Potyczki praktyków z magisterkami

Jan Zabieglik

W roku 2014 przypadają na wyścigach konnych w Warszawie dwa jubileusze. Pierwszy jest związany z 75-leciem otwarcia toru na Służewcu (3 czerwca 1939), a drugi z 70. sezonem gonitw. Z tej okazji przypominamy osiągnięcia najlepszych trenerów w historii Służewca.

Przed Derby 1989 odwiedziłem w domu trenera Józefa Palińskiego, który na rok zawiesił wtedy emeryturę, by zastąpić w stajni Kozienice Mieczysława Mełnickiego, przebywającego na saksach w Austrii. Od pana Józefa po raz pierwszy usłyszałem określenie „magisterkowie”, odnoszące się do rywali legitymującymi się dyplomami ukończenia studiów wyższych.
Z jego opowieści wynikało, że przez dziesiątki lat na Służewcu toczyła się jawna lub utajona rywalizacja o to, kto jest lepszy: praktyk, czyli ten, który stanowisko trenera uzyskał dzięki wieloletniej pracy w stajni i przejściu najczęściej wszystkich szczebli jeździeckich, czy też świeżo upieczony magister lub inżynier zootechnik, czyli teoretyk, mający za sobą jedynie asystencki staż w stajni. Oczywiście, z czasem teoretycy stawali się praktykami, ale wzajemna nieufność, a nawet niechęć nie ustawała. Mam nadzieję, że z powodu swoistego spieszczenia „magisterkowie”, używanego w tym artykule jedynie w celach, powiedzmy, kolorystycznych, nikt z tych, których ono dotyczy, się nie obrazi.
Jeśli chodzi o praktyków, to podobnie jak to się dzieje np. w piłce nożnej, świetni zawodnicy, w tym wypadku dżokeje, bardzo rzadko zostawali wybitnymi trenerami. Jedynym takim wyjątkiem na Służewcu był Stanisław Sałagaj. Jako jeździec pozostawał w cieniu Jerzego Jednaszewskiego i Mieczysława Mełnickiego. Role się odwróciły, gdy zostali trenerami.

Trener Andrzej Walicki i dżokej Mieczysław Mełnicki podczas rundy honorowej z Korabem, zwycięzcą Derby w 1985 r. fot. Andrzej Klimek
Trener Andrzej Walicki i dżokej Mieczysław Mełnicki podczas rundy honorowej z Korabem, zwycięzcą Derby w 1985 r.
fot. Andrzej Klimek

Szkoła życia a szkoła wyższa

Gdy na torze w latach 1968–1969 nastąpił swoisty wysyp „magisterków” (stajnie objęli wtedy Piotr Czarniecki, Andrzej Walicki i Maciej Janikowski), Józef Paliński, który został trenerem rok wcześniej, starał się udowodnić, że jego szkoła życia nie była gorsza od ich studiów. I trzeba przyznać, że wielokrotnie ta sztuka mu się udawała. Szkolił tak świetne konie, jak trójkoronowanego Dipola (1972 r.) oraz jeszcze trójkę derbistów: Sinaję (1980), Otmara (1982) i Solozzo (1987), a także fenomenalnego, ale niestety pechowego jeśli chodzi o kontuzje, Dixielanda, który w 1980 r. wygrał Wielką Warszawską z miejsca do miejsca, i wspaniałą Sonorę, zwyciężczynię tej gonitwy w 1982.

Zadbajmy o pamięć o nich

Trener Józef Paliński zmarł w styczniu 2013 r. Uważam, że zasłużył na to, aby pamięć o nim uczczono stosownym do jego osiągnięć memoriałem, jakim już upamiętniono zmarłego również w styczniu 2013 r. Stanisława Sałagaja, którego na wyścigach prześladował swoisty pech – zarówno w dobrej karierze jeździeckiej, jak i we wspaniałej trenerskiej nie udało mu się wygrać Derby. W 1987 r. późno finiszujący Omen nie zdołał dopaść Solozzo, cztery lata później Susy została zdyskwalifikowana z I miejsca za przeszkadzanie Kliwii, a w 1993 bita faworytka Upsala, nie wiedzieć czemu, akurat przegrała z Durandem, który później już nie zaistniał. A wszystko, jak wielokrotnie Sałagaj powtarzał, wzięło się stąd, że ciążyło nad nim przekleństwo Dziwaczki, klaczy, na której jechał w Derby 1961 (przegrała o nos z Solali, dosiadanym przez Władysława Biesiadzińskiego i trenowanym przez świeżo upieczonego trenera, „magisterka” Mirosława Stawskiego). Sałagaj, niezwykle ambitny samouk i praktyk, sześciokrotnie był wybrany przez sprawozdawców wyścigowych Trenerem Roku, m.in. za wyniki Koni Roku: Omena (1987: drugi w Derby, pierwszy w St. Leger i WW), Dietmara (niepokonany w 1988: wygrał m.in. PRM, St. Leger i WW) i Upsali (1993: Rulera, Soliny i WW).
Trzecim świetnym praktykiem, o którego memoriał niniejszym również się upominam, był zmarły w 2008 r. Stanisław Dzięcina. Jako dżokej wygrał na Dipolu nagrody: Rulera, Iwna, Derby, St. Leger i Wielką Warszawską. Zakończył jeździecką karierę w 1974 r., wygrywając Wielką Warszawską na Kasjanie, trenowanym przez Andrzeja Walickiego.
Jako trener Dzięcina triumfował trzykrotnie w Derby na Służewcu: Iranda (1976), Skunks (1979), Demon Club (1981) i raz w Pradze – Juror (1984). Szkolił także wspaniałego Jarabuba, zwycięzcę Wielkiej Warszawskiej w 1981 r.

Złote lata Stanisława Molendy

Paliński i Dzięcina trochę pomieszali szyki największemu trenerowi praktykowi w historii Służewca, jakim okazał się Stanisław Molenda, który tak jak Paliński przeszedł na emeryturę po sezonie 1987, po 30 latach kierowania stajnią. Pochodzi on z wyścigowej rodziny. Jego ojciec Michał Molenda, wyróżniający się jeździec, w latach 30. też kierował stajnią publiczną na Polu Mokotowskim, a potem do połowy lat 50. trenował konie i ścigał się na Służewcu. Przygotowywany przez niego Colt wygrał pierwsze Derby na Służewcu 16 lipca 1939 r.
Pan Stanisław karierę jeździecką miał, powiedzmy, nienadzwyczajną, ale pilnie uczył się od ojca fachu trenerskiego. W pierwszych Derby na Służewcu (16 lipca 1939) zajął trzecie miejsce na ogierze Rumor. Przestał brać udział w gonitwach już w 1949 r., gdyż mierząc 170 cm, miewał permanentne kłopoty z wagą.
Stajnię objął w 1957 r. Początki były takie sobie, ale już od 1962 r. rozdawał karty w najważniejszych gonitwach. Przygotowywane przez niego konie ze stadniny Golejewko aż 7 razy wygrały wtedy Derby: (Humbug, 1962), Hubert (1963), Epikur (1965), Erotyk (1968), Kadyks (1969), Taormina (1970), Dargin (1973) i 5 razy Wielką Warszawską: Dolores (1967), Erotyk (1968 i 1969), Driada (1970), Dargin (1973).
W kolejnych 14 latach, gdy konkurencja wśród trenerów się zaostrzyła także w wyniku wejścia do gry „magisterków”, zdołał już tylko dwukrotnie wygrać Derby (Neman w 1984 i Bachus w 1986) i Wielką Warszawską (Dej w 1975 i Dersław w 1977). Ponadto mógł się pochwalić wygraną Nemana w wiedeńskich Derby. W każdym razie 26 lat temu, odchodząc na emeryturę, pozostawił Molenda, mówiąc językiem bokserskim, wspaniały służewiecki rekord – 9 zwycięstw w Derby i 7 w WW.
Pan Stanisław, mimo 92 lat, wygląda wciąż krzepko i przychodzi na wyścigi w dniu najważniejszych gonitw. Mam nadzieję, że zobaczymy się na jubileuszowych, 70. Derby na Służewcu.

Walicki niczym wino

Rekordy Molendy poprawił dopiero w ostatnich latach Andrzej Walicki, najlepszy „magisterek” w historii Służewca, zdobywca 11 błękitnych wstęg w Warszawie: Daglezja (1971), Konstelacja (1977), Kosmogonia (1978), Korab (1985), Aksum (1990), Kliwia (1991), Wonderful (1996), Dancer Life (2002), Dżesmin (2005), San Moritz (2007), Patronus (2013) i jednej w Wiedniu (Korab) oraz dziewięciokrotny triumfator w Wielkiej Warszawskiej: Daglezja (1971), Kasjan (1974), Księżyc (1986), Kesar (1989), Kliwia (1991, 1992), San Luis (2004, 2005) i Patronus (2013).
W swym 45. sezonie na Służewcu Walicki jest ciągle na topie. Po ubiegłym, w którym zanotował ten sam dublet (Patronus – Kundalini) w Derby i Wielkiej Warszawskiej, po raz ósmy w karierze został wybrany Trenerem Roku. Również w tym sezonie ma szansę poprawić swoje rekordy, gdyż prowadzi najsilniejszą stawkę, biorąc pod uwagę rodowodowy potencjał powierzonych mu koni. Pod tym względem zagrozić mu może jedynie chyba jego rówieśnik i przyjaciel Maciej Janikowski, mający na koncie trzy zwycięstwa w Derby: Czerkies (1974), Chryston (1983) i Montbard (2004) oraz dwa w Wielkiej Warszawskiej: Zagara (1997) i Merlini (2008). Janikowski miał w ubiegłym roku mocnego faworyta na Derby, Pillara, który jednak był trzeci. Może w tym roku szczęśliwym koniem, a taki podobno wygrywa Derby, okaże się jego brat Predator?

Dorota Kałuba w wielkiej trójce

Trzecie miejsce w historii trenerskiej rywalizacji zajmuje inż. Dorota Kałuba prowadząca stajnię na Służewcu od 1975 r. Długo musiała czekać na pierwsze zwycięstwo w Derby, bo aż 18 lat. Spadło ono niespodziewanie również dla niej, ale dla publiczności niczym piorun z jasnego nieba. Liczony w przedostatniej kolejności Durand, dosiadany w dodatku przez starszego ucznia Mirosława Pilicha, pokonał o 3 długości bitą faworytkę Upsalę, pogrążając w rozpaczy przede wszystkim trenera klaczy Stanisława Sałagaja.
Rok później Limak, na którym miał jechać „król toru” Tomasz Dul, ale nie mógł, gdyż z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego trafił do szpitala, był faworytem i wygrał pewnie pod Bolesławem Mazurkiem. Współpraca z Dulem trwała 8 lat i przyniosła Dorocie Kałubie wiele wspaniałych triumfów. Trzecie Derby w jej karierze wygrał Mustafa (1997), czwarte Arctic (1998), a piąte fenomenalna, trójkoronowana Dżamajka (2000). Potem wygrała jeszcze Królowa Śniegu (2004) pod Małgorzatą Maroszek, ale za crossing została przesunięta na trzecie miejsce za Montbarda i Domusa. Szósta błękitna wstęga przypadła pani Dorocie po zwycięstwie Rutena w 2008. W Wielkiej Warszawskiej triumfowały Arctic, Dżamajka i Tulipa (2003).
Obecnie Dorota Kałuba skupia się bardziej na prowadzeniu sklepu Stary Dwór z artykułami dla koni i jeźdźców w budynku dawnej kuźni na wyścigach. Treningiem koni zajmuje się przede wszystkim jej wieloletni partner Bogdan Strójwąs.
Ten artykuł jest poświęcony przede wszystkim trenerskim gwiazdom w 69 sezonach na Służewcu. Nie sposób wymienić tu wielu innych, również zasłużonych i barwnych osób, ale wypada dodać, że do obecnej czołówki należą: „magisterkowie”: Małgorzata Łojek (miała krótką karierę jeździecką), obchodząca w tym roku 30-lecie prowadzenia stajni na Służewcu, wywodzący się z wyścigowego rodu Krzysztof Ziemiański – dziadek Stanisława i ojciec Bogdana (zm. 2009), Michał Romanowski (zdobył tytuł dżokeja) oraz praktycy: Józef Siwonia (były jeździec, a następnie koniuszy u śp. trenera Ludwika Buidensa), Wojciech Olkowski (25 lat pracy w stajni Walickiego, 15 jako koniuszy), Marek Nowakowski (były dżokej) oraz Adam Wyrzyk – samouk z Podbieli pod Warszawą, gdzie zbudował wzorcowy ośrodek treningowy.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse