365 dni z perspektywy kozła

Tadeusz Kodź

Sezon zaprzęgowy 2014 rozpoczął się w maju zawodami krajowymi w podstrzegomskiej Morawie, a zakończył w tym samym miejscu w październiku. Klub Stragona Strzegom, od kilku lat profesjonalnie organizujący zawody w WKKW, skokach i ujeżdżeniu, rozpoczął przygodę z powożeniem wiosną, by zakończyć sezon perfekcyjnie zorganizowanymi mistrzostwami Polski w parach.

Podczas tych zawodów Marcin Konarski zapewnił wszystko, by rywalizacja przebiegała sprawnie: stabilne podłoże na kilku placach, elektroniczny pomiar czasu na wszystkich przeszkodach, trybuny w ich pobliżu, integrującą środowisko sobotnią zabawę, ale przede wszystkim słoneczną pogodę. Były dynamiczne przejazdy w maratonie i odpowiednia doza napięcia w konkursie zręczności powożenia, w czym główna zasługa Marka Zalewskiego.
W konkursie ujeżdżenia dobrze zaprezentowali się Przemysław Sroka, Szymon John, Waldemar Kaczmarek i Adrian Kostrzewa, choć w opinii poszczególnych sędziów mogło to wyglądać trochę inaczej. W maratonie bardzo szybko i precyzyjnie pojechał Waldemar Kaczmarek, który wrócił na kozioł przed kilkoma tygodniami po półrocznej przerwie, a jego konie od wiosny pracowały wyłącznie w karuzeli.
Palma pierwszeństwa w keglach przypadła Adrianowi Kostrzewie, który znakomitym przejazdem swoich doświadczonych lipicanów wygrał ten konkurs i z 3. miejsca po dwóch dniach wskoczył na najwyższy stopień podium mistrzostw Polski.
Po kilku latach nieobecności na zaprzęgowy hipodrom powrócił Roman Kusz, najbardziej utytułowany polski powożący, wielokrotny medalista MP i MŚ. Strzegomski powrót był bardzo udany, a wysokie 4. miejsce w konkursie ujeżdżenia MP to dowód na jego nieprzemijającą formę.
Przy okazji należy wspomnieć o koniach, których cechy ruchowe i uzdolnienia zaprzęgowe wyróżniały je na tle pozostałych. To przede wszystkim dwie klacze – Cybinka sp (Patriarch baw. – Cyfra sp po Genius han.) z zaprzęgu Waldemara Kaczmarka i Barbarossa śl (Purist xx – Barbórka śl po Liton śl) Szymona Johna. Obie mają niewielkie doświadczenie i wymagają dalszego szkolenia, ale z pewnością warto w nie inwestować.
W 2014 r. odbyło się kilka ważnych międzynarodowych imprez, w których brali udział polscy powożący i polskie konie.

ME w Książu

Po sukcesach młodych powożących przed dwoma laty pokusiliśmy się o zorganizowanie i u nas, w Książu, Mistrzostw Europy Dzieci, Juniorów i Młodych Powożących. Na początku pomysł wydawał się nie do zrealizowania, że za mało czasu, w ostatniej chwili, tym bardziej że Stado Książ przechodziło zmiany reorganizacyjne. A jednak się udało. Odbyła się wielka impreza z udziałem dzieci i młodzieży, CAI, którego w kraju od kilku lat nie mieliśmy, i mistrzostwa Polski D-1. Były pewne potknięcia, zdarzyło się, że nagrodę wręczono nie temu zawodnikowi, który zwyciężył, a błędu nigdy nie naprawiono, ale ogólnie poszło sprawnie.
Sukcesem sportowym ME był tytuł mistrzowski i złoty medal w kategorii młodych powożących Marcina Kilańczyka, brąz w kategorii dzieci Weroniki Bogacz oraz medal brązowy naszej drużyny. Pozostali nasi zawodnicy wypadli przyzwoicie, na miarę aktualnych możliwości. Pecha w maratonie miał nasz dotychczasowy mistrz Europy młodych powożących Filip Nowacki, a utytułowana Monika Święcicka, niedysponująca koniem na miarę Erdyla, zajęła 5. miejsce.
W MP D-1 swój pierwszy złoty medal zdobyła Weronika Kwiatek, która po wcześniejszej kontuzji obojczyka miała „dziurawy” sezon, przerwę w treningach i startach. W Książu startowała swoim drugim jak do tej pory koniem, ciągle rozwijającym się Igielinem wlkp (Akcent sp – Intercyza wlkp po Basten wlkp). Medal srebrny przypadł Bartłomiejowi Kwiatkowi startującemu Nigrem śl (Turkus śl – Niwa śl po Alpinex xx), a brązowy Adrianowi Kostrzewie i Maestoso Garba 11 lp (Maestoso Platona II lp – Garba lp).
Klasę w konkursie zręczności powożenia pokazała Alicja Chodkiewicz z Drują sp (Wolf’s Panter KWPN – Demanissa xx po Double Alleged xx), która jako jedyna pokonała trudny parkur bez zrzutek i w nomie czasu.
Niestety kontuzja Weroniki, której nabawiła się w maratonie podczas CAI Vecses, była jedną z wielu, które dotknęły polskie powożenie w mijającym sezonie i nie były bez wpływu na układ sił w tej dyscyplinie. Jeszcze w marcu Druja, podstawowy koń Alicji Chodkiewicz, podczas pracy na lonży uległa niewielkiej kontuzji, co wykluczyło ją z pracy i startów aż do MP, gdzie po wygranych keglach w boksie o nierównym podłożu wykopyciła się. To z kolei wykluczyło ją z wyjazdu do Izsák – pojechała młodsza i mniej doświadczona Czarda (Wolf’s Panter KWPN – Czantoria sp po Hajfong sp).
Kontuzja najlepszego i bardzo utytułowanego polskiego konia zaprzęgowego Lokan śl (Largis śl – Lokana śl po Glöckner old.) podczas CAI Nebanice, po wcześniejszych problemach ocznych, spowodowała przerwę w treningach i startach na przestrzeni niemal całego sezonu, łącznie z MP. Nieszczęśliwemu wypadkowi kopnięcia przez konia w łopatkę podczas przeglądu weterynaryjnego w Książu uległ późniejszy mistrz Europy Marcin Kilańczyk. Na szczęście kości były całe – lekarz stwierdził silne stłuczenie. Jego zwycięstwo było więc okupione prawdziwym bólem. Jeszcze wcześniej podczas ZK w Bogusławicach poważnego urazu palca i kolana doznała Monika Święcicka. Ponadto nieodwracalnie po ciężkiej kolce wycofany zastał jej podstawowy koń, wiekowy kuc walijski Erdyl Celebration (Erdyl Tywysog – Erdyl Magic Lady po Nebo Magic), którym wcześniej w kolejnych latach zdobyła tytuły wicemistrza i mistrza Europy.
Jak wynika z tego zestawienia, mieliśmy w powożeniu trudną sytuację, która – miejmy nadzieję – więcej się nie powtórzy.

Igrzyska w Normandii

Wyzwaniem dla środowiska jeździeckiego były igrzyska jeździeckie w Normandii, a dla środowiska zaprzęgowego starty polskich czwórek. Pojechały tam dwa zaprzęgi – Piotra Mazurka i Ireneusza Kozłowskiego. Ich występ zasługuje na uznanie, zwłaszcza że bardziej doświadczony Piotr powoził nowymi, młodymi końmi, a dla Irka i jego interesujących koni śląsko-orłowskich był to pierwszy sezon poważnych startów. Obaj panowie kwalifikacje do startu w Normandii zdobywali niemal do ostatniej chwili. Podkreślenia wymaga fakt, iż zarówno gniade konie Piotra Mazurka, jak i siwki Irka Kozłowskiego to w większości konie ich hodowli, powstałe według konsekwentnie realizowanych założeń hodowlanych – celem był sportowy koń zaprzęgowy. Każdy z nich poszedł inną drogą, ale każda z nich prowadziła do Rzymu. Piotr wykorzystał sprawdzonego w hodowli ogiera małopolskiego Pastisz (Huzar m – Paria śl po Prom wlkp), Irek użył kłusaka orłowskiego Kałkan (Krzyk – Kolizja po Zubr), którym pokrył klacze śląskie. Mimo małej populacji klaczy, jakimi każdy z nich dysponował, efekty są imponujące.
Ważna jest sama obecność polskich teamów i ukończenie igrzysk w doborowym towarzystwie wielkich nazwisk tej królewskiej dyscypliny. Polskich akcentów w konkursach zaprzęgów czterokonnych było więcej za sprawą polskich koni w innych ekipach, a zwłaszcza francuskiej. Powożący z nad Sekwany zazwyczaj startują końmi importowanym, gdyż ich selle français niekoniecznie chcą pracować w zaprzęgu. Polskie konie cieszą się nadal uznaniem, choć w singlach i parach wyparły je konie holenderskie. Najwięcej polskich koni jest użytkowanych w zaprzęgach czterokonnych. W Normandii naliczyłem ich jedenaście, co po doliczeniu następnych dziesięciu w zaprzęgach naszych powożących daje zauważalną liczbę 21 koni. Czwórki Thibaulta Coudri (Czako, Karuzo, Pikador, Drakon), Sebastiana Mourier (Barot, Beretto, Divers, Drużbin), a w zaprzęgu Sebastiana Vincenta Klon, Quinn oraz pochodzący z Bielina, choć z paszportem niemieckim, Bushido to konie urodzone w Polsce.
Wspomnę tylko historię niektórych z tych koni. Czako i Karuzo to synowie Wolf’s Pantera KWPN, którymi do niedawna powoziła Alicja Chodkiewicz. Pikador to syn pępowskiego Ascety sp (Clayton baw. – Asteria wlkp po Colorado han.), wł. Arkadiusza Górskiego, zakupiony wraz z Drakonem przez Bernarda Pouvreau. Siwymi wałachami Beretto i Divers startował najlepszy powożący z Podhala Henryk Bobak. Klonem sp (Derkos śl – Karmela sp po Dunaj sp), hod. Zenona Jadczaka, startowała wspomniana wyżej Alicja, również w jednych z pierwszych MPMK. Bielińskim wałachem Bushido (Barzac hol. – Cedra po Barnaul xx) powoził Adam Lachowicz, a Quinn (Martel sp – Quini sp po Quito BWP) pochodzi od Piotra Mazurka. Barot kupiony został w Polsce przez Denisa Hulne, podobnie jak Drużbin, który trafił do zaprzęgu Pierre’a Junga.
Przykładem dla nas może być fakt wzajemnego wspierania się francuskich powożących przy okazji ważnych imprez. Tym razem Pierre Jung wspomógł swoimi końmi zarówno Sebastiena Vincenta – Bushido, jak i całą czwórką zwycięzcę finałowego konkursu zręczności powożenia Thibaulta Coudry. Takie zachowania można było zaobserwować również podczas MŚ w Warce.

MPMK w Kwiekach

Mistrzostwa Polski Młodych Koni odbyły się podobnie jak w roku ubiegłym w kaszubskich Kwiekach. Obsada koni nieco skromniejsza niż w latach poprzednich: 4 konie 4-letnie, 5 5-latków i 3 konie 6-letnie. Poza stałymi uczestnikami MPMK pojawił się nowy powożący młodymi końmi – Bartosz Kowalski.
Sędziowie stylu to Roman Krzyżanowski – przewodniczący, Tomasz Mossakowski i Piotr Helon. Komisja sędziowska zawodów działała pod przewodnictwem Tomasza Mossakowskiego, a w jej składzie byli Piotr Helon i Witold Bogacz.
Na trójkącie najwyżej został oceniony siwy śląski og. Eter (Basior śl – Eurella śl po Domingo xx), hod. Jana Wiszniowskiego, wł. Bartosza Kowalskiego, który otrzymał 9 pkt za ruch. Wśród 4-latków ujeżdżenie wygrał Eter powożony przez właściciela, uzyskując 8,38 pkt, drugie miejsce zajęła gniada śląska Żabka (Jordan – Żenada po Jogurt), hod. i wł. Sławomira Królika, z oceną 7,63 pkt, z Tomaszem Bogaczem, a trzeci był śląski Rodos (Drab – Regencja po Bank), hod. SO Książ, wł. OHZ Kamieniec Ząbkowicki, w zaprzęgu Bartłomieja Kwiatka.

Prymus w zaprzęgu Marcina Kilańczyka, luzak Małgorzata Wróbel fot. Małgorzata Helon
Prymus w zaprzęgu Marcina Kilańczyka, luzak Małgorzata Wróbel
fot. Magdalena Helon

W ujeżdżeniu koni 5-letnich najlepiej oceniono śląską karą klacz Frezja (Regiment – Fuksja po Jogurt), hod. SO Książ, wł. Grzegorza Świątka. Klacz prezentowana przez Bartłomieja Kwiatka otrzymała 9,5 pkt za wrażenie ogólne i dwie „9” za przydatność do powożenia i kłus. Na miejscu 2. i 3. znaleźli się dwaj podopieczni Alicji Chodkiewicz: Czikos sp (Wolf’s Panter KWPN – Czantoria sp po Hajfong sp), hod. i wł. Joanny Kodź, i Don Panter sp (Wolf’s Panter KWPN – Dasmiretta xx po Purist xx), hod. Tadeusza Hajdukiewicza, wł. Joanny Kodź. Najlepszym 6-latkiem w ujeżdżeniu okazała się śląska Lawenda (Arabetto śl – Lokana śl po Glöckner old.), hod. SO Książ, wł. OHZ Kamieniec Ząbkowicki. Lawendą powoził Bartłomiej Kwiatek. Drugi był również śląski Prymus (Tycjan – Prymka po Ryko), hod. Antoniego Zwierzańskiego, wł. Andrzeja Kilańczyka, powożący Marcin Kilańczyk. Trzecią lokatę uzyskał wielkopolski Iwan (Rubin han. – Igła wlkp po Agat wlkp), hod. Katarzyny Brzozowskiej, wł. Mariusza Machnika. Powoził właściciel.

Żabka, Tomasz Bogacz i luzak Aneta Bogacz fot. Magdalena Helon
Żabka, Tomasz Bogacz i luzak Aneta Bogacz
fot. Magdalena Helon

Maraton 4-latków wygrał Rodos, druga była Żabka, a trzeci Eter. Wśród koni 5-letnich najlepiej pojechała Frezja z Bartłomiejem Kwiatkiem, drugi był Don Panter, a trzeci Czikos. Konie 6-letnie pokonują maraton na zasadach przepisów PZJ. Tu w przeszkodach najszybszy był Iwan, druga Lawenda, a Prymus trzeci.
Konkurs zręczności powożenia nie wniósł zasadniczych zmian w ocenie młodych koni na styl. W koniach 6-letnich wygrała Lawenda, drugi z jedną zrzutką był Prymus, a trzeci z dwoma błędami i przekroczeniem normy czasu Iwan.
Mistrzem Polski Młodych Koni wśród 4-latków została szybka i waleczna Żabka, kolejne miejsca zajęły śląskie ogiery Rodos i Eter. Wśród koni 5-letnich tytuł MPMK wywalczyła Frezja, drugi był Don Panter, a trzeci Czikos, rodzony brat zwycięzców MPMK Czardy, Czaka i Czangi. Najlepszym koniem 6-letnim okazała się Lawenda, która poczyniła ogromne postępy w podporządkowaniu się, uległości i rozluźnieniu w stosunku do roku ubiegłego. Tytuł wicemistrzowski otrzymał Prymus, a trzeci był wielkopolski Iwan z tytułem II wicemistrza.
W tegorocznych MPMK, podobnie jak w latach ubiegłych, współzawodniczyła najliczniejsza grupa koni rasy śląskiej. W ocenie naszych sędziów konie tej rasy są klasyfikowane najwyżej. Powszechnie uważamy, że konie śląskie są znakomitym materiałem na sportowego konia zaprzęgowego. Końmi śląskimi nasz aktualnie najbardziej utytułowany powożący wygrywa rankingi FEI. Przeglądając wyniki zawodów CAI, nie spotykamy koni śląskich ani na pierwszych, ani na końcowych miejscach – poza Regimentem (Nomen śl – Regentka śl po Hades xx), którym startuje Dunka polskiego pochodzenia Monika Koier Andersen, i Instruktorem (Izoton śl – Instancja śl po Evento sch.warm.), którym próbuje startować Finka Heidi Sinda. Dlaczego tak się dzieje, że oni nie wiedzą tego, co my? Jak przekonać niedowiarków, jeśli sukcesy Bartka Kwiatka ich nie przekonują? Może tylko Bartek umie nimi wygrywać? A może z tymi końmi jest coś nie tak? Może one są za ciężkie, za duże, za mało zwinne, za toporne?
Jak długo jeszcze będziemy „produkować” konie do programu? Ile czasu upłynie, nim zdecydujemy się użyć ogiera z obcego rodu? Czy to będzie ogier, który poprawi jakość koni śląskich pod względem pożądanych cech użytkowych, czy będzie kolejnym ogierem w typie dzisiejszego programowego ślązaka, lecz z obcego rodu. Na te pytania muszą sobie odpowiedzieć hodowcy koni śląskich i członkowie komisji śląskiej księgi stadnej.

MŚ w Izsák

Weronika Kwiatek i Bartnik fot. Magdalena Helon
Weronika Kwiatek i Bartnik
fot. Justyna Dera

Na mistrzostwa świata singli do węgierskiego Izsák udało się czworo polskich zawodników. W drużynie znaleźli się: Weronika Kwiatek z Bartnikiem (Caretino K hes. – Biaroza wlkp po Clayton baw.), Bartłomiej Kwiatek z Lokanem śl (Largis śl – Lokana śl po Glöckner old.), Adrian Kostrzewa z lipicańskim wał. Maestoso Garba 11 lp (Maestoso Platona II lp – Garba lp) i indywidualnie Alicja Chodkiewicz z Czardą sp (Wolf’s Panter KWPN – Czantoria sp po Hajfong sp). Na miejscu okazało się, że po dwóch tygodniach ulewy wszędzie stoi woda. Na suchszych miejscach skupili się wszyscy ze swoimi koniowozami, przyczepami i bryczkami. My dzięki szefowi ekipy Tomaszowi Mossakowskiemu i doktorowi Zdzisławowi Peczyńskiemu mamy miejsce ciasne, ale suche.
Próbę ujeżdżenia nasi zawodnicy wykonali na miarę swoich aktualnych możliwości. Różnice ocen u poszczególnych sędziów w wielu wypadkach były ogromne – czasem wynosiły 40 punktów. Najwyżej, na 4. miejscu znalazł się Bartek, Weronika o około 3 pkt gorzej i miejsce 10., Alicja jest 56., a Adrian 58. Maraton jest długi, pierwszy odcinek w kopnym piasku, przeszkody rozległe, monotonne i bardzo techniczne. Alicja z Czardą kończą dzięki znakomitemu luzakowi Filipowi Nowackiemu. Adrian po ciężkiej walce jest 42., a Bartek 46. Lokan jest bez formy i nie „odchodzi”, na popędzanie batem „miele ogonem”, więc zawodnik rezygnuje z tej formy dopingu. Weronika i Bartnik pokonują kolejne przeszkody płynnie i szybko kończą maraton na znakomitej 6. pozycji.
Na liście z wynikami po dwóch dniach jest ciasno, różnice niewielkie. Weronika jest 3., a Bartek 25. ze stratą około 12 pkt (4 zrzutki) do strefy medalowej. Jeśli parkur będzie trudny, na miarę mistrzostw świata, i czołówka, jak w takich wypadkach bywa, będzie się stresować – mamy szansę. Jeśli tor będzie łatwy, może wygrać przypadek, co oznacza, że właściwie każdy. Parkur okazał się łatwy. Pierwszym zawodnikiem z zerowym dorobkiem był Czech Jiří Kříž, a po nim jeszcze sześciu pretendentów do medali. Bez zrzutek z minimalnym przekroczeniem normy czasu było 18 zawodników, a z jedną zrzutką i w normie 11. Trójka naszych zawodników zrobiła po jednej zrzutce z większym lub mniejszym przekroczeniem normy – najszybciej pojechał Adrian Kostrzewa. Bartek z Lokanem, który słabo odpowiadał na pomoce, zrzucił 3 piłeczki i minimalnie przekroczył czas.
Mistrzostwa nasza drużyna zakończyła na miejscu 6., indywidualnie najlepiej wypadła aktualna mistrzyni Polski Weronika Kwiatek, zajmując bardzo dobre 5. miejsce. Gdyby nie ten potrącony kegel w zygzaku, byłby medal brązowy.
Wydaje się, że decyzja o udziale Lokana w MŚ była błędna i chyba wymuszona na zawodniku. W Izsák koń był bez właściwej sobie formy, szczególnie w maratonie i konkursie zręczności – był to jego pierwszy start po nieukończonych CAI w Nebanicach. Konkurenci są coraz silniejsi, wiele wysiłku i pieniędzy wkładają w przygotowanie zawodników i koni do każdej ważnej imprezy. Niemcy trenowali na Węgrzech od dwóch tygodni. Ekipy narodowe mają stałych trenerów, zainteresowanie i wsparcie swoich federacji, mediów. My mamy zapał, mało środków i obojętność działaczy PZJ.
W Izsák mieliśmy zgraną ekipę, wspierającą się i pomagającą sobie. Szczególnie zgrana była grupa luzaków z Pawłem Kaczmarkiem na czele. Polski stół podczas Dnia Narodów był oblegany, a postawa Bartka wobec zmęczonego Lokana znalazła uznanie współzawodników i widzów.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse