMK, których tegoroczna edycja zapowiada się wyjątkowo ciekawie.

fot. Julia Świętochowska

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse