O Luronie raz jeszcze

Katarzyna Wiszowaty

Zgłębiając lekturę, jaką stanowić może wiele ciekawych i rzeczowych artykułów zawartych w ostatnim numerze „Hodowcy i Jeźdźca”, znalazłam i taki, który niezorientowanego w temacie wprowadzi w błąd, a zorientowanego może zdumieć. Mowa o próbie krótkiej biografii i oceny ogiera Luron, pióra Agnieszki Boryny, będącej skrótem jej pracy magisterskiej. Artykuł ten zawiera wiele nieścisłości i przemilczeń, które moim zdaniem warto wyjaśnić, by dać w miarę pełny i prawdziwy obraz kariery sportowej i hodowlanej tego znakomitego konia.

Po pierwsze – fakt, iż Luron zaczął normalnie skakać przez przeszkody, zawdzięczać należy głównie jednej osobie – Jarosławowi Tomaszewskiemu, podówczas pracownikowi Stadniny Koni Prudnik i jeźdźcowi tamtejszego klubu. Zaraz po przyjściu z ZT Sopot do Prudnika Luron w ogóle nie chciał skakać, ba, nawet nie chciał przekraczać leżących drągów. To właśnie pan Jarek przeprowadzał Lurona w ręku po drągach i „namawiał” do skakania bez oporu. To jego wielomiesięcznej, cierpliwej pracy zawdzięczać należy przyszłą karierę tego konia. Kiedy do SK Prudnik przybył lek. wet. Adam Jończyk, Luron już od dawna skakał, z dużą energią i zadowoleniem pod wspomnianym jeźdźcem. To zaś, jak skakał, wobec problemów, jakie stwarzał u zarania swej kariery, było wówczas sprawą najzupełniej drugorzędną. W okresie bytności pana Jończyka w SK Prunik Luron jeżdżony był tylko przez jeźdźców amatorskich!
Drugi aspekt poruszany przez panią Borynę to kariera hodowlana Lurona. Klacze prywatnych hodowców, które (i których) autorka wspomina z imienia, wydały trzech potomków tego ogiera; zasłużyły one na miano urodziwych koni wygrywających wystawy, gdzie ocenia się konie na pokrój. Jedyny z nich, któremu udało się zaistnieć w sporcie, miał niezłego pecha, gdyż odebrano mu tytuł championa na MPMK za doping… Reproduktorów dających takie konie w Polsce jest wiele, skąd więc taki zachwyt Luronem? Odpowiedź mogą dać dwa kolejne, wymienione przez autorkę konie. Pierwszemu poświęcono jedno stwierdzenie – „ogierowi Dżahil (…) o długich liniach, charakterystycznych dla koni typu wierzchowego”, zaś drugiemu aż trzy zdania – Imequylowi, wychwalanemu za użytkowość; natomiast zupełnie pomijając inne wybitne potomstwo Lurona. Mimo, iż te dwa ogiery osiągnęły w swym życiu więcej niż trzy wymienione na wstępie, ku wielkiemu zdziwieniu czytelnika autorka… nie wymienia ich hodowcy. Tym bardziej to dziwne, że właśnie w tej hodowli użytkowano Lurona wreszcie nie na trzech klaczach, a na kilkudziesięciu, w czasie 3 sezonów. Na świat przyszło około 40 potomków Lurona, a wśród nich wielu było utytułowanych, o których chyba autorka zapomniała, czyli: kolejny champion ogierów sp na KWZH, brązowy medalista MPMK w skokach 5-latków ogier Otill; championka ZT Biały Bór Eula; jej pełen brat Eternal – wicechampion 4-latków; champion 5-latków w WKKW, brązowi medaliści w skokach na MPMK Werthel i Welur; 4. w MPMK klacz Segalla; złota medalistka KWZH Godella; finalistka MPMK, startująca w zawodach na szczeblu ogólnopolskim Jarmila etc. Pani Boryna nie raczyła wymienić hodowcy tych koni, a szkoda, bo przecież wiele danych do swej pracy zbierała właśnie u niego, czyli w Stadninie Koni Prudnik.

Jest to fragment artykułu, aby przeczytać pełny tekst zapraszamy do zakupu kwartalnika „Hodowca i Jeździec” Rok VI nr 2 (17) 2006.
Pismo dostępne jest w Okręgowych / Wojewódzkich Związkach Hodowców Koni, Biurze PZHK, za pośrednictwem prenumeraty oraz w wybranych sklepach jeździeckich.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse