Michał Wierusz-Kowalski, Redaktor Naczelny
Oczywiście! Ktoś powie, że to prawda tak stara jak świat, przez co dziś już zbanalizowana do stopnia… szkoda gadać. Jednak czy na pewno? Zastanówmy się nad tym w gronie, które stanowi krąg czytelników „Hodowcy i Jeźdźca”, i zróbmy to bez ambicji uzdrowienia całego świata. Aby rzecz nie stała się niemożliwa, ograniczmy czasoprzestrzeń dywagacji do bieżącego sezonu sportowo-hodowlanego.
Za nami m.in. kilka imprez rangi CSI/ CDI, czempionaty rasowe, aukcja Teraz Polskie Konie, część kwalifikacji do Zakładów Treningowych, sezon wyścigowy na półmetku, ileś posiedzeń zespołu ds. restrukturyzacji strategicznych spółek hodowli koni przy ministrze rolnictwa; przed nami choćby finał Pucharu Świata w WKKW, akcja „SOS dla stad” czy Mistrzostwa Polski Młodych Koni… Fantastycznie, cóż za obfitość! Ileż okazji do dania upustu zalewającej nas żółci i frustracji, ulżenia chronicznym kompleksom, szlachetnej potrzebie totalnej negacji oraz zamanifestowania narodowej megalomanii. Bo przecież każdy z wyżej wymienionych eventów był lub miejmy nadzieję będzie swego rodzaju sukcesem – organizacyjnym, hodowlanym bądź sportowym. Choćby namiastką ewolucji w porównaniu z poprzednimi edycjami. Nigdy jednak nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Bo z drugiej przecież strony, skoro komuś, gdzieś, coś się udało tudzież uda, to nie zawadzi – z przyrodzonej nam bezinteresownej zawiści – przypieprzyć, poszukać w całym dziury, a jak się da, to i wdeptać w ziemię. Nie ma bowiem nic przyjemniejszego, a i prostszego zarazem, robiąc samemu niewiele czy nic zgoła, odnaleźć błogie uczucie satysfakcji w dyskredytowaniu wszystkiego wokół.
Panie i Panowie, wiem, że to trudne oraz wbrew polskiej tradycji, ale spróbujmy czasami wznieść się ponad historycznie zakorzenione przyzwyczajenia. Krytyka, konstruktywna krytyka – TAK, krytykanctwo – NIE. I choć to truizm, kultywowane namiętnie – na różnych poziomach – krytykanctwo jest głównym hamulcem środowiskowych inicjatyw. Paraliżuje ludzką aktywność. Odbiera sens i radość działania. Na dodatek antagonizuje środowisko. Tymczasem – rozwijając wielokropek zdania concordia parvae res crescunt… – zgoda buduje, a niezgoda rujnuje!