Katarzyna Wiszowaty
Dawniej „… stałego nie było przekonania, czy na potomstwo ogry, czy też świerzopy większy wpływ wywierają”.
Od wielu lat wiadomo już, co wielu hodowców do dziś bardzo dziwi, że z wielu względów to klacz ma większy wpływ na potomstwo. Otóż zwolennicy przewagi ogierów w przekazywaniu cech na uwadze mieć powinni tzw. wpływ matki, czyli fakt, iż to klacz przez około 11 miesięcy nosi w sobie przyszłe źrebię. Następnie przychodzi czas rozwiązania, co jest również sporym wysiłkiem dla organizmu matki. Po porodzie na niej spoczywa obowiązek odchowania przez 6 miesięcy źrebięcia. Ale nie tylko fakt noszenia płodu w swym łonie, jak i obowiązki wychowawcze dają klaczy przewagę hodowlaną nad ogierem. Otóż wcale nie tak dawno genetycy zbadali i udowodnili zjawisko, jakim jest dziedziczenie mitochondrialne, zwane również dziedziczeniem matczynym. Te małe twory zawierające duże ilości informacji genetycznych występują w większości rodzajów komórek w organizmach ssaków i ptaków. Dzięki zachodzącym w nich przemianom chemicznym odpowiadają one również za dostarczanie komórkom energii. U ssaków, więc także i wśród koni, mitochondria płodu pochodzą wyłącznie z komórki jajowej, co oznacza, że dziedziczone są wyłącznie w linii matczynej, po kądzieli. Przekonanie o znaczącej roli jakości matek stadnych było niezwykle mocno utrwalone w świadomości dawnych polskich hodowców. Już w XVII wieku Wacław Potocki w swym dziele „Jovialitates”, zanim jeszcze ktokolwiek znał pojęcie słowa genetyka, tak pisał o roli klaczy:
(…) Więcej z matki niż z ojca, kędy dla przykładu
Bierze każda rzecz, najprzód przypatrzmy się stadu,
Niech będzie koń turecki, gładki i chodziwy,
Jeśli chłopska kobyła – źrebię djabeł dziwy (…)
Wyżej cenił klacze i starannie dobierał matki do swego stada również Władysław ks. Sanguszko:
(…) Stanowiąc na przykład, kobyłę ordynaryjną i źle zbudowaną z ogierem arabskim z najszlachetniejszej krwi, to płód przecież będzie zwykle mało szlachetny i wady matki więcej się w nim odzywać będą niż przymioty ojca. Dla tego też, ten który niema odpowiednich kobył, niechże nie używa szlachetnego i drogiego ogiera, boby to były wyrzucone pieniądze.
Każdy z hodowców, który zdaje sobie sprawę, że w pracy hodowlanej klacz odgrywa ważniejszą rolę niż ogier, prędzej czy później, zanim dokona doboru ogiera do swej klaczy musi zadać sobie pytanie, jakie zalety warte utrwalenia, a jakie wady niegodne przetrwania, jego klacz posiada. „(…) kobyłę wypada doświadczyć, gdyż inaczej działałoby się po omacku: trzeba wiedzieć czy kobyła jest bojaźliwa, łagodna, złośliwa, gorąca, czyli też silna, trwała, szybka (…) Są to rzeczy których zgadnąć nie można, widząc tylko konia przy żłobie, lub kobyłę w stadzie”. Tak pisał Sanguszko w dziele „O sztuce chowu koni i utrzymaniu stada” w roku 1850.
Jest to fragment artykułu, aby przeczytać pełny tekst zapraszamy do zakupu kwartalnika „Hodowca i Jeździec” Rok VI nr 2 (17) 2006.
Pismo dostępne jest w Okręgowych / Wojewódzkich Związkach Hodowców Koni, Biurze PZHK, za pośrednictwem prenumeraty oraz w wybranych sklepach jeździeckich.