tekst: Hubert Szaszkiewicz, zdjęcia: Małgorzata Żółtańska
Ostatni raz, bo ośrodek w Drzonkowie zakończył trzyletni kontrakt na organizację tych mistrzostw z Polskim Związkiem Hodowców Koni.
Do Drzonkowa przyjechały 83 konie, co dla kraju, który przez wieki uchodził za zagłębie produkcji koni, nie jest dobrą wizytówką. Ale o tym potem. Ponownie wrócono do podziału na konie hodowli polskiej i zagranicznej. Czy to dobrze? Też w dalszej części postaram się to uzasadnić.
Czterolatki
Konie 4-letnie w liczbie 43 podzieliły się na 22 hodowli polskiej i 21 zagranicznej. Od wielu już lat konie 4-letnie zaczynają mistrzostwa od oceny typu, pokroju oraz chodów w stępie i kłusie. Również tym razem oceniono je na tzw. trójkącie. Z koni polskich najlepiej zaprezentowała się kasztanowata In Gomera L (ex Inwokacja) wlkp (Vulkan L westf. – Inwencja wlkp po Empik xx) hod. Heleny Beim, wł. Jana Ludwiczaka. Klacz otrzymała najwyższą notę ogólną 1,36, w tym 9,1 za typ i pokrój, 9,0 za ruch oraz 9,1 za wrażenie ogólne. Wśród koni zagranicznych najwyższą notę 1,32 – odpowiednio 8,8-8,8-8,8 – otrzymał późniejszy zwycięzca, niemieckiej hodowli siwy og. Castigo de Amor hol. (Cascadello I – S-Con Laine po Con Air) wł. Karoliny Dulęby, prezentujący typ nowoczesnego konia sportowego.
Jak co roku konie 4-letnie miały prawo dzień wcześniej zapoznać się z przeszkodami na hipodromie głównym, co niewątpliwie pomaga im w konkursach pokonać stres związany z nowym miejscem i całym otoczeniem. Parkury dla 4-latków stawiane przez Krzysztofa Kierzka od pierwszego dnia były wymagające dla koni i jeźdźców, ale budowane fair nie stwarzały większych problemów. Przy dobrym prowadzeniu konie miały pełne szanse wykazania umiejętności i możliwości skokowych. Konie oceniali sędziowie Peter Schmerling z Niemiec, Andrzej Matławski i Hubert Szaszkiewicz. Trudno oceniać swoją pracę, dlatego poziom sędziowania zostawiam bezstronnej osobie. W komisji prawie nie było rozbieżności ocen (nie więcej niż 0,1–0,2 pkt), mieliśmy bardzo zbliżone wyobrażenie o modelu dzisiejszego konia skoczka.
Polskie konie 4-letnie pierwszego dnia legitymowały się czterema wynikami powyżej 8,0 pkt, podczas gdy wśród koni zagranicznych takich wyników było aż 13. Klacze Ballantina i Naomi C II otrzymały za skoki ocenę 8,2, a ogiery Dante M. i La Noblesse Vulkan L – 8,0. Reszta skakała przeciętnie lub poprawnie. W finale konie skakały lepiej i przebiegów powyżej 8,0 było sześć. Łukasz Koza, wzorowo prowadząc kl. Ballantina sp (Bijou Be old. (OS) – Aky II old. (OS) po Clinton II hol.), pozwolił jej na pokazanie takich atrybutów, jak doskonały galop, duża siła oraz dobra technika skoku. Klacz wyhodowana przez Tadeusza Kozę pozostała jego własnością i, co ważne, w jego treningu. To pozwala myśleć o kolejnym obiecującym koniu dla tak doskonałego jeźdźca, jakim jest Łukasz. Drugie miejsce zajęła gniada Naomi C II sp (Corrado Boy old. – Nancy sp po Concert old.). To kolejny rodzinny produkt właścicieli i hodowców Marcina i Izabeli Ćwików. Dosiadana przez ich córkę Magdalenę, pokazała dwa równe przejazdy – widać było swobodne skoki, bardzo dobrą dokładność i technikę oraz wymarzoną jezdność. Podium zamknął bardzo szlachetnej budowy og. Dante M. sp (Chacco-Fly old. (OS) – Dalia sp po Cancoon hol.), hod. i wł. Andrzeja Michalskiego. To bardzo nowoczesny typ konia. Dobrze pokazany, szczególnie w finale, przez Magdalenę Tabiś, galopował okrągło i skakał bardzo lekko, oddając soczyste i mocne skoki. To na pewno koń przyszłościowy, bo po dziadku Chacco-Blue skacze wszystko, a i ojciec pod Jackiem Bobikiem był medalistą MŚ koni 5-letnich. Oprócz medalistów bardzo dobre wrażenie zrobiły konie na 4. i 5. miejscu: La Noblesse Vulkan L sp (Vulkan L westf. – La Dame Blanche L hol. po Cassiano hol.), hod. Jana Ludwiczaka, wł. Jerzego Cerby, oraz gniady wał. Daab Step sp (Kilian 38 KWPN – Dosia sp po Marino KWPN), którego wyhodowała, posiada i bardzo dobrze pokazywała Monika Pasik.
Zagraniczne 4-latki jako grupa pokazały się dużo lepiej, o czym świadczą choćby noty uzyskane w obu konkursach skoków. Jak pisałem, 13 koni zakończyło pierwszy konkurs z oceną powyżej 8,0, a w konkursie finałowym takich koni było aż 16. Od początku najlepsze wrażenie wywarł holsztyński siwy og. Castigo de Amor (Cascadello – S-Con Laine po Con Air). Wygrał wszystkie trzy próby i zdecydowanie zasłużył na palmę pierwszeństwa. Fantastyczny okrągły i sprężysty galop poparty bardzo dynamicznymi i soczystymi skokami, do tego spokój i rytm oraz fantastyczne zachowanie równowagi przed, w skoku i po lądowaniu. Dosiadała go Małgorzata Zubrycka, która świetnie poradziła sobie z presją, jaką musiały na niej wywrzeć nazwiska utytułowanych jeźdźców startujących w tej grupie. Pokazała wszystkie walory konia i ani na moment nie straciła płynności jazdy, za co należą się jej słowa uznania. Szczęśliwą właścicielką jest Karolina Dulęba. Drugie miejsce zajął troszkę cięższej budowy Irocco Blue S KWPN (Zirocco Blue VDL s.f. – Cararine S po Numero Uno KWPN). Obdarzony dużą siłą i dokładnością, ma mniej elastyczny galop. Ale na pewno jest to koń dużych lotów w przyszłości. Wydaje się, że czas powinien być jego sprzymierzeńcem i pozwoli mu w pełni się rozwinąć. Dosiadał go (ale też dwóch innych) Łukasz Appel – ocenię jego jazdy za jednym zamachem, wystawiając mu ocenę celującą za jazdę na wszystkich koniach. Trzecim medalistą został og. Itoulon B KWPN (Etoulon VDL KWPN – Omanta KWPN po Indoctro hol.) wł. Józefa Walata. Ten w potężnych ramach koń dobrze galopuje, oddając mocne, dokładne skoki, wydaje się bardzo silny. Choć zbliżony typem do Irocco Blue, prezentuje dłuższe linie. Pod Markiem Lewickim miał pełne szanse pokazać swoje możliwości i z dnia na dzień prezentował się lepiej. Myślę, że koń bardzo przyszłościowy. Nieznacznie ustąpił koledze stajennemu siwy Islander [ex Ici] KWPN (Durango VDL – Di-Rosa po Harley VDL), który skakał może równiej, ale bez tego przyszłościowego błysku. Właścicielem i jeźdźcem jest Marek Lewicki – wraz z Łukaszem Applem mogą być wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o jazdę na koniach 4-letnich. Przegrany może się czuć kasztanowaty og. Astil L hol. (Baracuda – Alida I po Casall) – zachwycił skokami, ale dodanie kroku galopu w szeregu oraz dwa skoki z odwrotnym krzyżem przekreśliły medalowe miejsce. Czas pokaże, czy to był wypadek przy pracy czy wina krótkiego galopu. Duże wrażenie zrobiły skoki oldenburskiego Diarado’s Dream RJT old. (OS) (Diarado’s Boy – Stakkara po Stakkato). Prezentuje ogromną siłę, ale jego skoki są jeszcze za mało okrągłe. Najwyższy punkt osiąga za przeszkodą. Ale koń wielkich lotów i nadziei.
Pięciolatki
O koniach 5-letnich polskiej hodowli, których startowało sześć, a zawody ukończyło pięć, można powiedzieć niewiele. Wygrał gniady og. Alo-Varo P sp (Con Calma hol. – Aloverien P sp po Avero hol.) hod. Witolda Polowczyka. Dobry koń o dobrej sile, niezły technicznie, bardzo dobrze pokazany przez Huberta Polowczyka, który jest też jego właścicielem. Drugie miejsce zajął La Vulkano L sp (Vulkan L westf. – La Marina L sp po Marino KWPN), hod. i wł. Jana Ludwiczaka. Koń ciekawy, z mocnym odbiciem, za mało okrągły w skoku; dobrze pokazany przez Dawida Skibę. Trzeci był E’laylat Huziran wlkp (Corrado Boy old. – Epona wlkp po Porfir wlkp), hod. Wiesława Napierały, a dosiadany przez właścicielkę Biankę Napierałę. O klasie tych koni niech świadczy fakt, że żaden z medalistów nie przeszedł całej próby trzydniowych zmagań na parkurze bez błędów na przeszkodach. Dlaczego tak mało koni 5-letnich wzięło udział w mistrzostwach? Też we wnioskach odniosę się do tej alarmującej sytuacji.
Bardzo dobra, choć też nie za duża grupa 5-latków zagranicznych mogła zadowolić najbardziej wybrednych znawców młodych koni. Parkury dla 5-latków były trudne, ale ta grupa radziła sobie z nimi doskonale. Gospodarz toru zażądał od koni zebrania, skrócenia, a przede wszystkim pokazania siły i dokładności. Od pierwszego dnia dominowały dwa konie – późniejszy zwycięzca gniady Andigo Al Z [Z] (Andiamo Z KWPN – Zalza hol. po Con Air hol.) hod. holenderskiej, wł. Klaudii Siarkiewicz oraz Neymar de Reve [ex Nabab Levisto] hol. (Nabab de Reve BWP – Urte hol. po Levisto hol.) wł. Krzysztofa Okły. Lżejszej budowy, smukły Andigo Al Z ma lżejszy galop i mocniejsze, bardzo dynamiczne skoki; świetnie pokazany przez Łukasza Appla. Trochę misiowaty, typowy syn og. Nabab de Reve skakał wszystko lekko, dobrze złożony i łatwy do prowadzenia, ale jego galop jest mniej sprężysty, a skoki mniej ekspresyjne. W finale jakby lekko zmęczony, nie zachwycał jak w pierwsze dwa dni, gdy z notą 8,4 i 8,7 zajmował pierwsze miejsce. Był drugi, ale to koń dużych lotów i patrzy w kierunku dużych Grand Prix. Jeździec i właściciel Krzysztof Okła jeździ bardzo dobrze i cieszy przyszłościowy koń w jego stajni. O trzecim miejscu zdecydowała rozgrywka bardzo dobrych trzech koni, które po trzech dniach uzyskały identyczne wyniki, a w finale bardzo dobre noty 8,3 lub 8,4. Dosiadali ich doświadczeni jeźdźcy: Angelika Ojczenasz Fokusa, Tomasz Miśkiewicz Colinero i Hubert Polowczyk Luny Melloni. Pasjonująca rozgrywka uwidoczniła duże możliwości wszystkich koni. Skakały świetnie, pokazując, że nie przypadek zadecydował o brązowym medalu, lecz lepszy czas w rozgrywce. Gniada Luna Melloni hol. (Lasino – Grandiosa III po Calando V) zdobyła trzecie miejsce dla właściciela – Pro-Fur Farm Equipment. Czwarty był gniady Colinero old. (Cola hol. – Elvita han. po Escudo I han.), a piątym miejscem musiał się zadowolić najwolniejszy w rozgrywce kary Focus [ex Furman] old. (OS) (Fidji of Colors BWP – Nanette hol. po Calido I hol.). Ten dokładny i mocno odbijający się ogier jest kolejnym świetnym produktem hodowlanym Małgorzaty Siergiej, wł. Angeliki Ojczenasz. Na tym kończą się oceny koni na styl, jako że 6- i 7-latki są od kilku lat oceniane za błędy na parkurze.
Sześciolatki
Koni 6-letnich zgłosiło się 20, po 10 polskich i zagranicznych. Sądząc po wynikach punktowych, lepiej zaprezentowała się grupa koni polskich, które w liczbie dwóch doszły do finału bez zrzutki (Portos i Cristiano) oraz Carewicz z 8 pkt karnymi. Wygrał siwy wał. Portos sp (Carry Son hol. – Parilla sp po Kaper wlkp) hod. Sławomira Cichmińskiego. Dobrze przeprowadzony przez Filipa Falkiewicza, też właściciela, ciekawy, silny i dokładny, pokazał wiele luzu, gibkości i zwinności. Też siwy Cristiano sp (Falbrus sp – Cecile hol. po Carlos DZ hol.) hod. Leokadii Drozdowskiej, wł. Jolanty Szydłowskiej, dosiadany przez Grzegorza Psiuka, robiąc dwie zrzutki, musiał stoczyć rozgrywkę z Carewiczem – po bezbłędnym przebiegu okazał się lepszy i zajął drugie miejsce. Duży, silny koń, ale mało ekspresji w skokach to pewnie wynik niedostatecznego rozwinięcia fizycznego; i na to przyjdzie czas. Duży wał. Carewicz sp (Vandamme KWPN – Cyranka sp po Cavaliero aust.gorąc.), hod. SK Nowielice, wł. Jana Zybały, skakał mocno, ale za mało okrągły w skoku i mało otwarty zadem. Dosiadał go doświadczony Jacek Bobik, etatowy medalista MPMK.
Także wśród koni zagranicznych dwa doszły do rozgrywki finałowej bez bagażu punktów karnych – późniejszy zwycięzca gniady og. Zirocco Air hol. (Zirocco Blue VDL s.f.– Zalza hol. po Con Air hol.), hod. holenderskiej, wł. Zbigniewa Drozda, na którym bardzo dobrze jeździł Beniamin Drozd, oraz piękna kasztanowata Philadelphia han. (Perigueux – Charen po Chasseur I), hod. niemieckiej, wł. Carli Michel Bianchi, która powierzyła ją do jazdy Markowi Lewickiemu. Oba konie skakały doskonale, pokazując wiele możliwości na przyszłość. Ale w finale klacz zrobiła dwa błędy, a ogier tylko jeden i to on został zwycięzcą. Philadelphia musiała stanąć do rozgrywki z kolejną doskonałą kl. Baika Cot Chat s.f. (Diamant de Semilly s.f. – Nacre de Presle s.f. po Damiro B KWPN). Wyhodowana we Francji, jest własnością Nicolasa Nouwena, a dobrze pokazywana przez Wiesława Nowaka. Doświadczenie Marka Lewickiego pozwoliło poprowadzić Philadelphię do zwycięstwa – zdobyła srebrny medal, a Baika Cot Chat brązowy. Trzy najlepsze konie tej grupy mają predyspozycje do dużego sportu.
Siedmiolatki
W grupie 7-latków mizeria ilościowa osiągnęła apogeum. W szranki stanęło 5 koni, w tym 4 klacze i 1 ogier w grupie koni zagranicznych. Ale były to klacze dobre, a gniady og. Chacco Nann old. (OS) (Chacco-Blue mekl. – Anna old. (OS) po Kannan KWPN) jest koniem doskonałym. Ma wszystko, czego oczekujemy od klasowego konia. Silny, dokładny, lekki do jazdy, bardzo odważny i z zimną spokojną głową może zaspokoić najwybredniejszych poszukiwaczy talentów. Jest we właściwych rękach, i to bardzo dobrych. Marek Lewicki jest też właścicielem tego konia, więc Abigej ma już godnego następcę. Wygrał swą grupę, legitymując się zerowym wynikiem po wszystkich konkursach. Drugie miejsce po rozgrywce zajęła gniada Chocolate Blue old. (OS) (Chacco-Blue mekl. – Carousa old. (OS) po Carinue old.) hod. niemieckiej, wł. Dariusza Miśkiewicza, w siodle doświadczony Tomasz Miśkiewicz. Trzecia była gniada Pretty Girl L würt. (Casscavelle NT hol. – Falkenhof’s Lancer Chanel westf. po Lancer III hol.), hod. niemieckiej, wł. Jana Ludwiczaka – tak jak poprzednia klacz jest koniem zdecydowanie przyszłościowym. Polskie dwie klacze to siwa Hajda sp (Cantanis hol. – Harda Dusza sp po Czuwaj sp) hod. i wł. Sławomira Orbaczewskiego oraz też siwa For Caroline [ex Fontbrune Caroline] sp (Norton D’Eole s.f. – Fontbrune du Defey s.f. po Digne Espoir s.f.), hod. Barbary Smajek-Małyszko, wł. Macieja Pietrasa. Dobre klacze przeszły po dwa parkury bezbłędnie, z tym że For Caroline przekroczyła czas i musiała ustąpić pierwszeństwa Hajdzie, choć w finale to ona pokonała parkur bezbłędnie. Parkur był solidny, a jazda Moniki Pasik i Tomasza Miśkiewicza pozwoliła klaczom pokazać duże możliwości.
Rozważania o przyszłości
Tyle o koniach, ich możliwościach i perspektywach na przyszłość. Organizatorzy robili to po raz ostatni i jak sami przyznali, popełnili kilka błędów. Osobiście uważam, że na imprezie tej rangi co jak co, ale parkur musi błyszczeć. Było dużo kwiatów, ale niepomalowane drągi robiły smutne wrażenie. Było, minęło, trzeba myśleć, jak ożywić MPMK, które z roku na rok przybierają formę prowincjonalnej imprezy, i to nie tylko organizacyjnie, ale przede wszystkim za sprawą absencji wielu dobrych koni. Szkoda, że zabrakło dwóch czołowych stajni, które mimo zakwalifikowania wielu koni postanowiły ich nie wystawiać. Mam nadzieję, że to chwilowe nieporozumienie i w przyszłym roku znowu zobaczymy wspaniałe konie z tych bardzo dobrych stajni. Zarząd PZHK i biuro muszą przeprowadzić analizę poczynań ostatnich lat, a potem szukać innych rozwiązań, a może też zmiany instrumentów na każdym etapie. Krytykować jest łatwo, działać konstruktywnie dużo trudniej. Nie wszystko jest cacy, ale myślę, że prezes PZHK Paweł Mazurek jest człowiekiem otwartym na krytykę i zmiany – warunkiem jest rzeczowa rozmowa. Tyle o tym i mam nadzieję, że dalej wszystkie najlepsze konie dostaną szansę na wykazanie swych walorów w równej sportowej walce.
Co zrobić, żeby więcej koni starszych (5-, 6-, 7-letnich) brało udział w tych próbach? Co zrobić, żeby MPMK były świętem hodowców, którzy przyjadą obejrzeć najlepsze produkty hodowlane? Wielu krytykuje miejsca rozgrywania mistrzostw, inni mają zastrzeżenia do sposobu sędziowania, złych komentarzy itp. Od kilku lat zaczęło się mieszanie i poprawianie tego, co było dobre. Komisja ze strony PZJ nie może się zmieniać przy każdej zmianie zarządu, a tych ostatnio było bez liku. Komisja ma być wybrana na 5 lat z ludzi, którzy jeździli, hodowali i mają o tym pojęcie, a przede wszystkim zależy im na rozwoju tej imprezy. Czy państwo, które niedawno miało ponad milion koni, nie może dofinansować jednej jednostki hodowlanej i tam rozgrywać w środku Polski w przyzwoitych warunkach swych prób dzielności… Stado Ogierów w Łącku jest wymarzonym obiektem, pozytywnie sprawdzonym i trzeba tylko inwestycji za mniej więcej milion złotych w profesjonalne podłoże. Reszta jest i można to załatwić w dwa miesiące. To są próby dzielności, za które odpowiada Minister Rolnictwa, i nie można udawać, że problemu nie ma. Z organizacją MPMK nie wyszliśmy z Łącka parę lat temu dla kaprysu. Infrastruktura, a właściwie tylko podłoża hipodromu i rozprężalni, nie trzymają wymaganych parametrów. Czy się komuś konie podobają, czy nie, będą coraz bardziej poszukiwanym towarem. Ale żeby były towarem opłacalnym, muszą być „przerobione”, tzn. ujeżdżone, doświadczone i bardzo dobrze pokazywane. A to można uzyskać m.in. przez startowanie w kolejnych edycjach MPMK. Koń 4–5-letni jest „towarem” prawie surowym. Tylko doprowadzenie dobrego konia do konkursów 140 cm, czyli konia minimum 7-letniego, daje szanse godziwego zarobku. Żeby zacząć rozmawiać o tych problemach, PZHK zorganizowało spotkanie w czasie MPMK w Drzonkowie. Ciekawa dyskusja wyłoniła kilka pomysłów i propozycji. Oto te wnioski w punktach:
- Termin – MPMK-B rozgrywać we wrześniu.
- Kwalifikacje 5-latków na każdych zawodach, gdzie są odpowiednie warunki (podłoże, duży hipodrom, doświadczony gospodarz toru).
- Pięciu sędziów polskich, skrajne noty odrzucane.
- Wyższe wpisowe na finał MPMK.
- Komentarz na koniec?
- Sędziowanie przez dwa dni koni 6-letnich na styl.
Uzasadnienie
Termin logiczny, bo nie odrywamy hodowców rolników od żniw. Uważam, że tytułem próby przyciągnięcia koni 5-letnich w przyszłym roku można eksperymentalnie zaprosić wszystkie konie bez kwalifikacji. Pięciu sędziów już przerabialiśmy i można do tego wrócić – jest to postulat zawodników. Wyższe wpisowe pozwoli na lepszą organizację mistrzostw. Przy pięciu sędziach komentarz nie jest możliwy, bo jak? Konie 6-letnie, które cały rok chodzą konkursy 120–130, powinny raz w roku poddać się kryterium oceny stylowej dla porównania ich wyników z parkurów. Komu to przeszkadza? Koniom wyjdzie na zdrowie, bo siłą rzeczy jeźdźcy popracują nad prowadzeniem, jezdnością i techniką.
Nie wiem, czy sprawa Łącka jest aktualna. Nie znam stanowiska zarządu SO. Dlatego zanim się ta sprawa wyjaśni, proponuję w roku przyszłym powierzyć organizację MPMK w trzech dyscyplinach olimpijskich klubowi Stragona Strzegom. Ich stać, żeby to zrobić razem dla wszystkich konkurencji. Impreza byłaby świetna i bardzo promowała hodowlę koni w Polsce. Na takie święto koni łatwiej zaprosić prominentnych gości niż na każdą dyscyplinę osobno. Ci, którym dane było oglądać ME w WKKW w tym ośrodku, wiedzą, że Marcin Konarski jest gwarantem doskonałej organizacji. Ponadto Strzegom jest bardzo dobrze położony i praktycznie z całej Polski można dojechać autostradami.
Podział na konie polskie i zagraniczne ma głęboki sens. Po pierwsze MPMK to próby dzielności opłacane przez Ministerstwo Rolnictwa i dotacje mają trafiać do portfeli polskich hodowców. Po wtóre hodujemy już naprawdę dobre konie i niech one walczą raz w roku w swojej narodowej grupie, a zagraniczne w swojej. Cały rok walczą w jednej grupie, więc raz dla porównania można je ocenić osobno. Problemem już nie jest zły, bo polski, produkt hodowlany. Problemem jest umiejętność doprowadzenia konia do wysokiego poziomu sportowego, a to ciągle szwankuje. Ci jeźdźcy wyróżnieni na ostatnich mistrzostwach przeważnie dosiadają koni zagranicznych. Bo mają ten przywilej, że mogą wybrać te najlepsze. Są to konie kupione za poważne pieniądze i właściciel daje je do najlepszych jeźdźców, licząc na sukcesy, a czasem na zrobienie przy okazji dobrego interesu. Konie polskie w większości są jeżdżone przez właścicieli i nie można zapominać, że MPMK to jedyna impreza mistrzowska, w której właściciel, często amator, może wziąć udział na równi z doświadczonymi jeźdźcami lub po prostu zawodowcami. Jednak poziom jazdy z roku na rok się podnosi i ci mniej doświadczeni też potrafią wygrywać z zawodowcami. n
Oglądajmy młode konie – radzi Peter Schmerling
Czego należy wymagać od wierzchowców w konkursach skokowych dla młodych koni?
– Przede wszystkim tego, aby konie trzymały rytm, rozumiały polecenia jeźdźców, odskakiwały od zadu i oddawały porządne, okrągłe skoki, czyli techniki, ruchu i siły.
Czy konkursy na styl dla koni 6-letnich są potrzebne?
– Absolutnie tak! Konie w tym wieku powinny być oceniane na styl. Jeśli są kwalifikowane z notą 8, wyłapujemy te najlepsze. Potem mamy do czynienia z notami z czempionatów – notą punktową i czasem, oprócz tego dostają ocenę za styl i dopiero trzeciego dnia podczas finału 10 najlepszych koni idzie rozgrywkę.
Jak kwalifikuje się konie do bundeschampionatów?
– Konie 4-letnie chodzą tylko w landowych mistrzostwach (odpowiednik wojewódzkich) i nie ma finału ogólnoniemieckiego. Są kwalifikowane z notą 8. Konie 5- i 6-letnie również kwalifikowane są z taką notą, dodatkowo 6-letnie muszą przejść parkur 125 cm na zero i znaleźć się wśród pięciu pierwszych koni w konkursie lub parkur 130 cm i uplasować się np. na jednym z pierwszych 25 miejsc w konkursie, w którym startuje 100 koni.
Jak ocenia pan konie startujące w MPMK w skokach?
– Muszę przyznać, że w Polsce jest bardzo dużo dobrych koni. W Drzonkowie zobaczyłem konie, które bez problemów zakwalifikowałyby się do czempionatów w moim kraju. Nie odstają poziomem od koni niemieckich. MPMK to jest naprawdę markowa impreza.
Jak ocenia pan pracę jeźdźców?
– Poziom jeźdźców niestety pozostawia trochę do życzenia. Niemieckie konie są znacznie lepiej przygotowane. W Polsce da się zauważyć, że konie trenowane są przez większą liczbę amatorów i hobbystów niż zawodowców. Jeźdźcy nie zawsze potrafią dobrze zaprezentować konia.
Mocne i słabe strony MPMK?
– Doceniam fachowość kolegów sędziów. Komisja sędziowska doskonale się rozumiała, różnice w notach oscylowały w granicach 0,1–0,2 punktu, ale ustalenie wspólnej oceny nie było trudne. Mocną stroną były także parkury – wymagające przeszkody i linie, ale dopasowane do umiejętności koni w poszczególnych kategoriach wiekowych.
W Niemczech jesteśmy bardziej krytycznie nastawieni do błędów w wyszkoleniu koni. U nas nie wybacza się tego, że koń krzyżuje, w Polsce 4-latkowi jeszcze się na to pozwala. Na MPMK był bardzo dobry koń 4-letni, który przegrał mistrzostwa, dlatego że zrobił dodatkową foule w szeregu – wedle regulaminu jest to niedopuszczalne.
Szkoda, że tak mało ludzi ogląda młode konie w MPMK. Powinno być nie tylko więcej publiczności, ale również więcej koni, hodowców i jeźdźców.
Peter Schmerling (w środku), sędzia z Niemiec, który oceniał konie na styl podczas MPMK w Drzonkowie