Roman Krzyżanowski
W ośrodku WOSiR Drzonków w Zielonej Górze w dniach 21-23 sierpnia odbyły się Mistrzostwa Polski Młodych Koni w dyscyplinie skoków przez przeszkody. Od niedawna Zielona Góra wydatnie powiększyła swoje terytorium o okoliczne wsie, w tym właśnie o tereny sportowe Drzonkowa.
Drzonkowski WOSiR dysponuje jednym z najlepszych hipodromów w Polsce – o kwarcowym podłożu, z automatycznie sterowanym nawadnianiem. To podstawowy warunek, aby impreza się udała. Pozostałe to profesjonalny gospodarz toru – Łukasz Jankowski (kolejny warunek został spełniony) – oraz komisja oceny stylu zdolna wydać obiektywny, uzasadniony werdykt. W tym roku do tej niezwykle odpowiedzialnej pracy zaproponowano sędziego z Niemiec Nilsa Christiana Hakerta oraz Rudolfa Mrugałę. Przy ocenie na trójkącie tę parę uzupełniał autor niniejszego sprawozdania, który był komentatorem konkursów ocenianych na styl.
MPMK próbą dzielności
Jaki cel mają MPMK, nazywane wcześniej czempionatami młodych koni? Otóż chodzi o wychwycenie koni utalentowanych, mających predyspozycje do skoków w dobrym stylu i rokujących na przyszłość. Postanowiłem kiedyś sprawdzić, jak młode nadzieje sprawdzają się w kolejnych latach. Między innymi w moich artykułach analizowałem, jak spisują się czempiony w kategoriach najmłodszych koni. I co można wywnioskować? Niewiele. Dlatego, że większość koni odnoszących sukcesy w młodym wieku zostaje sprzedana za granicę. I słuch o nich ginie! A nam zależy, aby koń oceniony najwyżej jako 4- i 5-latek był potencjalnym mistrzem Polski, Europy czy świata! By był reproduktorem, jeśli jest ogierem i jeżeli przejdzie kwalifikację komisji, której przewodniczącym jest od kilku lat autor niniejszego tekstu. Taka jest idea MPMK! Dobrym przykładem prawidłowości ocen koni na MPMK jest ogier MJT Nevados S sp (Calvados Z hol. – Nestia sp po Romualdo KWPN) – Mistrz Polski Młodych Koni hodowli polskiej w kategorii koni 4- i 5-letnich, który potwierdził to wielkim sukcesem, wygrywając tegoroczne MŚMK.
Nie mniejsze znaczenie ma wyselekcjonowanie utalentowanych klaczy. Informacja o ich plasowaniu się w MPMK dla każdego światłego hodowcy to fantastyczny materiał na pomysły stanówek!
O co chodzi w ocenach koni podczas MPMK? Chcemy się dowiedzieć, które z nich mają szansę zwyciężać w konkursach już jako dorosłe. Co prawda zdarzają się konie przeciętne pokrojowo, skaczące bez techniki, niezachwycające stylem, które jednak mają potęgę skoku oraz serce do walki. Ale to są wyjątki. A my chcemy zobaczyć konie skaczące prawidłowo według różnych zasad akceptowalnych przez wszystkich teoretyków. Chcemy widzieć konie składające wysoko przednie kończyny. Szybkie w przodzie, to znaczy szybko reagujące nad przeszkodą, kiedy przyjdzie się odbić z bliska! A mimo to potrafiące się złożyć tak, aby nie rozbić przeszkody. Po takim złożeniu chciałoby się widzieć tzw. baskil, czyli pociągnięcie głową i szyją w przód razem z wygięciem grzbietu. Tu mówi się o okrągłym skoku. A co dalej? Praca tylnych kończyn polega na tym, aby puścić je swobodnie do tyłu. Nie kulić pod tułów, nie skręcać w lewo lub w prawo, lecz jak to się mówi – nakryć się zadem, puścić tylne kończyny wysoko nad przeszkodą. Samo lądowanie może być dobre lub złe. Jeżeli koń tuż po skoku pikuje w dół, to nie jest to mile widziane. Musi być zachowana parabola skoku. Tuż po skoku koń musi natychmiast podejmować galop do przodu, zmierzając do kolejnej przeszkody. Ten element nie zawsze jest spełniony, a niemal zawsze uwadze obserwatorów uchodzi rytm galopu w dystansie. Powinien być równomierny z zachowaniem impulsu! A co sędziowie często widzą? Brak równomiernego rytmu galopu, niepotrzebne przytrzymywanie, niepotrzebne nagłe ruszanie do przodu. To wszystko zakłóca obraz przejazdu. Zakręty! Umiejętność zmiany nogi na przekątnych. Podstawowe błędy to krzyżowanie, bez próby poprawienia przez przejście do kłusa i ponowne zagalopowanie. Drugi błąd to najazd kontrgalopem kończący się w większości wypadków zrzutką! Lub innym błędem.
Zadaniem komisji jest również ocena współpracy konia z jeźdźcem, łatwość prowadzenia, reakcji na półparady. Określiłem to słowem transmisja, co podobno wywołało komentarze, ale słowo to dobrze oddaje sedno sprawy. Chciałoby się widzieć konia, który przyjął kiełzno i potrafi zareagować na sygnały płynące z ręki jeźdźca. Inna sprawa, że sygnały te powinny być subtelne i zgrane z sygnałami wypływającymi z dosiadu, co nie zawsze miało miejsce.
Kolejnym czynnikiem, który komisja brała pod uwagę, jest kontakt kończyn konia z drągami. Może się zdarzyć „puknięcie”, wynikające najczęściej z błędu najazdu lub niestety z lekceważenia drągów przez konia. Jeżeli koń po takim zdarzeniu reaguje na następnych przeszkodach specjalną uwagą, nawet zbyt dużym skokiem, to świadczy o jego klasie. Jeżeli jednak uderzenie w drąg nie robi na nim wrażenia, jeżeli powtarza błędy, to nie rokuje mu to dobrej kariery sportowej.
Zachwyt może wzbudzić koń skaczący wysoko nad przeszkodą. Jednak dopóki parkur mierzy 100-120 cm, to wszystko jest dobrze, ale jeżeli w przyszłości trzeba będzie pokonywać parkur o wysokości 155-160 cm, to tzw. ekonomia skoku nabiera specjalnego znaczenia. A więc wyżej należy ocenić konia skaczącego ekonomicznie niż starającego się ponad siły, bo to wcześniej czy później przyniesie skutki negatywne. Komisja musi uwzględnić i ten czynnik.
Wpływ jeźdźca na wynik konia jest nie do przecenienia. Widzieliśmy – na szczęście pojedyncze – przypadki, kiedy jeźdźcy z racji niedostatecznego wyszkolenia nie powinni podejmować się zadania prezentowania konia na MPMK. Podkreślić jednak wypada, że znakomita większość jeźdźców potrafiła wykorzystać walory swoich koni.
Na koniec o presji środowiska na pracę komisji. Ten czynnik psychologiczny jest istotny i nie każdy członek komisji potrafi oprzeć się wpływom otoczenia. Dlatego tak ważny jest udział w komisji niezależnego sędziego, nieznającego lokalnych układów. Takim właśnie sędzią okazał się w tym roku Nils Christian Hakert. Pojedyncze uwagi krytyczne, jakoby nie miał wystarczającej renomy, nie mają uzasadnienia. Sędzia ten spełniał swoje obowiązki w sposób niezwykle kulturalny. Był bardzo dobrym obserwatorem, a jego celne uwagi wzbudziły mój podziw. Jeżeli miał jakieś wątpliwości, prosił o komentarz i po jego uzasadnieniu potrafił przychylić się do opinii adwersarzy.
Liczbę kategorii zasługujących na medale należy, moim zdaniem, znacznie ograniczyć. Czas już, aby nie rozdzielać koni hodowli krajowej od koni zagranicznych. Nie może być istotnym argumentem to, że Ministerstwo Rolnictwa dotuje tylko konie urodzone w Polsce. To bardzo dobrze, ale w dobie komputeryzacji nie jest problemem wyłuskać konie polskie, którym należą się państwowe premie. Dla dobra selekcji wszystkie konie, niezależnie od kraju pochodzenia, powinny być oceniane razem! Tytuły powinny być wspólne dla koni polskich i zagranicznych. Obowiązkiem organizatora będzie nagradzanie najlepszych koni w każdej kategorii wiekowej niezależnie od kraju pochodzenia. Dopiero potem należy wyróżnić te, które z racji pochodzenia z Polski zasługują na premie z dotacji państwowych.
Jakość koni startujących w MPMK oceniam jako dobrą. Nie widziałem różnicy w klasie koni hodowli polskiej i tych pochodzenia zagranicznego. Niemal wszystkie konie hodowli polskiej pochodzą od reproduktorów zagranicznych, a konie zagraniczne, choć o dobrych rodowodach, z całą pewnością nie są czołówką w krajach pochodzenia.
Medaliści
Teraz o zwycięzcach poszczególnych klas. I tak w klasie 4-latków pochodzenia krajowego klasą dla siebie był og. L’Colantos sp (Cola hol. – Lotte old. po Levantos I hol.), hod. Adama Sosnowskiego, wł. Włodzimierza Urbańskiego, osiągający w kolejnych próbach pierwsze miejsca, znakomicie zaprezentowany przez Malwinę Urbańską (WKJ Warszawa). Wyprzedził on og. H-Canterino sp (Cantoblanco hol. – Hataria sp po Turbud Quirinus BWP), hod. i wł. Liliany Kociałkowskiej, konia w nowoczesnym typie, świetnie prowadzonego przez Łukasza Brzóskę (KS Miralex Jakubowo). Ogier ten otrzymał po zawodach licencję hodowlaną z wysoką bonitacją 80 pkt. Drugim wicemistrzem został gniady Quentin Z sp (Quamiro hol. – Zilandra KWPN po Marvel KWPN), hod. i wł. Darii Wachnowskiej, pod Aleksandrą Lusiną (KJ Bonin), który nieco rozczarował w finale.
Wśród koni zagranicznych w tym wieku nie miała sobie równych kl. E Gineke KWPN (Eldorado Van De Zeshoek BWP – Unique KWPN po Iroko KWPN), wł. SK Nad Wigrami, dosiadany przez bardzo poprawnie jeżdżącego Łukasza Troszczyńskiego (KJ Nad Wigrami Mikołajewo). Wojciech Wojcianiec (BPK) nie był zadowolony z noty w finale, ale niesłusznie. Jego My Zeal Melloni hol. (Mylord Carthago s.f. – Zoldika hol. po Acolord hol.), wł. Roberta Grzegorza Mieleńczuka, kapitalnie pokazał swoje możliwości drugiego dnia, ale w finale był co najwyżej poprawny. Ogier ten po zawodach również uzyskał licencję hodowlaną. Fibonacci S würt. (Flipper D’Elle s.f. – Cita II würt. po Candillo Z hol.), wł. Wechta Sp. z o.o., pod Małgorzatą Koszucką (KJ Wechta Rosnówko) zdobył brązowy medal. Miał szczęście, gdyż finał znakomicie pojechał Jan Dominik Chrzanowski (KJ Ślęża) na og. Quentin Tarantino AB hol. (Canoso – Mia I po Carthago Z), wł. Andrzeja Błażejewskiego, minimalnie przegrywając podium.
Walkę 5-latków hodowli polskiej rozegrały między sobą konie z Jakubowa i Mikołajewa. Łukasz Brzóska znakomicie, równo jeżdżący przyczynił się do zdobycia tytułu mistrzowskiego przez kl. Wesfalia sp (Quaide Cassin hol. – Wisła sp po Izjum trk.), hod. Mariusza Grabowskiego, wł. Sławomira Łaguna. Drugie miejsce zajęła Columbia sp (Ultimo KWPN – Contessa hol. po Coriano Z hol.), hod. Eco-Abi Ewy Fabińskiej, wł. KS Nad Wigrami, choć drugiego dnia uzyskała najwyższą notę – nie bez udziału Agnieszki Cichanowicz (KJ Nad Wigrami Mikołajewo). Jej kolega ze stadniny – prowadzonej przez fachowca nad fachowcami Marka Orłosia – Łukasz Troszczyński wywalczył brąz na wał. Anin sp (Indoctro hol. – Anais sp po Aloube Z han.) również hod. Eco-Abi Ewy Fabińskiej, wł. KS Nad Wigrami.
W tej kategorii wiekowej konie zagraniczne stoczyły wyrównany pojedynek o tytuł mistrza Polski. Zwyciężył Farezzo B KWPN (Arezzo VDL KWPN – Toberlina KWPN po Voltaire han.), wł. Anny Piwońskiej, prowadzony pewną i mocną ręką Aleksandry Lusiny. Nieznacznie wyprzedził on świetnego og. MJT Carnaval hol. (Casall – Oklahoma po Lorentin I), wł. Makrum Jumping Team, finezyjnie prowadzonego przez Michała Tyszkę (TKJ Garbówek). Oba ogiery zasłużenie uzyskały licencję hodowlaną. Miejsce trzecie zajęła kl. Carla old. (OS) (Cartoon old. – Final Blue old. (OS) po Baloubet du Rouet s.f.), wł. KS Nad Wigrami, pod Agnieszką Ciechanowicz.
O istnieniu stadnin państwowych przypomniały publiczności 6-latki polskiej hodowli. Wyhodowany w SK Liski Asterix wlkp/poch.trk. (Heleris trk. – Asta wlkp/poch.trk. po Hamlet Go trk.), wł. Alfreda Palmowskiego, nie dal szans konkurentom, nie dotykając drągów przez trzy dni – duża w tym zasługa Natalii Palmowskiej (KJ Palmowski Spręcowo). O kolejne miejsca na pudle trzeba było walczyć w rozgrywce, z której zwycięsko wyszedł Dawid Rakoczy (KJ Profil Piła) i jego wał. Hatoki sp (Catoki hol. – Hiszpanka sp po Contendus hol.), hod. Stefana Rakoczego, wł. Jerzego Cerby, którzy pokonali kolejną doskonalą parę z KJ Nad Wigrami – kl. La Casa sp (Clinton hol. – La Paloma sp po Palegro westf.), hod. Eco-Abi Ewy Fabińskiej, pod Łukaszem Troszczyńskim.
Bardzo utalentowany, ale i pracowity Mateusz Kiempa doprowadził do tytułu mistrza Polski koni 6-letnich hodowli zagranicznej świetną klacz Catalaya han. (Corlensky G westf. – Meerrose RS old. po Argentinus han.), wł. Pauli Mańczak. Klacz nie dotknęła drągów przez trzy dni, podobnie jak srebrna medalistka kl. Con Chira niem.sport. (Convoi han. – Saphira niem.sport. po Saccor baw.) pod swoją właścicielką Małgorzatą Krzeczowską. Mateusz Kiempa – przedstawiciel CSJ Coval Biały Bór – doprowadził do zdobycia brązowego medalu także klacz Silvana han. (Stakkato han. – Furiosa mekl. po For Pleasure han.), wł. Pauli Mańczak.
Bardzo nieliczną grupę stanowiły 7-latki – startowało 5 koni polskich i tylko 3 zagraniczne. Wygrała niepozorna, ale waleczna kl. Doravella sp (Aravel II sp – Doretta Z Z po Dutch Capitol hol.), hod. GR Dąbki Romana Barlika, wł. Stanisława Malka, prowadzona przez Jacka Grzywacza (PLJ Dziemiany), wyprzedzając jedną zrzutką og. Farmer sp (Rovetto old. – Feola sp po Lavendel KWPN) pod Janem Bobikiem. Cieszy fakt, iż Farmer, hod. i wł. SK Nowielice, jest ogierem czołowym w macierzystej stadninie i o ile wiem, daje wielce obiecujące potomstwo. Na brązowy medal wyprowadziła swojego Chimequyla sp (Imequyl sp – Czana sp po Balon m), hod. Jacka Bondaruka, wł. Bartłomieja Woźniaka, Daria Kobiernik (ZKJ Przylep Lotnisko). Jej przejazd w finale był zbliżony do ideału, pełen harmonii, płynny i dokładny. Dla mnie był to najwspanialszy pokaz kunsztu jeździeckiego i wspomnianej transmisji między koniem a jeźdźcem.
Wszystkie 7-latki hodowli zagranicznej miały zapewnione miejsce na podium pod warunkiem ukończenia przejazdów. Po rozgrywce zwyciężyła kl. Djarvi B KWPN (Zento – Passe Partout B KWPN po Karlstad KWPN), wł. KS Nad Wigrami, pod Łukaszem Troszczyńskim, choć moim zdaniem kl. Quinchella hol. (Quintero – Up To Date IX po Chello I), wł. Wechta Sp. z o.o., zaprezentowana przez Maksymiliana Wechtę (KJ Wechta Rosnówko), pokazała więcej klasy. Trzecie miejsce zajął og. Limtender hol. (Limbus – Tyrah po Contender), wł. Wechta Sp. z o.o. pod Małgorzatą Koszucką.
Grand Prix Ogierów o dziwo zgromadził zaledwie ośmiu konkurentów. Smutek budzi fakt, iż nie było w tym gronie konia hodowli polskiej! Troje znakomitych prezenterów wprowadziło swoje konie na pudło – Łukasz Brzóska ogiera Stakudo Miralex han. (Satisfaction I – Elvita po Escudo I), wł. Sławomira Łaguna, Michał Tyszko ogiera Surrimo han. (Stakkato – Amici po Argentinus), wł. Anny Tyszko, a Aleksandra Lusina ogiera Clavius hol. (Caretino – Flanell po Lavall II), wł. Artura Gołasia.
Podsumowując MPMK w Drzonkowie, należy pogratulować organizatorom sprawnego przeprowadzenia zawodów. Podobno w przyszłym roku jest już zaklepane to samo miejsce. To bardzo dobrze, ale uniżenie proszę o wprowadzenie zmian proponowanych przeze mnie w pierwszej części artykułu.
Dla dobra polskiej hodowli.