Tomasz Siergiej
Od ponad 20 lat w środowisku końskim trwa wymiana poglądów na temat „co dalej z państwową hodowlą”. Chodzi w głównej mierze o hodowle półkrwi. Pomysłów raz jest nawet zbyt wiele, później ktoś zarzuca, że nie ma szans na zdrowe funkcjonowanie sektora państwowego, a każdorazowo po likwidacji lub sprzedaży kolejnej stadniny czy stada dyskusja nabiera coraz większych rumieńców.
Myślę, że warto się zastanowić, czego oczekujemy od państwowej hodowli i jaka ma być dziś rola państwa.
Możemy zatem poczynić następujące założenia:
- Czy hodowla koni poradzi sobie bez udziału państwa? – uważam, że tak, ale z pewnością nie będzie to z korzyścią dla niej i mocno spowolni jej rozwój.
- Czy obecne zaangażowanie państwa w hodowlę jest na wystarczającym poziomie? – w porównaniu do innych państw europejskich poziom zaangażowania kapitałowego jest wystarczający, tylko śmiem twierdzić, że jest niestety źle wykorzystany.
- Jaka jest, a jaka – i czy w ogóle – powinna być rola państwa w hodowli? – jaka jest dziś, chciałoby się powiedzieć – każdy widzi, czy powinna być – uważam, że zdecydowanie tak, a jaka – tu toczymy spór od 20 lat i wciąż brak jednoznacznych, zadowalających rozwiązań.
Osobiście mogę się podzielić tylko własnymi doświadczeniami i oczekiwaniami.
Naszą pracę z końmi zaczynaliśmy, czerpiąc pełnymi garściami z dorobku państwowej hodowli koni, z doświadczenia i wiedzy pracowników stadnin czy stad państwowych, ucząc się od ówczesnych hodowców i kupując pierwszy materiał hodowlany z Nowielic, Lisek czy Posadowa. Wówczas, ponad 25 lat temu, stadniny i stada państwowe były wzorem do naśladowania, posiadały najlepszy materiał hodowlany i wyznaczały poziom polskiej hodowli koni. Bez ich udziału trudno byłoby sobie wyobrazić dzisiejszą hodowlę prywatną. Tylko że dziś jesteśmy już w innym miejscu i czasie, dziś prywatna hodowla wyznacza kierunki i poziom, dziś sektor prywatny posiada środki na rozwój i rozbudowę.
I tu pada pytanie – czego obecnie oczekujemy od państwa? Moja odpowiedz brzmi – tego samego, co 25 lat temu – by hodowla państwowa była wzorcem i swoistym inkubatorem rozwoju całej hodowli koni w Polsce. Niekoniecznie w rozmiarze kilkunastu stad i stadnin, niekoniecznie jako rozbudowana struktura organizacyjna w ramach ANR, ale może jako jedna lub dwie elitarne stadniny oraz stado, doposażone i dofinansowane tak, by móc stosować najnowocześniejsze metody hodowli z wykorzystaniem najlepszego światowego materiału hodowlanego. Miejsca, które nie ulegałyby zarówno modom, jak i kryzysom, które zawsze gwarantowałyby możliwość zakupu dobrych koni, które promieniowałyby kulturą i poziomem hodowlanym na cały kraj. Dodatkowo oczekiwałbym, by państwo polskie dostrzegło, że hodowla koni to dziś znakomity interes – i dla państwa, i dla jego obywateli. W krajach Europy Zachodniej przemysł koński jest poważnym elementem branży rolniczej, towarem eksportowym i jest poważnie traktowany i wspierany przez rządy tych państw.
W każdym kraju Europy Zachodniej jest widoczne wsparcie państwa dla hodowli koni, w różnych postaciach, począwszy od utrzymywania państwowych stad i stadnin, przez różnego rodzaju dotacje i dofinansowanie hodowli.