Jan Skoczylas
Zacznę od zagadek: Bez czego piekarz nie upiecze chleba, jeżeli wszystko ma? Bez czego rolnik nie zaorze pola, jeżeli wszystko ma? Odp.1 – bez skórki! Odp.2 – bez zakrętu!
Co to ma wspólnego z końmi (oprócz orki i zakrętów oczywiście)? Jeżeli mamy wszystko – warunki organizacyjne, materialne, sprzęt, dobre konie, okazje do startów, kompetentnego trenera, jeźdźca znakomicie stosującego pomoce – bez czego odniesienie sportowego sukcesu jest niemożliwe? Odpowiedź jest zaskakująco prosta: bez procesu treningowego.
Proces to, najogólniej, zespół działań prowadzących od stanu wejściowego A do stanu wyjściowego B. Procesy mogą być konstruktywne (w kierunku założonych celów) lub wręcz przeciwnie (degeneracja). Proces treningowy musi być konstruktywny! Słowo „trening” zawiera w sobie rozwój na drodze coraz lepszego wykorzystania zdolności adaptacjnych organizmu.
Często zdarza się, że zawodnicy intensywnie pracują i startują, a z procesem treningowym nie ma to nic wspólnego. Bardzo często! Zazwyczaj! Prawie zawsze! Obserwacje i analiza wyników dowodzą, że w Polsce regułą jest chaos, a nie proces treningowy. Zawodników, którzy uczestniczą w procesie treningowym można łatwo rozpoznać – czynią stałe postępy. Pozostali ulegają stagnacji lub (częściej) regresowi. Zbyt często pojedyncze „sukcesy” są osiągane na drodze bezlitosnego eksploatowania biologicznych sił koni.
W mojej opinii taka sytuacja ma cztery przyczyny: „narodowe” upodobanie do chaosu, niechęć do systematycznej pracy, niestabilność warunków materialnych, brak wiedzy.
Na całym świecie i w każdej dziedzinie w celu ułatwienia konstruktywnego przebiegu procesów opracowuje się pomocne schematy. Taką pracę wykonała m.in. USDF (Amerykańska Federacja Ujeżdżenia), rozpowszechniając udoskonaloną i uzupełnioną wersję tzw. niemieckiej skali szkoleniowej, popularnie zwanej piramidą. Uczyniła to na tyle udanie, że materiały szkoleniowe USDF są obecnie propagowane i rozpowszechniane przez FEI jako podstawowe wskazówki do pracy treningowej we wszystkich dyscyplinach olimpijskich.
Zawartość tych schematów jest ogromna, a ich wartość nie do przecenienia. Rozwinięcie wszystkich zawartych w nich treści tworzyłoby księgę o objętości encyklopedii. W dzisiejszych czasach nikt piszący o procesach treningowych w jeździectwie nie może tych materiałów pomijać.
Każdy proces opiera się na pewnych podstawach. W tym artykule chcę się zająć takimi właśnie podstawami w jeździectwie. Z konia na chorych nogach nie będzie większego pożytku. Tak samo sukces zbudowany na słabych fundamentach jest sukcesem pozornym.
Przedstawiam opracowany przez siebie schemat uwidaczniający znaczenie dla całego procesu treningowego dwóch stale obecnych i oddziałujących obszarów, oznaczonych na schemacie literami a i w. a – to zagadnienia wychowania (układania) konia, w- to właściwie rozumiana sztuka jeździecka.
Schemat rozwoju ruchowego konia pod jeźdźcem
Nieustanny proces układania konia (proces wychowania w odniesieniu do koni nazywamy układaniem) i stale praktykowana na wysokim poziomie sztuka jeździecka to podstawy, na których oparty jest każdy postęp treningowy w jeździectwie. Objęty w ramach alfy i omegi, jak pomiędzy łydkami a ręką, odbywa się cały rozwój konia jako „szczęśliwego sportowca”. W tych ramach koń stopniowo rozwija swoje możliwości ruchowe aż do artyzmu, pełnej harmonii i gracji.
Celem ujeżdżenia jest rozwój konia jako szczęśliwego sportowca poprzez harmonijne wyszkolenie. W rezultacie koń staje się spokojny, podatny, luźny i giętki, jak również pełen zaufania, uważny i grzeczny, osiągając doskonałe porozumienie ze swoim jeźdźcem.
Przepisy Ujeżdżenia FEI
Pod literami A, B, C, D, E, F, G kryją się kolejne właściwości ruchu konia pod jeźdźcem (można by użyć słowa cechy, gdyby cecha nie była czymś niezmiennym). Są to jednocześnie kryteria oceny rozwoju konia wierzchowego. Na ich dokładne omówienie przyjdzie jeszcze czas. Teraz podam jedynie definicję impulsu:
Art. 416, 2. Impuls jest terminem używanym do opisu przekształcenia pilnej i ekspresyjnej, ale kontrolowanej, energii napędowej wytworzonej przez zad, w wydajny ruch konia.
2.1. (…) widoczną oznaką jest wyraźny akcent zadniej nogi o akcji raczej płynnej niż „staccato”(urywanej) (…) Podstawową składową impulsu jest czas, który koń spędza w powietrzu, w porównaniu do czasu na ziemi. 2.2. Impuls jest warunkiem wstępnym zebrania w kłusie i galopie. Gdy nie ma impulsu, nie ma co zbierać.
Przepisy Ujeżdżenia FEI Rev. 8 [1.01.2006]
Pojęcia te tworzą jeździeckie abecadło. Ich kolejność jest niezmienna i nieprzypadkowa. Koń, który nie jest zebrany, nie może być przepuszczalny. Nie da się zebrać krzywego konia. Nie da się wyprostować konia niedysponującego impulsem (będzie „pływał”). Impuls nie istnieje bez akceptacji kiełzna, ponieważ zawieraa w sobie wymóg kontroli. Koń sztywny nie jest w stanie zaakceptować kiełzna. Giętkości nie da się wypracować bez rytmu, rozluźnienia i tempa. Każde kolejne kryterium będzie spełnione co najwyżej w takim stopniu, w jakim spełnione jest kryterium poprzedzające.
Kształtowanie konia jako wierzchowca wymaga pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Wymaga też cierpliwości, konsekwencji, systematyczności… i rozwagi.
Człowiek zachowuje nad koniem przewagę świadomości, a koń przewagę siły fizycznej, masy ciała i szybkości reakcji. Nie wolno zapominać, że masa konia, kopyta i zęby zawsze stanowić mogą zagrożenie. Dlatego jeździec powinien darzyć konia szacunkiem, a koń przed człowiekiem czuć respekt (ale wzajemna relacja nie może opierać się na strachu).
Proces układania konia zaczyna się w momencie jego urodzenia (a nawet w momencie czynienia planów hodowlanych; doboru rodziców pod względem charakteru). Wykorzystanie zjawiska imprintingu (jak najwcześniejszego kontaktu z człowiekiem – substytutem matki) przynosi później duże korzyści. Źrebak (i młody koń) musi mieć zapewnione dobre warunki wychowu; rosnąć w warunkach dbałości o jego potrzeby biologiczne i społeczne (stadne), mieć możliwość pełnego rozwoju organizmu. Koniom przeznaczonym do sportu trzeba zapewnić możliwość osiągnięcia pełnej wydolności układu krwionośnego, oddechowego, nerwowego i aparatu ruchu (kości, stawy, mięśnie, ścięgna, więzadła i kopyta). Oprócz odpowiedniej paszy trzeba zadbać o dużo ruchu! Trzeba też uniknąć ewentualności zatrucia produktami przemian amoniaku – substancjami silnie toksycznymi dla układu nerwowego (czyste stajnie!). Młode konie nie powinny mieć kontaktu z końmi znarowionymi, z nałogami, zaburzonymi emocjonalnie. Zrównoważony emocjonalnie i pogodny źrebak to doskonały punkt wyjściowy do dalszej pracy. Tu anegdota. Pewien polski jeździec zakupił młodego ogiera z renomowanej zachodniej hodowli. Przyszedł czas zajeżdżania. Po kilku dniach nabywca dzwoni do hodowcy: „Co mi Pan sprzedał? To miał być wybitny koń, a on nawet nie bryka, ba, nawet uchem nie ruszy!”. Odpowiedź hodowcy: „A wy potrzebujecie konia do sportu czy do brykania? Bo jak do brykania, to trzeba było mówić!”.
Koń powinien dorastać w życzliwej atmosferze i od urodzenia spotykać się ze spokojnym i konsekwentnym postępowaniem człowieka. Postępowanie wobec konia powinno być łagodne, a zarazem stanowcze. Od pierwszego kontaktu zasady relacji koń – człowiek powinny być wyraźnie przekazane w sposób dla konia zrozumiały. Konia należy nagradzać za zachowania przez człowieka pożądane oraz spokojnie i jednoznacznie, delikatnie i stanowczo strofować za zachowania niewłaściwe (w tym groźne) już przy pierwszych przejawach takich zachowań. Strofowanie jest niezbędne. Koń każdorazowo musi być poinformowany o niezadowoleniu człowieka (i oczywiście o zadowoleniu). Dzięki rozsądnemu strofowaniu unikniemy później odwoływania się do wyraźnych kar.
Koń uczy się przez powtarzanie, niezwykle łatwo kształtując nawyki. Nie wartościuje swoich nawyków; nie zna pojęcia „dobry” i „zły”. Przyjemność sprawia kultywowanie jakiegokolwiek nawyku. Zadaniem człowieka jest eliminowanie nawyków niepożądanych i wyrabianie tych człowiekowi potrzebnych. Koń musi nauczyć się koncentracji na osobie i poleceniach człowieka. Życzenie człowieka ma być dla konia poleceniem nieodwołalnym. Wymogi oczywiście stopniujemy. Mądrość człowieka wyraża się w niewydawaniu poleceń w danym momencie niewykonalnych. Nawet jednorazowe niewyegzekwowanie polecenia może przynieść ogromne kłopoty. Nie wolno pozwalać na niewłaściwe zachowania z powodu własnego lenistwa czy pośpiechu. Jeżeli trzeba przerwać i zacząć jeszcze raz dobrze, to trzeba to zrobić. Postępowania z koniem najlepiej uczyć się praktycznie od osób doświadczonych.
Trening rozpoczyna się w momencie otwarcia boksu. Człowiek musi być spokojny i uważny; obserwować konia i nadążać z szybkością reakcji. Koń musi zwracać uwagę na człowieka, a nie na cokolwiek innego, musi być stopniowo przyzwyczajony do bliskiego kontaktu fizycznego. W czasie czynności pielęgnacyjnych koń musi stać spokojnie. Nie może próbować przemieszczać się, kręcić, bronić, wyrywać kopyt. Jest to podstawa do ustalenia zasad wzajemnej relacji. Koń cały czas będzie próbował narzucić swoje „pomysły na partnerstwo”, sprawdzić, kto jest „szefem”, dlatego jeździec musi być skoncentrowany i natychmiast reagować na jakąkolwiek niesubordynację. Nie wolno pozwolić koniowi na narzucanie się z pieszczotami, np. chwytanie za kurtkę, szczypanie wargami, napieranie na człowieka. Trening kończy się po nagrodzeniu konia za wysiłek i zamknięciu boksu.
Dobrze ułożony koń:
- chętnie i ufnie podchodzi do człowieka;
- z zaufaniem poddaje się wszelkim zabiegom pielęgnacyjnym;
- nie jest nachalny;
- cierpliwie stoi w wyznaczonym miejscu, także przy siodłaniu i wsiadaniu;
- daje się łatwo przemieszczać; prowadzony ufnie podąża za człowiekiem;
- nie obawia się głosu i dotknięcia ręką;
- w czasie lonżowania i jazdy nie obawia się ruchu ręki z batem.
W czasie szkolenia konia musi być wyraźny stały postęp, wyrażający się w coraz większej chęci do współpracy. Jakiekolwiek oznaki niechęci i obrony są zawsze sygnałem alarmowym.
Te zasady postępowania z koniem obowiązują przez cały czas kontaktu z człowiekiem.
Takie są wymogi wobec konia. A wobec człowieka?
Piramida Ekwitacji (Sztuki jeździeckiej) opisuje kolejne stopnie „jeździeckiego wtajemniczenia”, które musi pokonać każdy jeździec dążący do mistrzostwa. Uwidacznia, że wyszkolenie jeździeckie obejmuje nie tylko fizyczne sprawności, ale musi dotyczyć całej osobowości człowieka. Całą treść piramidy należy uważnie przeczytać, a nie tylko na nią „rzucić okiem”.
Kolejność stopni nie oznacza, że dopiero gdy dostaniemy „dyplom z etyki”, możemy dosiąść konia. Oznacza, że omijanie i lekceważenie niektórych pojęć, wybiórcze traktowanie piramidy, uniemożliwia dotarcie na szczyt. Oznacza, że każdy poprzedni stopień warunkuje rozwój na następnym stopniu. Użycie pomocy nie będzie lepsze niż dosiad, a sportowa świadomość zawodnika zależy od jakości używanych przez niego pomocy (i nie chodzi tu o markę firmy, która wyprodukowała bat).
Piramidę rozumieć należy jako stopniującą: co, kolejno, nie wystarczy do osiągnięcia artyzmu i gracji. Nie wystarczy odpowiednia postawa mentalna, jeżeli dosiad nie będzie dobry. Nie wystarczy dobry dosiad, jeżeli szwankować będzie użycie pomocy. Najlepsze użycie pomocy niewiele da, jeżeli jeździec nie będzie znał i rozumiał celów pokazu, treningu i poszczególnych ćwiczeń. Doskonały dosiad, użycie pomocy i wspaniałe zrozumienie teorii nie doprowadzi na szczyt, o ile podejście do konia będzie niewłaściwe (także podejście trenera); gdy jeździec nie wyrobi sobie odpowiednich cech charakteru i nie przyswoi fundamentalnych zasad postępowania.
Podstawa piramidy jest szalenie istotna: ten, kto od początku źle kształtuje relację z koniem (np. podchodzi do jeździectwa przesadnie ambicjonalnie, szuka rozładowania emocji, czerpie przyjemność z dominacji za wszelką cenę, wymaga tylko od konia, a nie od siebie) nigdy nie osiągnie harmonii. Wszelka włożona praca zostanie zmarnowana (o ile celem naprawdę miało być mistrzostwo). Co więcej, przy złej postawie wobec konia opanowanie choćby przyzwoitego dosiadu będzie trudne. Adeptom jeździectwa często brakuje koniecznej pokory, a przesadna ambicja utrudnia rozluźnienie.
Kolejny poziom piramidy zostanie osiągnięty w stopniu nie większym niż poprzedni. Zaledwie poprawna postawa da zaledwie poprawny dosiad. Zły dosiad wywoła złe użycie pomocy. Z kolei tylko bardzo dobre użycie pomocy może umożliwić bardzo dobre zrozumienie całości procesu, co jest niezbędne do bardzo dobrego wykonania wszystkich zadań i zaprezentowania bardzo dobrej harmonii.
Przy takim pojmowaniu konstrukcji piramid znikają zastrzeżenia typu: Skąd się wzięły jakieś tam stopnie? Przecież oczywiste jest, że wszystko trzeba rozwijać naraz? Jak można nauczyć dosiadu bez jakiegokolwiek użycia pomocy? Kolejność wynika z wzajemnego uwarunkowania: użycie pomocy wynika z dosiadu, a nie dosiad z użycia pomocy.
Wyobraźmy sobie teraz, że linearnego porządku piramidy przestrzegamy w sposób bezwzględny. Czy byłoby to złe? Człowiek, który wykształcił doskonałe podejście do konia (zanim go dosiadł), zżył się z koniem, sprawił, że koń czuje w nim opiekuna i „szefa”, z pewnością czuje się pewnie, może przewidzieć reakcje konia, nie boi się, ma do siebie i konia zaufanie, dysponuje umiejętnością wczuwania się. Takiej osobie będzie niezwykle łatwo opanować dosiad – jest przecież rozluźniona, swobodna i spokojna. Jeśli ktoś opanował dosiad (na lonży?) tak, że siedzi pewnie i ślicznie (forma i funkcja), to świadome skoordynowanie ruchów własnego ciała nie będzie wielkim problemem. Komuś, kto doskonale opanował użycie pomocy i jest świadomy reakcji konia nie będzie trudno do swojej sprawności dodać refleksję i osiągnąć poziom pełnego zrozumienia: o co w tej „zabawie” chodzi? Czy taka droga dojścia do pełnej harmonii nie byłaby szybsza niż cykliczne „użeranie się” z ciągłymi niedoskonałościami???
Uważnie wczytując się w Piramidę Ekwitacji możemy zauważyć, że poszczególne fazy można odnieść do bardziej oczywistych faz szkolenia:
Faza I – to szkolenie początkowe, nauka jazdy. Priorytetem jest szkolenie dosiadu.
Faza II – to szkolenie na poziomie zawodów regionalnych. Priorytetem jest doskonalenie użycia pomocy.
Faza III – zawody krajowe. Bez zrozumienia celowości swoich działań (i zrozumienia zasad rządzących wymogami ujeżdżeniowymi) na tym poziomie „wiele się nie zwojuje”. Na tym etapie dobry jeździec nie zadaje już pytań co? (mam robić), ani jak? (to wykonać) – ale pytania dlaczego? (tak się dzieje) i po co? Zadaje pytania o cel i wzajemne relacje.
Forma i funkcja odnosi się do całości pojmowania sztuki jeździeckiej. Nasze poczynania muszą być pewne, skuteczne i piękne; „efektowne i efektywne”.
Bazę piramidy stanowi charakter człowieka: wysoka kultura i takt jeźdźca. Ekwitator (ujeżdżacz) – było to kiedyś określenie człowieka, który naprawdę umiał jeździć konno, a horseman to jeździec – dżentelmen. Człowiek, który chce doprowadzić konia na szczyt jego (i wspólnych) możliwości, musi być zatem ekwitatorem i horsemanem.
Spełnienie wymogów dobrego dosiadu i użycia pomocy wymaga od jeźdźca znakomitego panowania nad ciałem. Jeździec musi posiadać świadomość zachowania się każdej części ciała, wydoskonalić zmysł równowagi i kinestezji. Szczególnie ważna jest zdolność rozluźniania mięśni i stawów mimo usztywniającego działania stresu. Zachowanie ciała jest związane ze sferą psychiki. Człowiek, który potrafi kontrolować reakcje swojego ciała (napięcie mięśni, oddech) zyskuje możliwość oddziaływania na swoje emocje, np. potrafi łatwo i szybko się uspokoić, opanować strach lub ekscytację. Z kolei brak umiejętności kontrolowania emocji wywołuje, pozostające poza świadomością, reakcje ciała (usztywnienie całych grup mięśni) i znacząco wpływa na poziom sztuki jeździeckiej. Konie potrafią znakomicie odczytywać emocje jeźdźca. Jeżeli chcemy mieć spokojnego, radosnego, energicznego i skupionego konia, musimy zadbać o własny spokój, radość, energię i koncentrację.
We współzawodnictwie sportowym w jeździectwie bierze udział zawsze para zawodników: człowiek i koń. Pary tej dotyczą wszelkie trudności znane z innych sportów, w których zwycięstwo zależy m.in. od dobrego „zgrania się” i wspólnego wysiłku. A jeden z zawodników nie mówi! Nie jest w stanie przedyskutować z partnerem nieporozumień, poczynić ustaleń, zaplanować strategii. W dodatku jest bardzo mocno podporządkowany drugiemu, chociaż dysponuje ogromną siłą fizyczną. Dlatego umiejętność wyczuwania i rozumienia sygnałów płynących od strony partnera – konia – jest cennym i nieodzownym elementem sztuki jeździeckiej.
Jeździec, jako partner w pełni świadomy i posiadający „władzę”, jest odpowiedzialny za wszystko, co spotyka tandem. Odpowiedzialność jest cechą charakteru, którą trzeba w sobie mozolnie wypracować. Nikt nie rodzi się odpowiedzialny. Jeździec musi zachowywać wobec konia pozycję szefa – opiekuna, opiekuna, na którym można polegać. Kształtowanie takiej postawy, zdolności do odpowiedzialności i sprawowania opieki, jest bardzo pożądane w procesie wychowywania człowieka. Sztuka jeździecka stawia człowiekowi wysokie wymagania i dlatego dobrze rozumiane jeździectwo słusznie cieszy się sławą sportu znakomicie kształtującego charakter człowieka i rozwijającego jego osobowość.
Wymienione w piramidzie cechy jeźdźca – takt, zrozumienie, empatia i cierpliwość – są przymiotami dobrze wychowanego człowieka. Jeździec musi być dobrze wychowany, a nie tylko – wyszkolony.