Gałąź czy listek…

Michał Wierusz-Kowalski, Redaktor Naczelny

Pewien zaprzyjaźniony saddlefiter obsługuje w aglomeracji warszawskiej 215 stajni. Każdą zamieszkuje średnio 30 koni, co daje łącznie ok. 6500 ogonów. Dużo to czy mało jak na 3-milionową lokalną społeczność skupioną wokół stolicy 40-milionowego kraju? Dwa konie na 1000 osób… Zaledwie 600 km na zachód wskaźnik ten jest cztery razy wyższy. Czyżby berlińczycy bardziej kochali konie? Nie, są po prostu zamożniejsi! U nas miesięczne koszty uprawiania jeździectwa (pensjonat, kowal, weterynarz, sprzęt itd.) dochodzą do 1500 złotych, więc podobnie jak żeglarstwo czy golf jest to hobby dla lepiej sytuowanych. Mimo to – nawet jeśli nazwiemy końską branżę niszą – trudno wzgardzić segmentem rynku generującym na samym tylko Mazowszu, lekko kalkulując, 100 mln złotych rocznie, a w skali kraju podobno nawet kilka miliardów! Zatem czy możemy już mówić o „przemyśle konnym”?
Ubiegły rok przyniósł ok. 70 tys. zidentyfikowanych koni i był rzeczywiście rekordowy. W tej liczbie ok. 45 tys. stanowiły źrebięta, natomiast 25 tys. starsze konie, które zostały zgłoszone do identyfikacji, ponieważ właściciele chcieli dopełnić formalności przed wejściem w życie obowiązku identyfikacji za pomocą czipów. Bieżący rok jest już zdecydowanie słabszy – do tej pory zidentyfikowaliśmy ok. 34 tys. koni, w tym tylko 6 tys. szlachetnych. Chyba kryzys w hodowli, który dotknął Europę Zachodnią, zaczyna powoli docierać do Polski. Drastyczny spadek liczby pokrytych klaczy w 2010 r., szczególnie wśród ras szlachetnych, to już fakt. I w bliskiej perspektywie raczej trudno mówić o jakiejś zasadniczej poprawie. Trudno będzie dogonić świat i konkurować z ofertą hodowlanych potęg. Przecież choćby Niemcy mają zarejestrowanych ok. 75 tys. klaczy szlachetnych, a my w księgach głównych i wstępnych odnotowaliśmy ogółem 9,5 tys. klaczy szlachetnych czynnych w rozrodzie w roku 2009.
Tymczasem tendencje obserwowane w pogłowiu koni w Polsce nie są jednoznaczne. Nie do końca wiadomo, czy ich liczba rośnie, czy spada. Według danych GUS – ze spisu powszechnego w 2002 r. – w Polsce było ok. 330 tys. koni, ale sam urząd przyznał, że nie ma w tej liczbie koni poza gospodarstwami rolnymi. Z kolei według bazy Polskiego Związku Hodowców Koni aktualnie w Polsce jest ok. 350 tys. koni, z czego ok. 215 tys. to zimnokrwiste i pogrubione, a 135 tys. szlachetne i kuce. W tym roku czekamy na wyniki kolejnego powszechnego spisu i opublikowania danych przez GUS. Będziemy wówczas bliżej odpowiedzi na pytanie, czy przemysł konny to dynamicznie rozwijająca się gałąź gospodarki czy jeszcze listek wymagający wciąż solidnych nakładów pracy.
Czy nie za wcześnie więc, aby Państwo ograniczało wsparcie dla hodowli i jeździectwa? Czy decydenci nie dostrzegają potencjału drzemiącego w branży konnej? Czy stać Polskę na dalszą niefrasobliwą politykę zwijania, a nie rozwijania? Dylematy szczególnie istotne w kontekście planów MRiRW ad. wycofywania się z utrzymywania w zasobach ANR kolejnych stad ogierów i stadnin koni.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse