Hanna Łysakowska
Dział Hipologii Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa
Koń, konie – to słowa, których każdy redaktor branżowego pisma unika jak ognia. Zwłaszcza w tytułach. Bo koni jest tu pełno. Koni pięknych, koni szlachetnych, koni szybkich, koni skocznych, koni pracujących, koni towarzyszących nam w pracy i w zabawie. Rzadziej pojawiają się konie stare, a jeżeli, to w dramatycznych apelach o pomoc.
Pierwsze słowa wiersza Bolesława Leśmiana „Koń”: Koniu krzywy, koniu siwy mówią więcej, niż długa opowieść prozaika. Właśnie te konie – starsze, słabsze, krzywe, ale kochane – są bohaterami mojej wystawy „Dziękuję ci koniu”. I ludzie, o których Leśmian napisał dalej:
Dam ci wody z mego dzbana,
Dam ci cukru, dam ci siana,
Dam bryłę szczerej soli, gleń świeżego chleba
I przez okno otwarte przychylę ci nieba.
Coś się tym naszym koniom od nas należy! Nie tylko najlepsza opieka, gdy są nam potrzebne, ale też wtedy, gdy już pracować nie mogą. Żeby apeli o pomoc było jak najmniej. Żeby wspaniali ludzie z licznych fundacji i stowarzyszeń mogli zajmować się tylko wyjątkowymi, losowymi przypadkami.
Na wystawie nie chcę pokazywać końskich dramatów – znamy je przecież i świetnie zdajemy sobie sprawę, że zdarzają się o wiele za często. Nie chcę straszyć, bo to metoda kija, która – jak wiadomo – nie zawsze przynosi efekty. Gdy wrażliwy człowiek patrzy na drastyczne zdjęcie, często odwraca wzrok i nie chce już czytać zamieszczonego obok tekstu.
Wybrałam metodę marchewki, bo wydaje mi się znacznie skuteczniejsza. Chcę pokazać piękno starego konia – wewnętrzne, ale i jego oryginalną urodę. Przedstawię konie mądre doświadczeniem długiego końskiego życia. Konie – profesorów, które większość z nas uczyły jazdy konnej. Konie, które wychowały kolejne roczniki źrebiąt, jak choćby słynny Volt, który na emeryturze opiekował się źrebakami w Liskach.
Każdy, kto zdecydował się na opiekę nad koniem aż do jego odejścia „na niebieskie pastwiska”, wie, że kontakt z takim stworzeniem daje nie mniej radości niż sukcesy sportowe czy szalone galopy. To ciche rżenie, które wita nas już w drzwiach stajni, ten wielki łeb wtulony pod pachę i pełne zaufanie podczas nie zawsze przyjemnych zabiegów – są bezcenne.
Wystawa zostanie otwarta dopiero w kwietniu 2017 r. Już teraz jednak zbieram materiały. Na mój apel odpowiedziało wiele osób z najróżniejszych środowisk. Od muzealników przez artystów aż do wszelkiego autoramentu koniarzy. Pokażę więc dzieła sztuk plastycznych sprzed lat i współczesne, muzealia, zdjęcia.
Do końca maja br. spis obiektów, które trafią na wystawę, musi być zamknięty. Jeśli więc ktoś z Czytelników ma jakiegoś „wyrażonego artystycznie” końskiego emeryta i może go wypożyczyć, proszę o wglądówki.
Ekspozycji towarzyszyć będzie książka – eklektyczny zbiór opowiadań, także wierszy o koniach, którym chcemy podziękować. Zależy mi na wspomnieniach ludzi, którzy z końmi spędzili wiele lat, mają duże doświadczenie, dystans i lekkie pióro. Mogą to być teksty już publikowane, jeżeli nie są objęte wyłącznością. Powinny się zmieścić na dwóch stronach wraz z ilustracjami.
Mieliśmy starego konia w heraldyce: herb „Starykoń”, w powiedzeniach: „taki stary koń, a…”, niech teraz trafi do muzeum, ale zwłaszcza do naszych serc.