120 i wyżej

Jan Skoczylas

Tempo, Rytm, Rozluźnienie są podstawą nie tylko ujeżdżenia, nie tylko skoków, nie tylko jeździectwa, ale praktycznie każdej dyscypliny sportowej. Ich wartość docenia się najmocniej na mistrzowskim poziomie. Warunkują prawidłową technikę stereotypów ruchowych. Od nich zależy maksymalna wydolność organizmu. Któż z nas nie słyszał o znaczeniu prawidłowego, spokojnego, rytmicznego oddechu dla wszelkiego wysiłku? Koni też to dotyczy!

Organizm ssaka zupełnie inaczej pracuje w warunkach emocjonalnego i fizycznego rozluźnienia, inaczej w warunkach silnego stresu. Wydzielanie adrenaliny, silnego „dopalacza”, powinno być zastrzeżone tylko dla ekstremalnych (na danym etapie) wysiłków. Adrenalina uwalnia dodatkowe rezerwy, ale jej działanie bardzo wyczerpuje organizm, a stała praca w „warunkach bojowych” po prostu niszczy zdrowie! Naszym zadaniem jest takie trenowanie koni, aby adrenalinę uwalniały tylko w ostateczności. Koń stopniowo powinien pokonywać coraz trudniejsze zadania bez niepotrzebnej ekscytacji, w Rozluźnieniu! Osiągnięcie rozluźnienia bez spokojnego tempa i regularnego rytmu ruchu jest niemożliwe. Oczywiście dyskomfort, ból, zadania przekraczające aktualne możliwości, walka z jeźdźcem – także wykluczają rozluźnienie. Uspokój się – uspokoi się twój koń, „uśmiechnij się – uśmiechnie się twój koń”. Skuteczne osiąganie stanu rozluźnienia u siebie i u konia (w każdych warunkach) jest tak trudną umiejętnością, że trzeba pracować nad nią całe życie.
W poprzednim artykule opisałem jedną z metod przywracania tempa, rytmu, rozluźnienia w warunkach pracy skokowej. Podstawą tej metody jest użycie drągów i szeregów gimnastycznych dla unormowania długości foulé. Koniowi „rozciągniętemu” odległości stopniowo się zmniejsza, koniowi „drobiącemu” stopniowo rozszerza. Przeszkody muszą być bezwzględnie łatwe i zachęcające. Nie wolno tłumaczyć się względami materialnymi i np.: zmuszać konia do skoków przez ledwie okorowane pojedyncze drągi w kolorze gruntu! Puszka farby nie kosztuje wiele. Jeśli absolutnie nie stać nas na stojaki i pomalowane drągi, skaczmy wyłącznie przez łatwe, pełne przeszkody typu stałego: kłody, małe hyrdy, niewielkie sągi. Unikajmy opon i rowów – to nie są łatwe przeszkody.
Istnieje inny sposób szkolenia skokowego koni. Wymaga jednak dużej hali, znakomitego podłoża, dobrych przeszkód, bardzo fachowego trenera, a do wyższych przeszkód – naprawdę utalentowanych, świetnie zrównoważonych jeźdźców. W ten sposób szkoli się grupy koni. Po rozprężeniu koni i uzyskaniu rozluźnienia skacze się, co jakiś czas, niskie pojedyncze przeszkody, stale te same, w tej samej kolejności. Wszystkie przeszkody mają wysuniętą o ok. 50 cm wskazówkę i dwa drągi ograniczające od góry front przeszkody, jeden 30 cm nad drugim. Gdy podwyższa się przeszkodę, podnosi się oba (oczywiście tylny drąg w okserach też). Zasadą jest bardzo delikatny kontakt i bardzo ograniczona ingerencja w poczynania konia. Konie mają równoważyć się i rozluźniać same. Jazda musi być spokojna, rytmiczna, w umiarkowanym tempie. Jeżeli zdarzy się nieposłuszeństwo, najeżdża się ponownie, wcześniej skacząc inną przeszkodę. Następnie konie zaczynają pokonywać zestawienia przeszkód, w tym łatwe szeregi – przeszkody są już wyższe, a kolejność zmienna. Następnie skaczą parkury z ok. 6 przeszkód: stacjonata, okser, szereg, linia. Przy tej metodzie konie oddają naprawdę wiele skoków, stąd wymóg doskonałego podłoża i bardzo spokojnej, relaksowej jazdy. Najazdy i odległości są bardzo łatwe. Rozluźnienie koni pozwala im poprawiać technikę skoku. Do takiej pracy należy też konie stopniowo wdrażać. Nie mogą kończyć treningu bardzo zmęczone. W trakcie treningu jest czas na odpoczynek.

Jest to fragment artykułu, aby przeczytać pełny tekst zapraszamy do zakupu kwartalnika „Hodowca i Jeździec” Rok VI nr 2 (17) 2006.
Pismo dostępne jest w Okręgowych / Wojewódzkich Związkach Hodowców Koni, Biurze PZHK, za pośrednictwem prenumeraty oraz w wybranych sklepach jeździeckich.

Reklama

Monitoring stajni
Smarthorse