Jacek Łojek
Każdemu z nas, koniarzy, szanujących zwierzęta wydaje się, że doskonale znamy potrzeby naszych ulubieńców i doskonale potrafimy zapewnić im możliwie najlepsze warunki życia i pracy. To normalne, gdy traktuje się zwierzę jak przyjaciela i ma się do niego przede wszystkim podejście emocjonalne, a nie np. wyłącznie handlowe. To zwierzę wzbogaca nasze życie, więc mamy dla niego szacunek. Jednak obok strony etycznej dbanie o dobrostan koni ma także wymiar ekonomiczny.
Dobre warunki utrzymania i użytkowania konia to choćby jego dłuższe i lepsze użytkowanie oraz mniej pieniędzy wydanych na medykamenty i lekarza. Wydaje się więc, że także dla osób, dla których konie są tylko sposobem zarabiania pieniędzy, powinny być szanowanym partnerem w biznesie. W końcu konie pomagają im zdobywać środki do życia. Jednak z praktyki wiemy, że kwestie warunków utrzymania i postępowania z końmi pozostawiają jeszcze wiele do życzenia. Często nie chcemy widzieć takich sytuacji, gdy dobrostan koni jest ewidentnie naruszany, godzimy się na drobne odstępstwa od zasad przyzwoitości wobec koni na rzecz szybszego, łatwiejszego załatwienia problemów w postępowaniu czy w pracy z koniem albo wydaje się nam, że takie odstępstwo nie będzie dla konia znaczące. Czy wszyscy mamy świadomość, że wypalanie lub wymrażanie koniom numerów lub piętn uznane jest przez Ustawę o ochronie zwierząt za znęcanie się nad nimi?
Sami sobie ustalamy granice, co jest dopuszczalne w postępowaniu z koniem, bo go przecież dobrze znamy i kochamy. Czy mamy prawo czy choć wystarczającą ilość wiedzy, by o tym decydować? Wydaje się więc, że powszechne rozumienie określenia „dobrostan koni” nie jest wystarczające do uznania sprawy za załatwioną, bo czy w ogóle istnieje coś takiego jak powszechne poczucie „dobrostanu koni”? Oczywiście że nie – każdy ma swoje własne wyobrażenia i zasób wiedzy, który nie zawsze pokrywa się z rzeczywistymi potrzebami zwierzęcia. Potrzeby te nie są łatwe do określenia tym bardziej, że dobrostan zwierząt jest stosunkowo młodą dyscypliną naukową, wciąż powiększającą zasób wiedzy i doskonalącą standardy utrzymania i postępowania ze zwierzętami przekazywane praktyce. Trudność w zdobywaniu wiedzy na temat potrzeb zwierząt polega m.in. na tym, że nie wystarcza tu już nasza własna, ludzka ocena i wrażliwość, lecz zwraca się uwagę, by odczucia zwierząt oceniać na podstawie ich reakcji, co niejednokrotnie wymaga skomplikowanych metod naukowych. W dodatku samo pojęcie dobrostanu jest niejednoznaczne i istnieje wiele jego definicji, kładących nacisk na różne aspekty tego zagadnienia.
Jest jeszcze jeden problem w kwestii dobrostanu koni, a mianowicie przeświadczenie różnej maści organizacji i fundacji obrońców praw zwierząt o tym, że to one najlepiej zatroszczą się o konie. Część z nich jest nieprzychylna hodowcom, licytuje się w radykalizmie działań, emocjonalnym i bezkompromisowym podejściu do sprawy, przeświadczona o swych racjach, zdeterminowana w walce o dobro koni rozumiane po swojemu, bez dostatecznej wiedzy i przygotowania merytorycznego. Na szczęście w walce o sponsorów i 1% odpis od podatku PIT mnożące się organizacje obrońców praw zwierząt zwalczają się między sobą i podważają własną wiarygodność w swym, jakże często populistycznym, działaniu. Na konia oddziałuje przecież wiele negatywnych czynników środowiskowych, nie tylko na konie utrzymywane w stajniach, ale także na konie chowane na swobodzie.
Ewolucja dała koniom umiejętność radzenia sobie z takim czynnikami, gdyż nie jest i nigdy nie było możliwe ich całkowite wyeliminowanie z życia zwierzęcia. Problem zaczyna się wtedy, gdy zwierzę nie jest już w stanie poradzić sobie z oddziałującymi na nie czynnikami otaczającego środowiska. Musimy wiedzieć, kiedy koń znajduje się w takim właśnie stanie, a jeszcze lepiej w ogóle do niego nie dopuszczać. Do tego nie jest konieczne własne przekonanie o cierpieniu doznawanym przez zwierzę, ale przede wszystkim konkretna wiedza o potrzebach konia i znajomość jego reakcji. Nie istnieje bowiem ideał dobrostanu, możemy jedynie dążyć do zapewnienia koniowi jak najlepszych warunków utrzymania i pracy, warunków określonych przez znajomość biologii konia i związanych z tym wymagań zwierzęcia – wiedzę wciąż doskonaloną przez wiele dziedzin hipologii. Jak można wykorzystać taką wiedzę do oceny dobrostanu konia w konkretnych warunkach – o tym w drugiej części artykułu w następnym numerze HiJ.
Skoro tak wiele gremiów przypisuje sobie prawo instruowania naszych hodowców, co jest najlepsze dla koni, warto pokazać, że kwestie dobrostanu koni nie są obce naszemu środowisku. Stąd propozycja, by do strony internetowej Polskiego Związku Hodowców Koni dołączyć zakładkę poświęconą dobrostanowi koni. Każdy z hodowców czy odwiedzających stronę mógłby się tam dowiedzieć:
- jakie są aktualne działania PZHK w zakresie poprawy dobrostanu koni (np. teraz konsultowany jest przez Związek dokument nt. praktycznej oceny warunków transportowania koniowatych);
- sprawdzić krajowy i unijny stan prawodawstwa nt. dobrostanu koni, teraz umieszczony w kilku miejscach. Często słyszy się, że stajnia urządzona jest według przepisów unijnych, co często jest mitem, gdyż Unia Europejska dość ogólnie określa wymagania w tym względzie, pozostawiając krajom członkowskim szczegółowe rozwiązania;
- warto by tu umieścić artykuły na temat dobrostanu koni, które ukazywały się przecież dość często w poprzednich numerach HiJ, co tworzyło by swoistą bibliotekę czy raczej plikotekę „dobrostanową” PZHK, zwłaszcza że w „popularnych” magazynach o tematyce końskiej często skomplikowane i trudne problemy dobrostanu koni nie są prezentowane zbyt często. Można by też zamieszczać tu informacje dotyczące aktualnych zdarzeń z dziedziny dobrostanu, bulwersujących opinię publiczną, Rzeczowe naświetlenie problemu pozwoli oddzielić realne okoliczności zdarzenia od warstwy sensacji. Przykładem może być afera związana z obecnością koniny w mięsie wołowym. Z lektury dokumentów na stronach Głównego Inspektoratu Weterynarii, gdzie nie każdy zagląda, można sobie wyrobić zdanie na temat tej grubymi nićmi szytej afery, a nie zdawać się na propagandowe komunikaty prasowe;
- w zakładce mogłyby się też znaleźć nowinki prawne z innych krajów, byśmy byli zorientowani w kwestii bieżących inicjatyw prawnych w tym zakresie. Kraje zachodniej Europy dyktują tu wysokie standardy, a u nas jest jeszcze sporo do zrobienia w tej kwestii, więc warto zawczasu wiedzieć, w którą stronę ewoluują ich przepisy, nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze gotowi na przyjęcie takich rozwiązań;
- zakładka byłaby forum wymiany poglądów na tematy związane z dobrostanem, wymiany doświadczeń w doskonaleniu warunków utrzymania i pracy z końmi. Sami sobie możemy pomóc, stosując sprawdzone, dobre rozwiązania. Warto prezentować nowe rozwiązania stosowane np. w warunkach utrzymania koni, choć wydaje się nam, że przecież nic się tu nie da już wymyślić. Czasem ludzie chcący wybudować stajnię lub adaptować inny budynek na końskie potrzeby nie wiedzą, jak to zrobić. Niektóre projekty architektoniczne nie nadają się ani dla koni, ani dla pracujących dla nich ludzi. Tu można by znaleźć konkretne wskazówki co do prawidłowych rozwiązań. Są także tematy trudne, rzadko poruszane, a wymagające merytorycznej dyskusji, np. temat eutanazji – kiedy przychodzi ten czas na konia, że nie powinniśmy dopuszczać, by cierpiał;
- wzrasta jakość koni, wzrasta poziom wrażliwości ludzi na kwestie związane z dobrostanem zwierząt, a tym samym kontrola społeczna, widoczny jest postęp cywilizacyjny, stąd liczba przypadków złego postępowania wobec koni maleje. Wciąż jednak potrzebna jest wyważona kampania kulturowa mająca na celu propagowanie etycznego traktowania koni, zwłaszcza w środowiskach producentów i przedsiębiorców związanych z handlem koni rzeźnych. Konie się zmieniają, trzeba zmieniać także zachowania ludzi wobec nich. To co było dopuszczalne jeszcze 10 lat temu, dziś już nie przystoi.
Uważam zresztą, że taką stronę powinien też mieć Polski Związek Jeździecki, gdzie zwracano by uwagę na problemy związane z dobrostanem koni sportowych i użytkowanych w jeździectwie rekreacyjnym.
Inną inicjatywą, jaką mógłby podjąć PZHK w zakresie dobrostanu koni, mogłoby być stworzenie informatora dotyczącego właściwych warunków utrzymania, pielęgnacji i postępowania z końmi, swoistego kodeksu dobrych praktyk na potrzeby wszystkich użytkowników i posiadaczy koni. Musimy pamiętać, że do branży końskiej garnie się coraz więcej ludzi zainteresowanych tylko posiadaniem koni i ich użytkowaniem, ludzi bez wiedzy zootechnicznej, chcących zapewnić pupilowi jak najlepsze warunki utrzymania. Często nie mają czasu na studiowanie zasad hodowli i chowu koni. Łatwy do przyswojenia i komunikatywny przewodnik w tym zakresie z pewnością pomógłby im w podniesieniu poziomu wiedzy o tym, co dobre dla ich pupila.
Warto wspomnieć, że 10 lat temu powstał taki podręcznik (Systemy utrzymania koni. Poradnik, Warszawa 2004) opracowany przez zespół autorów z Polski i Danii w ramach Projektu Bliźniaczego PHARE – Standardy technologiczne dla gospodarstw rolnych. Miał nieco inny charakter niż opisywany wyżej przewodnik, gdyż służył raczej do szkolenia osób podnoszących standardy utrzymania zwierząt w naszych gospodarstwach. Nawiasem mówiąc, ten podręcznik też mógłby znaleźć się w zakładce PZHK dotyczącej dobrostanu koni. Teraz czas na kolejny ruch w tym zakresie i szerzenie wiedzy na wszystkich poziomach zaangażowania w końską pasję.
Przedstawione powyżej dwie inicjatywy, jakie mógłby podjąć PZHK, wskazują na dwie drogi postępowania, mogące od zaraz promować postęp w systematycznym doskonaleniu warunków utrzymania i postępowania z końmi w naszym kraju – edukacja i doskonalenie prawa następujące w efekcie powiększonej świadomości problemów dobrostanu i stanu wiedzy. Dalej pozostaje już tylko przekuwanie postulatów w konkretne rozwiązania, których wprowadzenie będzie realne ze społecznego i prawnego punktu widzenia, by powzięte działania przełożyły się na realną poprawę dobrostanu naszych koni. Wart dodać, że poparcie środowiska hodowców dla opracowania i wdrożenia projektów edukacyjnych oraz produkcji i dystrybucji filmów w sposób rzetelny dokumentujących obraz hodowli koni w Polsce zostało już zgłoszone w otwartej debacie „Ogólnopolska Inicjatywa Koniarzy – wspólnymi siłami dla dobra polskiej hodowli”, która odbyła się 16 marca 2013 r. w Skaryszewie. Prezentowane inicjatywy wychodzą naprzeciw tym postulatom.
À propos Skaryszewa. W tym roku widziałem tę gigantyczną imprezę folklorystyczną. Mogę się wypowiadać tylko co do tych koni, które stały na terenach targowych, a nie pokątnie, poza nimi. Konie były w dobrej kondycji, zadbane, stały pod wiatą, uwiązane do solidnych koniowiązów, na czystej ściółce. Widziałem trzy konie z zadami oblepionymi skawalonym gnojem, reszta – wypielęgnowana, dobrze odżywiona. Podobno ktoś widział jakiegoś konia zranionego, ale gdy w jedno miejsce zjeżdża się naraz 400 zwierząt, wypadki są nieuniknione niezależnie od warunków, jakie zapewniono wystawcom.
Oczywiście nie wszystko było doskonałe – nie wszystkie samochody wystawców były przystosowane do przewożenia koni (brak odpowiednich pomostów, zbyt niski dach pojazdu), niezrozumiała dla mnie mania ubierania koni w sznurkowe kantary zamiast choćby tych najtańszych, parcianych, wędzidła ze sznurka… Wysiłki organizatorów, by doskonalić warunki eksponowania i obsługi koni przynoszą zdecydowane wyniki. Tym bardziej niezrozumiałe są dla mnie protesty niektórych organizacji obrońców zwierząt przeciw tym targom, stąd także przekonanie, że jako związek powinniśmy sami prezentować na zewnątrz nasze podejście do dobrostanu koni. Niektórzy tzw. obrońcy zwierząt to kiepscy ambasadorowie ważnej przecież dla nas wszystkich kwestii etycznego traktowania naszych ulubieńców.
Musimy brać pod uwagę to, że koń jest szczególnie postrzegany przez społeczeństwo, które rezerwuje dla niego większy standard opieki i warunków utrzymania niż dla innych zwierząt, prawie taki jak dla psów i kotów. Poza tym po traktacie lizbońskim Unii Europejskiej (gdzie zwierzęta uznano za istoty zdolne do odczuwania) kwestia etycznego traktowania wszystkich zwierząt stała się przyczyną przyjęcia przez Komisję Europejską nowej strategii na rzecz poprawy warunków dobrostanu zwierząt hodowanych w gospodarstwach (2 mld kurcząt, kur niosek i indyków, 300 mln krów, świń, kóz i owiec w Europie), żyjących w ogrodach zoologicznych i wykorzystywanych do doświadczeń (ok. 12 mln rocznie) . Strategia ta stwarza podstawy dla poprawy w latach 2012–2015 norm w zakresie dobrostanu zwierząt w krajach UE. Przyjmuje ona naczelną zasadę, że „każdy ponosi odpowiedzialność” i zakłada wielopoziomowe podejście obejmujące:
- zajęcie się ogólnoeuropejskimi problemami przy wykorzystaniu kilku ogólnych zasad, które pozwolą na uproszczenie przepisów i ich lepsze egzekwowanie
- poprawę szkoleń dla posiadaczy zwierząt i lekarzy weterynarii, którzy przeprowadzają kontrole gospodarstw rolnych
- wspieranie państw UE w ich dążeniach do zgodności z unijnymi przepisami
- rozwój międzynarodowej współpracy na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt
- lepsze przekazywanie informacji konsumentom wiążące się ich rosnącym zainteresowaniem sposobami traktowania zwierząt w gospodarstwach rolnych i obiektach hodowlanych. Aby miało to sens, informacje te muszą być łatwo dostępne, przejrzyste i oparte na faktach naukowych, co uchroni konsumentów od oświadczeń wprowadzających w błąd, z czym jakże często mamy do czynienia w wypadku koni.
Wydaje się, że stworzenie zakładki poświęconej dobrostanowi koni na stronie internetowej Polskiego Związku Hodowców Koni dobrze wpisuje się w powyższe założenia.
W założenia te wpisuje się także wydarzenie, jakie miało miejsce na SGGW w Warszawie. W dniach 10–12 kwietnia 2014 r. odbyły się tu warsztaty na temat dobrostanu zwierząt pod hasłem „Poprawa dobrostanu zwierząt – podejście praktyczne”. Wzięło w nich udział prawie 300 lekarzy weterynarii, polskich i zagranicznych studentów Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW, urzędnicy związani z organizacją hodowli koni. Zorganizowała je Dyrekcja Generalna ds. Zdrowia i Konsumentów Komisji Europejskiej we współpracy z Europejską Federacją Lekarzy Weterynarii (FVE), Krajową Izbą Lekarsko-Weterynaryjną, Głównym Inspektoratem Weterynarii, Warszawską Izbą Weterynaryjną oraz Wydziałem Medycyny Weterynaryjnej SGGW. Po sesji plenarnej i wystąpieniach dotyczących ogólnych problemów dobrostanu zwierząt w Polsce i Unii Europejskiej oraz roli lekarzy weterynarii w jego utrzymaniu wygłaszanych przez przedstawicieli Komisji Europejskiej, europosłów i gości z Wielkiej Brytanii, odbyła się część teoretyczna poświęcona poszczególnym gatunkom zwierząt – bydłu, koniom, świniom, zwierzętom nieudomowionym – utrzymywanym w ogrodach zoologicznych. Prezentowano regulacje prawne w zakresie dobrostanu, narzędzia oceny dobrostanu zwierząt oraz inne kwestie.
W Sekcji Dobrostanu Koni zajęcia prowadzili: Jo White (Wielka Brytania), Kathalijne Visser, lekarz weterynarii (Holandia) i Jacek Łojek, Pracownia Hodowli Koni SGGW. Jo ma ponadtrzydziestoletnią praktykę przy koniach – przy treningu, pielęgnacji, edukacji jeździeckiej, managemencie, pracy w końskich mediach. Ostatnie 13 lat poświęciła pracy w sektorze dobrostanu koni. Obecnie jest konsultantem organizacji charytatywnej, gdzie opracowuje instrukcję przygotowania koni do transportu. Służyła swoją wiedzą Animal Welfare Foundation w projekcie tej organizacji prowadzonym w Polsce, stąd zna sytuację, jaka panuje w naszym kraju w kwestii dobrostanu koni, Brooke Edinburgh University, Redwings, NEWC oraz World Horse Welfare, gdzie zajmowała się transportem koni.
Obecnie prowadzi prace nad poprawą dobrostanu koni w Rumunii. Ujmowała mnie taktowność jej podejścia do kwestii dobrostanu koni w naszym kraju. Prezentowała konkretne, praktyczne podejście do dobrostanu, zastrzegając, że problemy w tym zakresie występują także w Anglii. To nieco inny typ działacza ochrony zwierząt niż to, do czego przyzwyczaili nas nasi krajowi aktywiści. Z kolei Kathalijne to pracownik uniwersytetu rolniczego w Wageningen, gdzie owocnie pracowała m.in. w dziedzinie zachowania koni, publikując wiele ciekawych prac na ten temat.
O czym traktowały wykłady na temat wygłoszone w czasie warsztatów, a także o narzędziu, jakie wykorzystaliśmy do oceny dobrostanu koni – w następnym numerze HiJ.