Nie tylko o koniach… XXII Młodzieżowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi

Anna Stojanowska

Przyzwyczailiśmy się już, że białecki pokaz rozpoczyna sezon czempionatowy w Polsce. W końcu od rozegrania pierwszego czempionatu w Białce minęło z górą 21 lat. Bywało bardzo skromnie, żeby nie powiedzieć siermiężnie, kiedy przy piętrzących się zewsząd trudnościach bryłę z posad ruszały głównie ciężka praca, siła woli i samozaparcie grupy zapaleńców. Ale zawsze gościnnie, ciepło i z entuzjazmem witano gości. W myśl zasady – czym chata bogata, nawet jeśli w chacie biednie.

Trzeba też przyznać, że Młodzieżowy Czempionat Koni Arabskich spotkał się z życzliwym przyjęciem wystawców, którzy dużo potrafili wybaczyć i zrozumieć. Przez te niemal ćwierć wieku pokaz okrzepł, stał się rozpoznawalną marką, przyciągającą hodowców. Oczywiście nic nie stało się nagle i od razu. Wiadomo też, że próżno na tej krasnostawskiej ziemi szukać złotych kandelabrów i fontann. Rustykalny charakter i pewien swojski klimat pozostał, ale te elementy stanowią o sile i niepowtarzalności zarówno miejsca, jak i odbywającej się imprezy. Dziś czempionat w Białce jest jednym z największych i najliczniej obsadzonych w Europie, a wygrana w nim otwiera młodym koniom drzwi do międzynarodowej kariery. Jest też jedynym pokazem na świecie skoncentrowanym wyłącznie na klasach młodzieżowych, a więc koni rocznych, dwu- i trzyletnich. Polskim hodowcom udział w Białce gwarantuje szybką odpowiedź na podstawowe pytania dotyczące wybranych połączeń genetycznych.
To, co stanowi o sile pokazu, to w gruncie rzeczy nie do końca i nie tylko sprawność organizacyjna i ciekawa oprawa, ale przede wszystkim występujące w nim konie. Można powiesić purpurowy baldachim nad sędziami, ale jeśli pod nim będą występować byle jacy uczestnicy, wszyscy wyjadą zniesmaczeni. Natomiast kolejne komisje sędziowskie opuszczające Białkę po zakończonym czempionacie deklarują chęć powrotu choćby na bosaka. Tak było i w tym roku.
Kiedy 3 czerwca zabrzmiały ostatnie takty muzyki, zwycięzcy odebrali należne puchary i hołdy, przegrani przełknęli gorzka pigułkę niepowodzenia, a sędziowie przestali być niewolnikami własnej profesji i wreszcie mogli wyjść „do ludu”, nadszedł czas podsumowań i wymiany pierwszych wrażeń. Oceny koni dokonywali: Cristina Valdes y Colon de Carvajal z Hiszpanii, Irina Stigler z Rosji, Cedes Bakker z Holandii i Mark Ismer z Niemiec. Zgodnie i bez zbędnej kurtuazji stwierdzili, że nigdy nie widzieli takiej ilości doskonałej młodzieży zgromadzonej w jednym miejscu. Szczególny entuzjazm budziły klasy klaczek, w których naprawdę trudno było wybrać najlepszą spośród całej rzeszy doskonałych.
Wśród zwycięzców najliczniej reprezentowane było potomstwo słynnego ogiera QR MARC po Marwan Al Shaqab od Swete Dreams po Magic Dream, którego zarówno syn, jak córka sięgnęli po najwyższe nagrody w finałach. W sobotnie przedpołudnie sędziów i publiczność oczarował kapitalny, dwuletni EQUATOR (QR Marc – Ekliptyka po Ekstern) z Michałowa, wygrywając ze sporą przewagą klasę. Tej przewagi nie zmniejszył do końca rozgrywek i w niedzielę wywalczył tytuł Młodzieżowego Czempiona Ogierów. Miejmy nadzieję, że Białka stała się dla Equatora początkiem triumfalnego pochodu przez pokazy, bo w pełni zasługuje na sukcesy. W zeszłym roku jeszcze źrebięcy i pełen niepewności, pozostawał w cieniu znakomitego Pogroma z Janowa Podlaskiego, zadowalając się srebrnym medalem w Białce i brązowym podczas narodowego pokazu. Ale czas działa na jego korzyść. Zmężniał, wydoroślał, okrzepł, a przy tym nie zatracił finezyjnej urody, wyjątkowego typu i charyzmy. Niemal od pierwszego wejścia był faworytem, pomimo ostrej konkurencji.
Srebrny medal i tytuł wiceczempiona zabrała ze sobą Stadnina Chrcynno Pałac za sprawą siwego, bardzo szlachetnego PSYCHE KERET (Khidar – Psyche Victoria po Ekstern), świetnie przygotowanego i pokazanego. Dość nieoczekiwanie brązowy medal sędziowie przyznali rocznemu GOTICO po osławionym WH Justice od Ginaga po Galba, hodowli i własności Piotra Podgórnego. Wybory komisji nie podlegają jednak dyskusji, a kasztanowaty, dobrze się ruszający Gotico robił wrażenie. W tzw. top five, czyli finałowej piątce, znaleźli się jeszcze dwaj doświadczeni bywalcy pokazów, prawdziwe lwy salonowe, wyglądające niezwykle dorośle trzylatki – atletyczny MARAN (FS Bengali – Missouri po Wachlarz), wyhodowany w Stadninie Koni Tarnawka, i chwytający za oko EMARC (QR Marc – Eksterna po Ekstern), ze Stadniny Koni Falborek Arabians.
Zarówno wyniki wyboru czempiona ogierów, jak i chwilę później klaczy potwierdzają opinię, że w tym pierwszym w sezonie pokazie trudno zaistnieć roczniakom. Bywa, że wrodzony strach przed nieznanym walczy z posłuszeństwem wobec trenera, a nieśmiałość i poczucie oderwania od grupy podczas indywidualnej prezentacji zagłuszają naturalne atuty, takie jak uroda i doskonały ruch. Łatwiej przejść przez ten labirynt nowych wrażeń i bodźców bardziej doświadczonym dwu- i trzylatkom. Niestety w tegoroczny pierwszy czerwcowy weekend nie dopisała jeszcze pogoda. Wprawdzie nie padało, ale przejmujący, chłodny wiatr kulił ogolone konie, zabierał im energię i rozmach.
Czempionat klaczy młodszych to przede wszystkim niezapomniany występ cudnej dwuletniej WIEŻY MOCY z Michałowa. Córka QR Marca i Wieży Marzeń po Ekstern, z sześcioma dziesiątkami (w tym trzema za typ) i najwyższą punktacją całego pokazu (rzadko spotykane 44,5 pkt) nie mogła oddać złotego medalu. Cristina Valdes z Hiszpanii tuż przez wyjazdem na lotnisko krótko skomentowała: Rzadko przyznaję maksymalne noty, bo ciągle zostawiam sobie margines bezpieczeństwa, na wypadek gdybym zobaczyła konia jeszcze lepszego. Ale w wypadku Wieży Mocy nic lepszego nie mogło się już przydarzyć. Ale czemu tu się dziwić, jeśli się nosi imię Wieża Mocy, to sama nazwa zobowiązuje! Pozostałe medalowe miejsca podzieliły między siebie dwulatki, stajenne koleżanki – sucha i szalenie typowa EMANDILLA (Om El Shahmaan – Espadrilla po Monogramm) i delikatna, gatunkowa DIARA (Eryks – Diaspora po Ganges). Trzeba przyznać, że dla kibiców przyzwyczajonych do oglądania siwych michałowskich koni w typie saklawi widok trzech gniadych finalistek mógł być niemałym zaskoczeniem. No cóż, świat się zmienia.
Czwarte i piąte miejsca w top five zarezerwowały dla siebie roczne: EL SIENA (HDB Sihr Ibn Massai – El Aria po Ararat) hodowli i własności ZPH Strusinianka i wyhodowana w Janowie Podlaskim EUZONA (Om El Bellissimo – Euzetia po Etogram). I jak zwykle w takich wypadkach, i jak zwykle w Polsce – trudno było nie współczuć sędziom niewdzięcznego obowiązku wyboru tylko pięciu klaczek spośród dwunastu zakwalifikowanych do czempionatu. Poziom prezentowanych koni – zarówno tych wyhodowanych w państwowych stadninach, jak i w prywatnych – zdecydowanie przewyższał ten, który możemy oglądać nawet na najpoważniejszych pokazach międzynarodowych. Nie tylko zwyciężczynie klas, ale klacze z drugich i trzecich miejsc spokojnie mogłyby współzawodniczyć o najwyższe tytuły. Fantastycznie pokazała się wyhodowana w Białce córka Esparto, siwa, zamaszysta PERFINKA od Perfirka po Gazal Al Shaqab, uwagę zwracała szlachetna ENEZJA po Marajj od Espinezja po Psytadel ze Stadniny Koni Falborek Arabians. Doskonałe wrażenie zrobiła gwiazda zeszłorocznej aukcji, która szczęśliwie pozostała w domu, trzyletnia atletyczna CAMILIA po Piaff od Calineczka po Metropolis NA ze Stada Ogierów w Białce, wygrywając z wdziękiem swoją klasę.
O bohaterach głównych wydarzeń, koniach, można by długo, ale trzeba trochę i o ludziach. To, co zwróciło uwagę po pokazie w Białce – a jest to zjawisko obserwowane od kilku lat, to stale wzrastający poziom hodowli prywatnej, która powoli staje się absolutnie równorzędnym partnerem dla hodowli państwowej. Jakość prezentowanych koni, ich kondycja, przygotowanie i pokazanie to najwyższa światowa półka. Żadnej przypadkowości, wiary w cud i nadziei, że może się uda, tylko przemyślana, świadomie sterowana kariera, precyzyjne dobieranie trenerów i układanie kalendarza występów. Na zupełnie innej planecie są też dziś polscy trenerzy. Profesjonalizm, nie tylko w zakresie samego treningu, ale żywienia, przygotowania kondycyjnego i psychicznego powierzonych im koni. Widać wyraźnie, że – przynajmniej niektórzy – chcą się rozwijać, uczyć od najlepszych, a efekty tych wysiłków są namacalne. Koniec z przaśnością i zaściankowością i chyba koniec z kompleksami. Żarty się skończyły.
Niemałe zamieszanie wprowadziła przeprowadzka do Polski doświadczonego austriackiego prezentera Geralda Kurtza i uruchomienie przez niego stajni treningowej pod Warszawą. Po chwilowych dąsach i próbach obrażania się, zresztą nie wiadomo na co, obecność pana Kurtza podziałała jak przysłowiowa ostroga albo środek dopingujący (dozwolony). Zaczęto się ścigać z lepszym i dążyć do poprawy oferowanych usług. Co wszystkim wyszło na zdrowie.
Samo Stado Ogierów Białka, miejsce wyjątkowe mimo problemów z szarą codziennością, stara się z roku na rok coś poprawić, udoskonalić, uprzyjemnić. Metodą drobnych kroczków, mozolnie, często nie unikając błędów, dąży do utrzymania czempionatu na właściwym poziomie. Czasami wiatr wieje w oczy i wydaje się, że nawet pogoda sprzysięga się przeciwko organizatorom, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Dlatego za rok o tej porze znowu spotkamy się w Białce…

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse